Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.- Ha, ha, ha! - W Å›miechu Marcusa nie byÅ‚o ani odrobiny wesoÅ‚oÅ›ci...To byÅ‚o piÄ™kne, wspaniaÅ‚e - szczytowy moment w życiu każdego artylerzysty, moment, który przeżywaÅ‚ wciąż od nowa w marzeniach, na jawie i we Å›nie, przez resztÄ™...W stosunku do Willa krewni Michiko okazywali milczÄ…cÄ… pogardÄ™, widzieli w nim wroga, to byÅ‚o uwÅ‚aczajÄ…ce, ale bardziej zabolaÅ‚a go pogarda, z jakÄ… potraktowali...panowaÅ‚a ciemno , bo nie byÅ‚o okna, kopciÅ‚y wieczki; my laÅ‚em, e pr d kaput, w ko cu nawet u nas, w Warszawie, wyÅ‚ czaj , gdy brak energii, albo e te pod mod , taki...ByÅ‚o to w roku 1860 i 1861, kiedy mój stryj rozpoczÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›nie praktykÄ™ lekarskÄ… i przed wyruszeniem na front sporo usÅ‚yszaÅ‚ o tych wydarzeniach od swoich...– Zala Embuay? – spytaÅ‚em, najbardziej oficjalnym tonem, na jaki mnie byÅ‚o stać...Pokój! Dalsza sÅ‚użba w dyplomacji i policji! Lecz czyż nie jest to zmarnowanie dwóch trzecich armii? Po pierwsze, dla nikogo nie byÅ‚o tajnym, że wÅ›ród wojska,...15~lO PIAŒCIE KO£ODZIEJU v I TAJEMNICZYCH WÊDROWCACHgwarno by³o tego dnia w chacie oracza i ko³odzieja Piasta...poczciwy Chapsal i Noël dlatego tylko jest tolerowany, że wypada przy sposobnoÅ›ci ortogra- ficznie napisać francuski bilecik, inaczej dosyć by byÅ‚o...SÅ‚oÅ„ce byÅ‚o już wysoko, jego promienie odbijaÅ‚y siÄ™ od poÅ‚aci żużlu na wypalonych terenach i przywracaÅ‚y do życia chorowitÄ… zieleÅ„ rosnÄ…cych na obrzeżach...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ceny oliwy poszły w górę.
 
* * *
 
Inna z wystawionych w witrynie książek Trouta opowiadała o człowieku, który zbudował maszynę czasu, aby móc cofnąć się w przeszłość i zobaczyć Jezusa. Udało mu się zobaczyć Jezusa w wieku dwunastu lat, kiedy uczył się od swego ojca ciesiołki.
Do warsztatu przyszli dwaj rzymscy żołnierze, przynosząc papirus z rysunkiem technicznym urządzenia, które chcieli odebrać przed świtem następnego dnia. Był to krzyż, na którym miano powiesić buntownika.
Jezus z ojcem zbudowali to urządzenie. Byli zadowoleni, że trafiła im się robota. I buntownika powieszono.
Zdarza siÄ™.
 
* * *
 
Księgarnię prowadziły pseudopięcioraczki, pięciu niskich, łysych jegomościów żujących nie zapalone, zaślinione cygara. Byli śmiertelnie poważni i siedzieli każdy na swoim stołku jak kruki na gałęziach. Zarabiali na utrzymanie prowadząc papierowo-celuloidowy burdel. Ich to nie podniecało. Billy'ego Pilgrima również. Czego nie można powiedzieć o pozostałych klientach. Był to śmieszny sklep, wszystko tu miało związek z miłością i robieniem dzieci.
Sprzedawcy co jakiś czas mówili komuś, żeby kupował albo wynosił się ze sklepu, że nie wolno tylko patrzeć i grzebać w towarze. Niektórzy z klientów patrzyli zresztą nie na towar, tylko na siebie nawzajem.
Jeden ze sprzedawców podszedł do Billy'ego i powiedział mu, że na zapleczu są lepsze rzeczy, a książki, które Billy przegląda, to tylko kamuflaż.
– To nie jest to, o co panu chodzi, na litość boskÄ… – powiedziaÅ‚. – To, o co panu chodzi, jest tam w gÅ‚Ä™bi.
Billy przeszedÅ‚ nieco dalej, ale jeszcze nie tam, gdzie zaczynaÅ‚a siÄ™ część tylko dla dorosÅ‚ych. ZrobiÅ‚ to z wrodzonej grzecznoÅ›ci i wziÄ…Å‚ ze sobÄ… książkÄ™ Trouta – tÄ™ o Jezusie i maszynie czasu.
Bohater książki wyprawił się w czasy biblijne głównie po to, aby sprawdzić, czy Jezus rzeczywiście umarł na krzyżu, czy też żył jeszcze, kiedy go zdjęto, i czy naprawdę zmartwychwstał. Nasz bohater wziął ze sobą stetoskop.
Billy zajrzał od razu na koniec książki, gdzie bohater, ubrany w strój z epoki, wmieszał się między ludzi zdejmujących Jezusa z krzyża. To on pierwszy wszedł po drabinie i przywarł do ukrzyżowanego, aby nie dostrzeżono stetoskopu.
W wynędzniałej piersi nie rozlegał się żaden dźwięk. Syn Boga był gwarantowanym nieboszczykiem.
Zdarza siÄ™.
Naszemu podróżnikowi po czasie, który nazywał się Lance Corwin, nie udało się zważyć Jezusa, ale zmierzył jego wzrost. Jezus miał pięć stóp i trzy i pół cala.
 
