Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Nie! Nie chcę!Przetoczył się w nim krzyk zrodzony z czarnej głębi ciszy, w której pogrążona była tak znaczna część umysłu Gaynesa - krzyk rozdarł...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Ale Kaśka nie chce tej prawdy zrozumieć, żyje jeszcze sama za krótko i choć od dziecka widzi nędzę i ból, przez jakie podobne jej istoty przechodzą, wobec...Nie chcę już mówić o tym, co działo się w Joppe w ciągu dni i nocy plądrowania, bo gdy o tym opowiadam, serce zamienia mi się w piersi w kamień i ręce mi drętwieją z...Nazajutrz odbyła się konferencja redakcyjna, tym razem u Piotrowicza, a ponieważ Józef posłał im kartkę, że jest chory i o niczym wiedzieć nie chce,...Spiczasty Jasper sprawiał wrażenie, że chce coś powiedzieć, nie zrobił tego jednak..."Niech sczeznę, jeśli chce mi się tu siedzieć w ciemności - pomyślał, ssąc palce...Doodles chce zająć właśnie to ostatnie miejsce na pace...CHCĘ SIĘ NIM NACIESZYĆ! MAM SWOJE ŻYCIE! Oczy mamy otworzyły się...- Samantha nie chce iść do kościoła - oznajmiła Margaret...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- Jak pan uważa. Może pan założyć aparat do nurkowania i samotnie zejść nocą w głąb Marę Nostrum. Zanurzyć się w świecie rozkładu i ujrzeć go na własne oczy. Zabiorę pana na jedną z platform na Marę Nostrum; może pan z niej zejść, ale beze mnie.
- Dzięki - powiedział Joe. Chciał, aby zabrzmiało to ironicznie, ale wypadło słabo i robot niczego nie zauważył.
Platforma posiadała trzy hermetycznie zamykane kapsuły. Każda z nich była wystarczająco duża, by pomieścić różne formy życia wraz ze sprzętem. Joe z podziwem przyglądał się mistrzowsko wykonanej konstrukcji, liznął, że została stworzona przez roboty. Kapsuły wyglądały jak nowe i pewnie takie były. Instalacje wybudowano dla niego i pozostałych specjalistów, a teraz czekały na użycie. Na tej planecie przestrzeń nie wydawała się w cenie tak jak na Ziemi. Kapsuły były wielkie... takimi pewnie chciał je widzieć Glimmung.
- Nadal nie chcesz zejść tam ze mną? - zapytał robota.
- Nigdy.
- Pokaż mi sprzęt do nurkowania - poprosił Joe. - I objaśnij, jak go używać. Przekaż mi wszystko, co powinienem wiedzieć.
- Pokażę panu minimalny... - zaczął robot, ale zaraz przerwał. Na największej platformie lądował statek. Willis przyjrzał mu się uważnie.
- Za mały, jak na Glimmunga - zamruczał. - To musi być jakaś mniejsza forma życia.
Statek wylądował i znieruchomiał. Potem otworzył się właz. Teraz było widać, że to taksówka. Wyszła z niej Mali Yojez.
Zjechała w dół windą i podeszła wprost do Joego i robota Willisa.
- Glimmung odbył ze mną rozmowę - oznajmiła. - Powiedział mi, co tu robicie. Chciał, abym udała się z tobą, Joe. Wątpił, czy zdołasz znieść to sam, to znaczy, czy uda ci się psychicznie wytrzymać to, co tam zastaniesz.
- A tobie się uda? - zapytał Joe.
- On sądzi, że oboje będziemy się mogli wzajemnie wspierać i że mamy szansę na sukces. Poza tym, mam w tej dziedzinie większe doświadczenie. O wiele większe.
- Droga pani - odezwał się Willis - czy Glimmung chciał, abym i ja poszedł z wami?
- O tobie nie wspominał - powiedziała Mali.
- To dobrze - ucieszył się robot. - Bardzo mi się tam nie podoba.
- Wkrótce się to zmieni - zapewniła go Mali. - Nie będzie już żadnego „tam". Będzie tylko tutejszy świat, w którym rządzą inne prawa.
- To się jeszcze okaże - powiedział sceptycznie robot.
- Pomóż nam zejść - poprosił Joe.
- Ten Podwodny Świat to miejsce, o którym zapomniała Amalita - oznajmił robot.
