Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Majora Majora od poczÄ…tku przeÅ›ladowaÅ‚y trzy nieszczęścia: jego matka, jego ojciec i Henry Fonda, do którego major Major byÅ‚ nieco podobny...Na poczÄ…tku dwudziestego wieku sporzÄ…dzono z kartonu model kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, czterdziestu oÅ›miu stanów...Z poczÄ…tku Ayla byÅ‚a przekonana, że przypadkowe zachowania swych półdzikich przyjaciół niepotrzebnie bierze za przejaw celowego dziaÅ‚ania, lecz po dÅ‚uższej...Dwudziestego Trzeciego Dnia spostrzegÅ‚ coÅ› dziwnego — oto kombinezon, który otrzymaÅ‚ od Strażników ciasno opinaÅ‚ jego ciaÅ‚o, a przecież z poczÄ…tku byÅ‚...celem jest tylko pokazaæ prawdê, nawet jeœli to mo¿liwe, tym którzy stali siê ofiarami oszustwa pocz¹tkowego,które zaprowadzi³o ich do ló¿, tj...Plan ten byÅ‚ z poczÄ…tku tylko szaleÅ„czym pomysÅ‚em, lecz ku zdziwieniu Krasusa przyniósÅ‚ zadziwiajÄ…ce efekty...ltrim Usuwa znaki odstÄ™pu z poczÄ…tku ciÄ…gu i zwraca obciÄ™ty ciÄ…g...Polska bibliografia narodowa bie¿¹ca mia³a pocz¹tkowo charakter ksiêgarski...Na poczÄ…tku ich podróży nie bywaÅ‚ taki arogancki...'\n\n<!- PoczÄ…tek wyników //-->\n\n\t<DL>'); var currentRecord = (results...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

W Berlinie obowiÄ…zywaÅ‚a jeszcze godzi­na policyjna, ale czasem o zmierzchu spotykaÅ‚o siÄ™ grupki powracajÄ…cych z przejażdżki rowerzystów; w niektórych dziel­nicach przywrócono już elektryczność. A potem nagle na ro­gu ulicy ukazywali siÄ™ inwalidzi wojenni, pozbawieni rÄ…k albo nóg żoÅ‚nierze w Å‚achmanach, którzy posuwali siÄ™ naprzód siedzÄ…c na drewnianych pudÅ‚ach. WychodziÅ‚em maÅ‚o, piÅ‚em w izbie oÅ›wietlonej Å›wieczkÄ…, potem maÅ‚Ä… żarówkÄ….
Jednego wieczoru Moniek Ukrainiec wziął mnie pod rękę.
- Chodź - powiedział.
NalegaÅ‚, żeby z nim wyjść. KrÄ™ciliÅ›my siÄ™ po pustych uli­cach, spotykajÄ…c od czasu do czasu waÅ‚Ä™sajÄ…cych siÄ™ żoÅ‚nie­rzy.
- Amerykanie już są. Widziałem ich - powiedział. Mało mnie to obchodziło.
- IdÄ™ tam w nocy, Misza. PrzechodzÄ™ do nich.
Noc byÅ‚a parna, nasze kroki odbijaÅ‚y siÄ™ echem na pu­stych ulicach. RozmawialiÅ›my, spacerujÄ…c dÅ‚ugo po godzinie policyjnej. Moniek nie miaÅ‚ już nikogo na Ukrainie. Wszyscy jego krewni legli w doÅ‚ach.
- Znam RosjÄ™ i Rosjan, Misza. Oni nas nie lubiÄ….
- A kto mnie uratował?
Z okręconymi przez pierś derkami wyszli z lasu na drogę byli partyzanci generała Aleksego Fiodorowicza Fiodorowa i zatknęli czerwony sztandar na Reichstagu.
- Wojna siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a, Misza. Ja chcÄ™ żyć. Nie lubiÄ™ mun­durów. Rosja jest peÅ‚na mundurów.
Odszedłem bez słowa, zostawiając go na środku jezdni, wsłuchując się w odgłos moich własnych kroków, nie chcąc więcej o nim myśleć. Wyciągnęliśmy go z rąk oprawców, a on wyrzeka się nas.
Ja też chciaÅ‚em żyć i też nie lubiÅ‚em mundurów ani prze­sÅ‚uchaÅ„. WiedziaÅ‚em, że wielu Rosjan nie ma o nas wysokie­go mniemania. A w Nowym Jorku zachowaÅ‚o siÄ™ ostatnie drzewo z mojego lasu, matka mojej matki, zaÅ‚ożycielka naszej rodziny, ciotka Julka Felda. Ale nie lubiÄ™ pozostawiać cokol­wiek winnym, a miaÅ‚em dÅ‚ugi do spÅ‚acenia temu paÅ„stwu i jego armii, która zawiodÅ‚a mnie aż do Berlina. Trzeba byÅ‚o ten dÅ‚ug spÅ‚acić. Mężczyzna musi iść do koÅ„ca. Ale WÅ‚adek też siÄ™ ulotniÅ‚, tak jak Moniek.
 
W kilka dni później wyjechaÅ‚em do Poczdamu. Miasto byÅ‚o już w stanie oblężenia. MiaÅ‚a siÄ™ tam odbyć konferencja trzech wielkich mocarstw, oczekiwano Churchilla oraz Tru-mana. W mieÅ›cie spotykaÅ‚o siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie wojskowych, roiÅ‚y siÄ™ od nich dÅ‚ugie, proste aleje rozlegÅ‚ych parków. Å»oÅ‚nierze mieszkali w okolicznych zamkach. PrzesÅ‚uchiwaÅ‚em podej­rzanych, aresztowaÅ‚em dawnych hitlerowców, poÅ›ród nich esesmana, którego wydaÅ‚a wÅ‚asna żona. UkrywaÅ‚ siÄ™ w piwni­cy, gdzie znaleźliÅ›my go z pistoletem w zasiÄ™gu rÄ™ki, wÅ›ród butelek koniaku i na pół spalonych fotografii, przedstawiajÄ…­cych wisielców na szubienicach oraz peÅ‚ne zwÅ‚ok kostnice. MiaÅ‚ biaÅ‚e oczy, szerokÄ… bliznÄ™ na twarzy, a gdy wytrzeźwiaÅ‚ w celi, zachowywaÅ‚ siÄ™ zuchwale. MiaÅ‚ dÅ‚ugi do spÅ‚acenia, a ja niemaÅ‚o do wyegzekwowania. Moniek i WÅ‚adek wycofali siÄ™, ale ja byÅ‚em zdecydowany zaÅ‚atwić te sprawy do koÅ„ca. Potem któregoÅ› ranka wyznaczono nam sÅ‚użbÄ™ w parku; roz­stawieni w odstÄ™pach, jeden oficer co dziesięć metrów, czeka­liÅ›my w alei, którÄ… przejechać miaÅ‚ Stalin. ZobaczyÅ‚em jego czarnÄ… limuzynÄ™ i profil, który mignÄ…Å‚ tylko za szybÄ… i wnet zniknÄ…Å‚. Jeden z Wielkich tej epoki. StojÄ…c przez parÄ™ godzin na brzegu alei marzyÅ‚em o Å›wiecie, w którym tak jak wÅ›ród partyzantów, w polskich lasach, jak w getcie i w bunkrze na MiÅ‚ej przywódcy zachowaliby prostotÄ™, byliby towarzyszami poÅ›ród towarzyszy.