Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Nasłuchiwał, czekając
na gwałtowniejszy atak kaszlu, który każe mu wyskoczyć z łóżka, chwycić małą na ręce
i popędzić do szpitala w samych tylko bokserkach i podkoszulku. Dziewczynka szybko
jednak wydobrzała. Annabeth nie schowała jednak monitora do pudełka stojącego w
szafie w pokoju jadalnym. Włączała go w nocy i przysłuchiwała się, jak Nadine i Sara
oddychajÄ… przez sen.
Teraz nie spały. Jimmy słyszał w małym głośniku ich głosy. Poszeptywały coś
między sobą, chichotały. Przysłuchiwał się im i ogarnęła go trwoga na myśl o
grzechach, które miał na sumieniu.
Zabiłem człowieka. Niewłaściwego człowieka.
Ta świadomość paliła go wstydem.
Zabiłem Dave’a Boyle’a.
Poczuł żar w żołądku.
Zamordowałem niewinnego człowieka.
- Skarbie - powiedziała Annabeth, wpatrując się uważnie w jego twarz - kochanie,
co się stało? Chodzi o Katie? Wyglądasz jak człowiek stojący nad grobem.
Obeszła stół. Z zatroskaną miną usiadła okrakiem na kolanach męża, ujęła w
dłonie jego twarz i zmusiła, by spojrzał jej w oczy.
- Powiedz mi, co się stało?
Chętnie by się przed nią schował. Jej miłość zanadto w tej chwili bolała. Chciałby
uciec z objęcia jej ciepłych rąk i znaleźć sobie jakieś ciemne miejsce, podobne do
pieczary, dokąd nie docierałoby światło ani miłość, gdzie mógłby zwinąć się w kłębek i
wyjękiwać w ciemność rozpacz i nienawiść do samego siebie.
- Jimmy - wyszeptała Annabeth.
Pocałował jej powieki.
- Jimmy, porozmawiaj ze mnÄ…, proszÄ™.
Przycisnął jej dłonie do swoich skroni. Palce Annabeth wczepiły się w jego włosy.
Pocałowała go zachłannie. Jej język wśliznął się do jego ust, jakby penetrował, szukał
źródła jego bólu, by go wyssać, a jeśli trzeba - zmienić się w skalpel, który wytnie
zabójczy nowotwór.
- Powiedz mi, co cię gnębi Jimmy.
Wpatrując się w jej kochającą twarz, zrozumiał, że musi wyznać jej wszystko,
inaczej będzie zgubiony. Nie wiedział, czy ona potrafi go ocalić, miał jednak pewność,
że jeśli się przed nią teraz nie otworzy, umrze.
Więc zaczął mówić.
Opowiedział jej wszystko. Opowiedział o Just Rayu Harrisie, o smutku, który
nosił w sobie od jedenastego roku życia, o tym, że miłość do Katie stała się jedynym
osiągnięciem jego skądinąd bezużytecznej egzystencji; mówił, że pięcioletnia Katie, ta
obca córka, która go potrzebowała i która mu nie ufała, była najbardziej zalęknioną
istotą, jaką w życiu widział, i jedynym trudnym obowiązkiem, od jakiego nie uciekł.
Powiedział swojej żonie, że miłość do Katie i opieka nad nią stanowiły o jego istnieniu
i że wraz z nią odebrano mu najcenniejszą część jego duszy.
- I dlatego - zakończył, mając wrażenie, że kuchnia staje się mała i ciasna -
zabiłem Dave’a. Zabiłem go i pochowałem w Mystic. A przed chwilą dowiedziałem się,
jakby tej zbrodni było mało, że on był niewinny. Tak straszne ciążą na mnie winy,
Anno. Nie mogę niczego zmazać ani odwrócić. Myślę, że powinienem pójść do
więzienia. Powinienem się przyznać do zabójstwa Dave’a i wrócić za kratki, bo tam
jest moje miejsce. Naprawdę tak myślę, kochanie. Nie pasuję do tego świata. Nie
można mi ufać.
Jego głos brzmiał obco dla niego samego. Tak bardzo różnił się od dźwięków,
jakie zwykle opuszczały jego usta, że zaczął się zastanawiać, czy Annabeth nie widzi
czasem przed sobą kogoś nieznajomego, zaledwie przypominającego męża, który
rozwiał się w eterze.
Ona miała jednak spokojną twarz, tak nieruchomą, jakby pozowała do portretu.
Podbródek z lekka uniesiony, spojrzenie jasne i łagodne.
Ponownie usłyszał głosy swoich córek w głośniku monitora. Ich szepty
przypominały cichy szelest wiatru.
Tymczasem Annabeth zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Odrętwiały
obserwował ruchy jej zręcznych palców. Rozchyliła mu koszulę i zsunęła do połowy z
ramion, a potem przycisnęła policzek i ucho do jego piersi.
- Ja właśnie...
- Cii! - szepnęła. - Chcę usłyszeć bicie twojego serca.
Jej dłonie zsunęły się po jego klatce piersiowej, a potem wspięły do góry po