Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Stacja obracała się powoli wokół własnej osi określanej przez dwa
biegunowe cylindry, działając jak soczewka grawitacyjna, zdolna
kierować wzmocnione kwanty energii repulsorowej przez
nadprzestrzeń, co wystarczało, aby pochwycić odległe światy lub
zniszczyć dalekie gwiazdy. Jej powierzchnia składała się z
pudełkowatych superkonstrukcji wielkich jak drapacze chmur i portów
dostępu w kształcie pęcherzy siłowych, wielkości średniego krateru.
Oszałamiająca plątanina kabli, rur i kanałów rozbiegała się na
wszystkie strony, wiła między wielopiętrowymi gąszczami anten
parabolicznych, matryc stożkowych i rozmaitych wystających
elementów. Charakterystycznym elementem były szczątki rozbitego
statku kosmicznego, który został przyspawany do powłoki i
przerobiony na kwatery mieszkalne.
- To ja byłam pierwszą osobą, która przywitała waszego wujka
Luke'a, Landa Carlissiana, Belindi KalendÄ™ i GaerielÄ™ Captison, kiedy
weszli na pokład - powiedziała do Anakina, Jacena i Ebrihima Jenica
Sonsen, kiedy pachnąca świeżą parą turbowinda wiozła ich przez
ciem-noróżowy tunel w kierunku rdzenia stacji.
- Chyba później jeszcze się spotkaliśmy na Korelii - zauważył
Jacen.
- Rzeczywiście, ale tylko z tobą. Cieszę się, że pamiętasz.
- Symulowana grawitacja wzrasta - przerwał im Q9 w basicu,
mówiąc przez vokoder, który był przez robota używany do wymawiania
słów, jak usta. - Wzrost ten z pewnością jest konsekwencją naszego
oddalania siÄ™ od osi obrotu.
- Dziękuję, Quinine - rzekł Ebrihim. Podzielał często wyrażaną
przez robota opinię, że maszyny powinny być użyteczne w każdym
miejscu i o każdym czasie.
Sonsen uśmiechnęła się, słuchając tej rozmowy.
- Już dawno planowaliśmy wyposażenie Centerpoint w sztuczną
grawitację, ale na razie korzystamy z systemu odśrodkowego. Może
jeśli uda nam się z powodzeniem wziąć udział w działaniach wojen-
nych, Nowa Republika wreszcie przydzieli jakieś środki niezbędne do
zatrzymania stacji. Jednak nawet bez sztucznej grawitacji Mrlssowie
dokonali cudów, aby Jaskiniowe i wiele innych obszarów uczynić cał-
kowicie zdatnymi do zamieszkania.
Jenica Sonsen była zgrabną, ładną kobietą o kędzierzawych,
czarnych włosach i szczupłej twarzy, ozdobionej wyrazistymi brwiami.
Osiem lat temu, po niespodziewanych okresach aktywności Center-
point - co spowodowało nie tylko zniszczenie dwóch odległych gwiazd
precyzyjnymi strzałami nadprzestrzennymi, ale także spalenie tysięcy
kolonistów mieszkających w Jaskiniowie - Sonsen powierzono
dowództwo stacji, podczas gdy ocaleli koloniści uciekli na Talusa i
Tralusa. Od tej pory prowadziła grupę kartografów, która powoli
konstruowała mapę skomplikowanego wnętrza olbrzymiej kuli. Było to
zadanie, którego końca - jej zdaniem - nie miała szansy dożyć, choćby
żyła bardzo długo.
- Czy twoja grupa nie miała zatargów z archeologami, którzy zostali deportowani? - zapytał Jacen. Sonsen zmarszczyła brwi.
-Nie zostali deportowani. Raczej usunięto ich dla własnego bez-
pieczeństwa. Ale tak, oczywiście, doskonale się zgadzaliśmy. Wszyscy
byliśmy zainteresowani tym, czego można się dowiedzieć o istotach,
które zbudowały Centerpoint i stworzyły system koreliański. Obawiam
się jednak, że archeolodzy niepotrzebnie zrobili z ich usunięcia wyda-
rzenie polityczne. Jeśli, jak twierdzi Partia Centerpoint, każdy z pięciu światów Korela powinien być traktowany jako oddzielna jednostka,
wówczas oczywiste jest, że ta stacja, która z pewnością sama do
systemu nie należy, także powinna być niezależna. Dlatego też sądzę,
że Centerpoint przez jakiś czas może pozostać w rękach Nowej Repu-
bliki.
Ebrihim otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale dał sobie spokój i
milczał już do końca podróży przez dwa tysiące poziomów pokładów
stacji.
Początkowo Jaskiniowo było baterią energii w kształcie otwartej