Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.plenipotentem, a mnie bardzo rzadko Kaziem albo LeÅ›niewskim, ale dość czÄ™sto urwisem, dopóki byÅ‚em w domu, albo osÅ‚em, kiedym już poszedÅ‚ do szkół...— Dzieci — zwróciÅ‚a siÄ™ do wnuków — musicie bardzo dokÅ‚adnie obejrzeć sobie Feldkirch! To cudowne miasteczko...Hrabina przyjê³a mnie bardzo ³askawie, ¿yczliwie poda³a mi rêkê i potwierdzi³a, ¿e od dawna ju¿ pragnê³a mnie widzieæ* niebawem [wrócimy do te) rozmowy]930u...Przekonania Jak już mówiliÅ›my, dzieci próbujÄ… sobie radzić ksztaÅ‚tujÄ…c bardzo gÅ‚Ä™bokie, podstawowe przekonania na temat wÅ‚asnej osoby i innych ludzi -...— I ja, proszÄ™ pana, i moja żona mamy takie same odczucia, ale, mówiÄ…c szczerze, byliÅ›my oboje bardzo przywiÄ…zani do sir Karola, a jego Å›mierć byÅ‚a dla nas...– Z pewnoÅ›ciÄ… jesteÅ› bardzo bogata – powiedziaÅ‚em i ogarnęło mnie przygnÄ™bienie, bo zlÄ…kÅ‚em siÄ™, że nie jestem jej wart...zono dlatego, iż karty DVB-S wydzielajÄ… peÅ‚nÄ… nazwÄ™ w cudzysÅ‚owach lub numer, dać strumieÅ„ MPEG TS, możemy go Å‚atwo sporo energii, bardzo...Po incydencie ze skórzanÄ… kurtkÄ… bardzo siÄ™ baÅ‚am powie­dzieć Bankowi o tym, co wydarzyÅ‚o siÄ™ pomiÄ™dzy mnÄ… a Webe-rem Gregstonem, i o nowych przygodach na... JesteÅ› niezwykle inteligentnym czÅ‚owiekiem, ale…To, co powiedziaÅ‚eÅ›, jest bardzo mÄ…dre i interesujÄ…ce, ale… 3...- Przykro mi, Solomonie, Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro - powiedziaÅ‚ Stanley...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Niektórzy dotykali jej ramion, ale wiÄ™kszość kÅ‚aniaÅ‚a siÄ™ nisko i wypowiadaÅ‚a pozdrowienia. W koÅ„cu nadeszÅ‚a kolej na przywódców delegacji, by powitali NajÅ›wiÄ™tszÄ… MatkÄ™ WielebnÄ…. AkceptujÄ…c zarzÄ…dzonÄ… kolejność - ostatni bÄ™dÄ… pier­wszymi - z wyćwiczonymi uÅ›miechami mówili, że oficjalna cere­monia PrzeglÄ…du oczekuje jÄ… w Cytadeli, dawnej fortecy-twierdzy Paula.
Jessika wpatrywaÅ‚a siÄ™ badawczo w tÄ™ dwójkÄ™. Wydawali siÄ™ jej odpychajÄ…cy. Pierwszy, imieniem Dżawid, mÅ‚ody mężczyzna o twardych rysach, okrÄ…gÅ‚ych policzkach i ciemnych oczach, nie byÅ‚ w stanie ukryć bÅ‚yskajÄ…cego w ich gÅ‚Ä™bi podejrzenia. NastÄ™pnym byÅ‚ Zebataleph, drugi syn naiba, którego znaÅ‚a z fremeÅ„skich czasów, o czym pospieszyÅ‚ jej przypomnieć. Można go byÅ‚o Å‚atwo sklasyfi­kować: wesoÅ‚ość poÅ‚Ä…czona z bezwzglÄ™dnoÅ›ciÄ…; szczupÅ‚a twarz oko­lona jasnÄ… brodÄ… roztaczaÅ‚a wokół atmosferÄ™ tajemnego podnie­cenia i wielkiej wiedzy, dajÄ…cej wÅ‚adzÄ™. Dżawida osÄ…dziÅ‚a jako o wiele bardziej niebezpiecznego z tej dwójki, mężczyznÄ™ o wÅ‚asnym sÄ…dzie, jednoczeÅ›nie magnetycznie przyciÄ…gajÄ…cego i - nie mogÅ‚a znaleźć innego sÅ‚owa - odpychajÄ…cego. StwierdziÅ‚a, że ma dziwnÄ… wymowÄ™, peÅ‚nÄ… starych fremeÅ„skich akcentacji, jak gdyby pocho­dziÅ‚ z jakiejÅ› izolowanej grupki swego ludu.
- Powiedz mi, Dżawidzie - spytała - skąd pochodzisz?
- Jestem jedynie skromnym Fremenem z pustyni - powiedział, każdą sylabą zadając kłam temu oświadczeniu.
Zebataleph wtrącił się z przesadnym szacunkiem, prawie kpiną:
- Mamy wiele wspólnych wspomnieÅ„, pani. Wiesz, byÅ‚em jed­nym z pierwszych, którzy rozpoznali Å›wiÄ™tÄ… naturÄ™ misji twojego syna.
- Ale nie byłeś jednym z jego fedajkinów - powiedziała.