- Kto to jest Amalita? - zapytał Joe.
- Bogini, dla której wzniesiono katedrę. Gdy odbudujemy Heldscallę, Glimmung będzie mógł wezwać Ama-litę, jak w czasach przed katastrofą. Amalita uległa Boreli tylko na pewien czas, ale całkowicie. Przypomina mi to ziemski wiersz Bertolta Brechta „Topielica". Zobaczymy, czy pamiętam... „I stopniowo Bóg o niej zapomniał, najpierw o rękach, potem o nogach i ciele, aż była..."
- A cóż to za bóstwa? - zapytał Joe. Do tej pory nikt o nich nie wspominał, choć obecność takowych była logiczna i oczywista. Katedra to miejsce kultu, a ktoś lub coś musi być tego kultu obiektem. - Wiesz coś więcej na ten temat? - zwrócił się do Mali.
- Mogę panu służyć pełną informacją - wtrącił się robot.
- Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że to Amalita może usiłować poprzez Glimmunga wznieść katedrę? - zapytała Mali. - Żeby znów zaczęto ją czcić na tej planecie?
- Hmmm - zastanowił się mocno Willis. Joe nieomal słyszał jak obwody androida iskrzą od myślenia. W końcu Willis odezwał się: - No cóż, była mowa o dwóch bóstwach. Jednakowoż znów nie usłyszałem...
- Willis - powiedział Joe - powiedz mi o Ama-licie i Boreli. Jak długo ich czczono i na ilu planetach? A także, gdzie rozpoczął się kult?
- Mam tu broszurę - powiedział robot - która dokładnie to wszystko opisuje. - Wsunął dłoń do schowka na swej piersi i wyciągnął z niego odpowiedni zwój. - Napisałem ją w czasie wolnym - wyjaśnił. - Za pozwoleniem, skorzystam z niej teraz. W ten sposób nie będę przeciążał sobie pamięci. Na początku Amalita była sama. Działo się tak około pięćdziesięciu tysięcy ziemskich lat temu. Potem poczuła seksualne pożądanie. Ale nie mogła znaleźć dla niego obiektu. Czuła miłość, lecz nie miała kogo kochać. Czuła nienawiść, lecz nie miała kogo nienawidzić.
- Czuła apatię, lecz nie miała względem kogo być apatyczna - powiedziała Mali zimno.
- Ale zajmijmy się najpierw pożądaniem - stwierdził robot. - Jak dobrze wiadomo, najbardziej pożąda się owocu zakazanego. Im większe tabu, tym większe podniecenie. A zatem Amalita stworzyła sobie siostrę, Borel. Następnym podniecającym aspektem miłości jest kochanie kogoś z natury złego, kogo w razie braku uczucia można by się obawiać. Amalita sprawiła więc, by jej siostra była zła. Zaczęła ona natychmiast niszczyć to, co przez wieki stworzyła tamta.
- Na przykład Heldscallę - zamruczała Mali.
- Tak, moja pani - zgodził się robot. - Kolejnym potężnym stymulatorem miłości jest kochanie kogoś potężniejszego od siebie. Więc Amalita sprawiła, by jej siostra była w stanie górować nad nią. Potem próbowała się jej przeciwstawić, ale Borel była już zbyt potężna; tak jak tego chciała Amalita. I w końcu ostatnia rzecz. Obiekt miłości sprawia, że zniżamy się do jego poziomu, gdzie królują wyznaczane przezeń nieetyczne prawa. Doświadczamy tego przy wydobywaniu Held-scalli. Każde z was będzie musiało zejść do Podwodnego Świata, którym nie rządzą już prawa Amality. Nawet Glimmung w końcu zanurzy się w oceanie przesiąkniętym nieprzychylną mocą Boreli.
- Mnie Glimmung zdawał się bogiem - stwierdził Joe. - Jest taki potężny.
- Bogowie nie spadają przez dziesięć pięter do piwnicy - zauważył robot.
- Tak, to logiczne - przyznał Joe.
- Należy zastosować następujące kryteria - ciągnął robot. - Po pierwsze nieśmiertelność. Amalita i Borel ją mają, Glimmung nie. Po drugie...
- Jesteśmy ich świadomi - powiedziała Mali. - Nieskończona potęga i nieskończona wiedza.
- Czytała pani moje notatki - stwierdził robot.
- Chryste! - zdziwiła się Mali.