Ludzie pragnÄ czasami siÄ rozstawaÄ, Ĺźeby mĂłc tÄskniÄ, czekaÄ i cieszyÄ siÄ z powrotem.
cept habe#e epżscopu#n, (968. Polska za-
częła mieć biskupa)
Data 963 w Roczniku poznańskim jest oczywistym błędem rocz-
nikarza, zapamietajmy jednak znamiennš różnicę pomiędzy dwo-
zna pierwszymi rocznikami: pierwszy z nich nazywa Jordana bi-
sk#.zpem "w Polsce", drugi - biskupem poznańskim. Zapis rocz-
nika czeskiego wprawdzie pomija mię Jordana, ale bardziej zbłiża
się do pierwszego z tych dwóch sformułowań, w każdym razie
w okreleniu występuje nazwa kraju, nie miasta.
Znacznie więcej szczegółów dotyczšcych okolicznoci chrztu
Mieszl:a I zawarł w swojej kronice Thietmar z 1\#erseburga. Oto
odpowiednie fragmenty tej kroniki (ks. IV, rozdz. 55 i 56):
206
Dlatego przedstawię resztę czynów znakomitego księcia Polan
Mieszka, o którym pisałem szeroko w poprzednich księgach.
W czeskiej krainie pojšł on za żonę szlachetnš siostrę Bolesława
Starszego [Bolesława II], która okazała się w rzeczywistoc:i
takš, jak brzmiało jej imię. Nazywała się bowiem po słowiańsku
Dobrawa, co w języku niemieckim wykłada się: dobra. Owa wy-
znawczyni Chrystusa, widzšc swego małżonka pogršżonego
w wielorakich błędach pogaństwa, zastanawiała się usilnie nad
tym, w jaki sposób mogła by go pozyskać dla swojej wiary.
Starała się go zjednać na wszelkie sposoby, nie dla zaspokojenia
trzech żšdz tego zepsutego wiata, lecz dla korzyci wynikajš-
cych z owej chwalebnej i przez wszystkich wiernych pożšdanej
nagrody w życiu przyszłym.
Umylnie postępowała ona przez jaki czas zdrożnie, aby pó-
niej móc długo działać dobrze. Kiedy mianowicie po zawarciu
wspomnianego małżeństwa nadszedł okres wielkiego postu i Do-
brawa starała się złożyć Bogu dobrowolnš ofiarę przez wstrzy-
mywanie się od jedzenia mięsa i umartwianie swego ciała, jej
małżonek namawiał jš słodkimi obietnicami do złamania po-
stanowienia. Ona za zgodziła się na to w tym celu, by z kolei
móc tym łatwiej zyskać u niego posłuch w innych sprawach.
Jedni twierdzš, iż jadła ona mięso w okresie jednego wielkiego
postu, inni za, że w trzech takich okresach. Dowiedziałe się
przed chwilš, czytelniku, o jej przewinie, zważ teraz, jaki owoc
wydała jej zbożna intencja. Pracowała więc nad nawróceniem
swego małżonka i wysłuchał jej miłociwy Stwórc:a. Jego nie-
skończona łaska sprawiła, iż ten, który Go tak srogo przelado-
wał, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej u##ocha-
nej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem więtym
zr.zywajšc plamę grzechu pierworodnego. I natychmiast w lad
za głowš i swoim umiłowanym władcš poszły ułomne dotšd
członki sporód ludu i w szatę godowš przyodziane, w poczet
synów Chryst#.zsowych zostały zaliczone. Ich pierwszy biskup
Jordan ciężkš miał z nimi pracę, zanim, niezmordowany w wy-
siłkach, nakłonił ich słowem i czynem do uprawy winnicy Pań-
skie j.
#vastępne Thietmar wspomina narodziny Bolesława (Chrobre-
go) spomina narodziny Bolesława (Chrobre-
#ot#m urodziła zacna matka syna, bardzo do niej niepodobne-
go, sprawcę z#uby wielu matek, którego nazwała imieniem
swego brata Bolesława i który - trzeba to powiedzieć - jej
przede wszystkim okazał swš złoć do czasu ukrywanš, następ-
nie za srożył się przeciw krewnym, jak to jeszcze przedstawię
poniżej.
107
Tutaj kronikarz-biskup dał upust swej głębokiej niechęci wok
Bolesława Chrobrego, zapominajšc albo nie wiedzšc, że w chw
mierci matki Bolesław nie mógł mieć więcej niż jakie 10 lat (Z
brówka umarła, według wiadectwa kronikarza praskiego Koszr
sa, w 977 roku), w żaden sposób nie mógł jej "okazać swej zło;
do czasu ukrywanej".
A oto jak wyobrażał sobie okolicznoci przyjęcia chrzecija
stwa w Polsce piszšcy w czasach Bolesława Krzywoustego najsts
szy kronikarz polski, cudzoziemiec Gall Anonim. Najpierw nie;
ko prolog, zapowied chrztu. Wróćmy mylami do przytoczoz
w jednym z poprzednich rozdziałów (s. 54) genealogii Mieszka
Ten za Siemomysł spłodził wielkiego i sławnego Mieszka, któ=
ry pierwszy nosił to imię [lub: który poczštkowo zwany był in=
nym imieniem], a przez siedem lat od urodzenia był lepy. Gdy
za dobiegała siódma rocznica jego urodzin, ojciec, zwoławszy
wedle zwyczaju zebranie komesów i innych swoich ksišżšt,
urzšdził obfitš i uroczystš ucztę; a tylko wród biesiady skrycie
z głębi duszy wzdychał nad lepotš chłopca, nie tracšc z pamięci
[swej] boleci i wstydu. A kiedy inni radowali się i wedle zwy-
czaju klaskali w dłonie, radoć dosięgła szczytu na wiadomoć,
że lepy chłopiec odzyskał wzrok. Lecz ojciec nikomu z dono-
szšcych mu o tym nie uwierzył, aż matka, powstawszy od bie-
siady, poszła do chłopca i położyła kres niepewnoci ojca, poka-
zujšc wszystkim biesiadnikom patrzšce#o już chłopca. Wtedy
na koniec radoć stała się powszechna i pełna, #dy chłopiec roz-
poznał tych, których poprzednio nigdy nie widział, i w ten spo-