Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
– Myślisz, że Konfederacja będzie w stanie wymyślić broń przeciwko ostatnim atakom? Przeciwko Protossom i Zergom?
– To mało prawdopodobne, chociaż próbują wszystkiego, a najlepiej im wychodzi propaganda i uciszanie tych, co mówią za głośno. To ich najlepsza broń i nigdy się nie wahali przed jej użyciem. Jednak teraz tylko rzucają okruchy w kierunku atakującego ich słonia. Poczekaj, mam tu coś, co chciałbym ci pokazać. – Mengsk nacisnął liczne przyciski na zdalnym pilocie. Patrzył się na niego, jakby starał się przypomnieć sobie szyfr.
– Myślałem, że mówiłeś, że Konfederacja hoduje Zergów. Czy nie są oni jej bronią? – zapytał Mike.
– Na początku też tak myślałem. – Mengsk nacisnął jeszcze kilka przycisków. – I chociaż mogę się mylić, to jeżeli chodzi o naszą propagandę, jest to nasza wersja i trzymamy się jej. Nic nie podkopie wiary w rząd tak szybko, jak świadomość, że w wolnym czasie hodował on śmiertelną, obcą rasę.
– A prawda to... – zachęcił Mike.
– A prawda jak zawsze nadaje się do kształtowania. – Mengsk uśmiechnął się szeroko. – Tak, Konfederacja badała Zergów przez lata i te w systemie Sary zostały tam celowo umieszczone przez wysłanników Konfederacji. Tak, to był sprawdzian wielkiej broni. Ale nie, to nie oni stworzyli Zergów. Nie, oni mieli w głowach o wiele gorszy plan. Znaleźliśmy to na dyskach, które przywieźliście z Raynorem z kompleksu Jacobsa. Proszę bardzo, z pewnością to docenisz.
Nacisnął przycisk i na ekranie pojawił się zamazany obraz. Kiedy zakłócenia zniknęły, Mike spostrzegł rzędy nizin i płaskowyżów pod pomarańczowo-brązowym niebem. Scena ta mogła się rozgrywać gdziekolwiek na Antidze Prime. Znajome logo UNN widniało przy jednej krawędzi, a ceny akcji na międzyplanetarnej giełdzie przesuwały się u dołu ekranu.
Nagle przerażająco znajomy głos przemówi zza kadru.
– Tu Michael Liberty, relacjonujący z Antigi Prime.
Mike zamrugał. To był jego głos, część z jego ostatniej transmisji. Ale nigdy nie wysyłał dokładnie tego materiału. Wyciągnęli to z jakiś starych nagrań?
Kamera kontynuowała panoramiczny objazd, a potem skupiła się na mówcy. Był ubrany w schludny prochowiec (dużo bardziej schludny niż ten wiszący obecnie w szafie Mike’a), jego blond włosy były spięte w kucyk, żeby ukryć łysinę, rysy jego twarzy, na których widać było piętno życia, głęboko wyżłobione, a oczy przeszywające i pełne wyrazu.
Był to Michael Liberty, ale nie Mike. Ten Michael Liberty wyglądał niemal jak wyidealizowana wersja samego Mike’a.
Postać na ekranie kontynuowała – Właśnie wydostałem się z rąk niesławnego terrorysty Arcturusa Mengska. Zostałem pochwycony przez rebeliantów na Mar Sarze, krótko przed tym, zanim gadzi Protossi zniszczyli planetę, i dopiero teraz wydostałem się na wolność.
– To nie ja – powiedział Mike.
– Wiem – odrzekł Mengsk. – A Protossi, z tego co wiemy, nie są gadami. Ale patrz dalej.
– Podczas mojej niewoli odkryłem, że Mengsk i Synowie Korhala posiadają potężny narkotyk służący do kontroli umysłu, który użyli przeciwko ludziom – ciągnął ekranowy Mike Liberty. – Setki umarły w wyniku masowego rozsiewu, który może być opisany jedynie jako atak chemiczny przeciwko niewinnym cywilom. Inni, na skutek efektów ubocznych, podlegli dziwnym mutagenicznym wynaturzeniom.
Mengsk zaklął, ale postać na ekranie nie przerywała.
– Mengsk wysłał sabotażystę na pokład Norada II i zaraził załogę złośliwą toksyną. Rezultatem była niedawna katastrofa statku. Wysłannicy Synów Korhala pochwycili ludzi poddanych działaniu narkotyku, a resztę wydali na pastwę sojuszniczych Zergów.
– Sojuszniczych Zergów? Kto pisał te bzdury? – warknął w kierunku ekranu Mike.
– To wszystko jedno – głos Mengska był spokojny. – Same kłamstwa i tyle.
– Jestem przekonany, że generał Edmund Duke, potomek rodziny Duke z Tarsonis, padł ofiarą kontroli umysłu i jest teraz jedynie umysłowo zaprojektowanym zombie, będącym na usługach terrorystów. W ten sposób Mengsk i jego nieludzcy sojusznicy mają nadzieję zmylić dzielnych żołnierzy Konfederacji i sprawić, by ci stracili zaufanie do przywódców.
– Dzielni żołnierze... Użyłem tego w kawałku, który zrobiłem na Noradzie II – zauważył Mike – A ten kawałek o „złośliwej toksynie” też mi coś przypomina.
– Zakażenie wód gruntowych przy szkole średniej – przypomniał Mengsk. – Jeden z twoich lepszych, wczesnych kawałków, jeśli dobrze pamiętam.