* * *
 
Inny sprzedawca podszedł do Billy'ego i spytał, czy kupuje tę książkę, czy nie. Billy odpowiedział, że tak, że kupuje. Stał przy półce z książkami na temat kontaktów oralno-genitalnych od starożytnego Egiptu do współczesności i tak dalej, sprzedawca sądził więc, że Billy czyta jedną z nich. Kiedy zobaczył, co Billy trzyma w ręku, przeżył szok.
– Rany boskie! – zawoÅ‚aÅ‚. – Gdzie pan to znalazÅ‚? – i tak dalej, po czym poszedÅ‚ powiedzieć pozostaÅ‚ym sprzedawcom o zboczeÅ„cu, który chciaÅ‚ kupić atrapÄ™ z wystawy. Pozostali sprzedawcy wiedzieli już o Billym. Mieli go na oku od dÅ‚uższej chwili.
Przy kasie leżały stare numery czasopism z rozebranymi dziewczynami. Billy, czekając na wydanie reszty, kątem oka dostrzegł na okładce jednego z nich pytanie: Co się stało z Montaną Wildhack?
 
* * *
 
Billy przeczytał sobie ten artykuł. Oczywiście wiedział, co się dzieje z Montaną Wildhack. Była na Tralfamadorii i zajmowała się dzieckiem, ale czasopismo pod tytułem “Nocny Kociak" twierdziło, że oblana cementem spoczywa na głębokości trzydziestu sążni w słonych wodach zatoki San Pedro.
Zdarza siÄ™.
Billy miał ochotę roześmiać się w głos. Czasopismo, którego jedynym celem było dostarczanie podniet erotycznych samotnym panom, dało ten artykuł tylko po to, żeby móc zamieścić zdjęcia z pornograficznych filmów, od których Montaną zaczynała swoją karierę. Billy nie przyglądał im się z bliska. Zdjęcia były bardzo marne: sadza i kreda. Mogły przedstawiać każdego.
Billy został ponownie odesłany na zaplecze i tym razem usłuchał. Jakiś podpity marynarz odszedł od automatu filmowego, który jeszcze działał. Billy zajrzał i zobaczył Montanę Wildhack w łóżku, obierającą banana. W tym momencie automat się wyłączył. Billy nie chciał oglądać, co będzie dalej, i wówczas sprzedawca zaczął go zamęczać, aby poszedł z nim i obejrzał naprawdę mocne rzeczy, jakie trzymają pod ladą tylko dla koneserów.
Billy'ego zaciekawiło z lekka, co jeszcze można trzymać pod ladą w takim sklepie jak ten. Sprzedawca lubieżnie łypnął okiem i pokazał mu fotografię kobiety i szetlandzkiego kuca. Para ta usiłowała spółkować między dwiema doryckimi kolumnami, na tle aksamitnej kotary ozdobionej frędzlami.
 
* * *
 
Billy'emu nie udało się wprawdzie tego wieczoru wystąpić w telewizji, ale za to trafił do radia. Studio mieściło się tuż obok hotelu. Billy zobaczył napis nad drzwiami i wszedł do środka. Wjechał windą na górę, gdzie czekali już inni ludzie. Byli to krytycy literaccy, którzy uznali, że Billy jest również krytykiem. Mieli wziąć udział w dyskusji na temat kryzysu powieści. Zdarza się.
Billy zajął miejsce wraz z innymi przy złocistym dębowym stole, gdzie każdy miał przed sobą mikrofon. Prowadzący spytał go o nazwisko i o to, jaką redakcję reprezentuje. Billy powiedział, że jest z “Ilium Gazette".
Czuł przyjemne podniecenie i zadowolenie z siebie. “Jeśli będziecie kiedyś w Cody, w stanie Wyoming, wystarczy spytać o Dzikiego Boba", powtarzał sobie w myśli.
 
* * *