- Nie, pani, miałem bardziej filozoficzne zacięcie; uczyłem się na kapłana.
"I zapewniałeś bezpieczeństwo swej skórze" - pomyślała.
- Czekają na nas w Cytadeli, pani - powiedział Dżawid. Znowu stwierdziła, że inność jego akcentu jest otwartą kwestią wymagającą wyjaśnienia.
- Kto czeka? - zapytała.
- Konwokacja Wiernych, ci wszyscy, którzy utrzymują w blasku imię i czyny twojego świętego syna - odparł Dżawid.
Jessika rozejrzała się wokół, spostrzegła Alię uśmiechającą się do Dżawida i zapytała:
- Czy ten człowiek został mianowany przez ciebie, córko? Alia skinęła głową.
- Jego przeznaczeniem sÄ… wielkie czyny.
Jessika spostrzegÅ‚a, że Dżawidowi nie sprawiÅ‚a przyjemnoÅ›ci ta uwaga. ZanotowaÅ‚a, że trzeba go powierzyć specjalnej uwadze Gurneya. W tym momencie podszedÅ‚ wÅ‚aÅ›nie on, z piÄ™cioma za­ufanymi ludźmi, dajÄ…c znak, że kilku maruderów jest przesÅ‚uchi­wanych. SzedÅ‚ pewnym krokiem czÅ‚owieka posiadajÄ…cego moc, dyskretnie spoglÄ…dajÄ…c na lewo, na prawo, dookoÅ‚a, pÅ‚ynnie poru­szajÄ…c mięśniami w ciÄ…gÅ‚ej czujnoÅ›ci, której nauczyÅ‚a go z podrÄ™cz­nika prana-bindu Bene Gesserit. ByÅ‚ odstrÄ™czajÄ…cÄ… bryÅ‚Ä… wyćwi­czonych odruchów, mordercÄ… i chociaż zrażaÅ‚ niektórych, to jed­nak Jessika kochaÅ‚a go i nagradzaÅ‚a ponad wszystkich innych żyjÄ…cych mężczyzn. LewÄ… poÅ‚owÄ™ szczÄ™ki Gurneya szpeciÅ‚a blizna - Å›lad po biczu z krwawinu - nadajÄ…ca mu zÅ‚owrogi wyglÄ…d, lecz jego twarz zmiÄ™kczyÅ‚ uÅ›miech, gdy zobaczyÅ‚ Stilgara.
- Dobrze zrobione, Stil - powiedział i schwycili się za ramiona w pradawny fremeński sposób.
- Przegląd... - powiedział Dżawid, dotykając ramienia Jessiki.
Jessika cofnęła się. Dobrała starannie słowa, kontrolując moc i intonację głosu po to, by wywrzeć pożądane wrażenie na Dżawidzie i Zebatalephie:
- Wróciłam na Diunę, by zobaczyć moje wnuczęta - rzekła. - Czy musimy marnować czas na jakieś kapłańskie nonsensy?
Zebataleph zareagowaÅ‚ szokiem, szczÄ™ka opadÅ‚a mu w dół, oczy wlepiÅ‚ we wszystkich, którzy to sÅ‚yszeli. ZapamiÄ™taÅ‚ ich twarze. "KapÅ‚aÅ„skie nonsensy!" Jakie skutki mogÅ‚y wywoÅ‚ać te sÅ‚owa, wy­chodzÄ…ce z ust matki ich mesjasza?
Dżawid jednakże potwierdziÅ‚ ocenÄ™ Jessiki. Usta mu stward­niaÅ‚y, ale potem siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚. StworzyÅ‚ w pamiÄ™ci wykaz tych, którzy od tej pory mieli być obserwowani ze szczególnÄ… uwagÄ…. Po kilku sekundach przestaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać, uÅ›wiadomiwszy sobie, że zdradziÅ‚ siÄ™. ZnaÅ‚ możliwoÅ›ci spostrzegania, jakie posiadaÅ‚a lady Jessika. Krótkie, urwane skiniÄ™cie gÅ‚owÄ… znaczyÅ‚o, że o nich wie­dziaÅ‚.
Jessika w mentackiej iluminacji bÅ‚yskawicznie rozważaÅ‚a wszy­stkie możliwoÅ›ci. Subtelny gest rÄ™kÄ… do Gurneya spowodowaÅ‚by Å›mierć Dżawida. Można to byÅ‚o zrobić tu, dla efektu, lub później, po cichu, i upozorować wypadek.
"Kiedy staramy siÄ™ skryć nasze najgÅ‚Ä™bsze pragnienia, zdradza­my siÄ™ caÅ‚ymi sobÄ…" - pomyÅ›laÅ‚a. Wokół tego pewnika obracaÅ‚o siÄ™ szkolenie Bene Gesserit - wyniesienie ich ponad to i nauczenie czytania w otwartych duszach innych. InteligencjÄ™ Dżawida do­strzegaÅ‚a jako wartoÅ›ciowy, tymczasowy ciężar na szali wagi. Jeżeli daÅ‚oby siÄ™ go pozyskać, byÅ‚by ogniwem, jakiego potrzebowaÅ‚a, wtyczkÄ… w arrakaÅ„skim kapÅ‚aÅ„stwie. I byÅ‚ czÅ‚owiekiem Alii.