Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Dan włączył kamerę. Skierowali się prosto na północny łańcuch gór.
Gdy pojawiły się rzadkie kępy zarośli, Ali natychmiast wytracił wysokość i zwolnił, dając im szansę dokładnego przyjrzenia się okolicy. Jednak Dan nie widział żadnych śladów życia, żadnych owadów czy zwierząt. Ani jedno skrzydlate stworzenie nie dzieliło z nimi powietrznej przestrzeni.
Przelecieli nad pierwszą wąską doliną i nie zauważyli nic niezwykłego. Potem Ali skręcił w prawo i wzniósł się niemal pionowo w górę tuż przy czarnej, nagiej i stromej skale, aby kontynuować poszukiwania nad kolejnym odcinkiem żyznej ziemi.
Trzecia dolina wydawała się bardziej obiecująca. Środkiem przepływał strumyk, a roślinność była nie tylko gęstsza, ale miała również ciemniejszy, zbliżony do naturalnego, odcień zieleni. Nagle Dan i Tau krzyknęli:
- Na dole! Tam!
Ali przemknął zbyt szeroko nad wskazanym miejscem, ale po chwili zawrócił i zszedł niżej. Dan i Tau przylgnęli do osłony, usiłując przyjrzeć się tej nieoczekiwanej zmianie w krajobrazie.
To właśnie to! Dan miał teraz pewność, że jego domysły były słuszne. W dole zobaczyli ogrodzoną ‘murem z kamyków przestrzeń, która musiała być i polem uprawnym. Zadziwiająca była jego wielkość: zajmowało najwyżej jeden metr kwadratowy powierzchni.
W regularnych odstępach rosły na nim miniaturowe rośliny z żółtymi, podobnymi do paproci liśćmi, które drżały nieznacznie, jakby pod wpływem lekkiego wiatru. Jednak żaden z pobliskich krzaków nawet nie drgnął. Ali okrążył dwukrotnie to miejsce i zjechał w dół, w kierunku spustoszonej równiny. Minęli jeszcze trzy odrębne pola, a później większą przestrzeń, gdzie dolina rozszerzała się i mieściła trzy lub cztery razem. Wszystkie były ogrodzone i zadbane, chociaż nie dostrzegli ścieżek. Nie było też innych śladów istoty, która te rośliny zasadziła i zapewne zbierze plony.
- Oczywiście - przerwał Tau pełną zdumienia ciszę - mamy tu do czynienia z cywilizacją roślinną raczej niż zwierzęcą.
- JeÅ›li uważasz, że te marchewko–podobne stwory same zbudowaÅ‚y ogrodzenia, a potem same siebie zasadziÅ‚y… - zaczÄ…Å‚ pokpiwać Ali, lecz Dan mógÅ‚ to zjawisko wytÅ‚umaczyć. W Syndykacie nauczono go miÄ™dzy innymi, że Branżowiec, a szczególnie specjalista w dziedzinie magazynowania towarów powinien zawsze zachować otwarty umysÅ‚ i nie odrzucić żadnej teorii, póki nie zostanie ona sprawdzona.
- Może to być rodzaj szkółki. Zapewne sadzeniem i pielęgnowaniem tych roślin zajmują się dorosłe jednostki.
Odpowiedzią Aliego był jedynie tłumiony śmiech. Ale Dan nie pozwolił sobie na okazywanie złości.
- Czy możemy wylądować? Powinniśmy przyjrzeć się tym pólkom z bliska.
- Tylko oddal się trochę… - ostrzegł po chwili.
- SÅ‚uchaj, ty handlarzu! - warknÄ…Å‚ Ali. - Nie jestem zielony w tych sprawach, rozumiesz?
Tak, zasłużyłem sobie na to, przyznał w duchu Dan. To nie Ali, lecz on sam odbywał właśnie pierwszą zwiadowczą wyprawę. Żadnych więcej wskazówek z tylnego fotela nie będzie! Zagryzł usta. Ali ruszył spiralą w dół, w stronę nagiej skały, daleko od strumyka i pól.
Tau skontaktował się z Królową i powiadomił Kapitana o odkryciu. Otrzymali polecenie przeszukania doliny w celu znalezienia innych oznak istnienia inteligentnych form życia.
Medyk przyjrzał się klifom, w pobliżu których wylądowali.
- Może są tam jakieś jaskinie? - zasugerował.
Mimo że pokonali sporą odległość wzdłuż tych wysokich, czarnych skał, nie zauważyli żadnych otworów czy szczelin wystarczająco głębokich, by schroniło się tam stworzenie chociażby rozmiarów Sinbada.
- Mogli się ukryć przed szperaczem - stwierdził Ali. - I teraz pewnie obserwują nas z ukrycia.
Dan zatoczył koło przyglądając się uważnie powierzchni skał, kępkom zarośli i ostrej, wysokiej trawy.
- Muszą być bardzo mali - mruknął w zasadzie do siebie.