Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Ten książę to może wielki oszust, ale nie idiota - szepnęła do Agłai.
- Na pewno tak, od dawna już to widzę - odrzekła
64
Algaja. - I bardzo podle postępuje, że gra komedię. Czy'żby chciał na tym coś skorzystać?
- Pierwsze wrażenie było bardzo silne - powtórzył książę. - Kiedy mię wieziono z Rosji przez różne niemieckie miasta, patrzyłem tylko w milczeniu i pamiętam, że nawet o nic nie pytałem. Było to po wielu ostrych i męczących atakach mojej choroby, a ja zawsze, kiedy choroba potęgowała się i ataki następowały kilkakrotnie jeden po drugim, wpadałem w zupełne otępienie, traciłem do szczętu pamięć; umysł wprawdzie działał, ale logiczny tok moich myśli jakby się urywał.... Więcej niż dwóch albo trzech myśli nie mogłem konsekwentnie związać. Tak mi się zdaje. Kiedy zaś paroksyzmy przechodziły, znów się stawałem zdrowy i mocny tak jak teraz. Pamiętam, przygniatał mię nieznośny smutek; chciało mi się nawet płakać; wszystko mię dziwiło i niepokoiło. Okropnie odczuwałem to, że wszystko dokoła mnie jest obce. Z tego zdawałem sobie sprawę. Obcość mię zabijała. Zbudziłem się zupełnie z tego mroku, pamiętam, wieczorem w Bazylei, przy wyjeździe do Szwajcarii; zbudził mię krzyk osła na rynku miejskim. Osioł okropnie mię zadziwił i dlaczegoś niezwykle mi się spodobał, a jednocześnie w głowie mojej wszystko się jakby rozjaśniło.
- Osioł? To dziwne - zauważyła generałowa.-A zresztą nie ma nic dziwnego, niejedna z nas zakocha się jeszcze w ośle - dodała spojrzawszy z gniewem na śmiejące się panny. - To było jeszcze w mitologii. Niech książę dalej opowiada.
- Od tego czasu strasznie lubię osły. Mam do nich nawet dziwną sympatię. Zacząłem o nie wypytywać, gdyż przedtem ich nie widywałem, i natychmiast powziąłem przekonanie, że to niebywale pożyteczne zwierzę, pracowite, silne, cierpliwe, tanie, wytrzymałe i dzięki temu osłu cała Szwajcaria zaczęła mi się nagle podobać, tak iż zupełnie przeszedł dotychczasowy smutek.
- Wszystko to jest bardzo dziwne, ale historyjkę z osłem można opuścić; przejdźmy do innego tematu. Czego ty się ciągle śmiejesz, Agłaja? A ty, Adelajdo? Książę bardzo dobrze opowiedział o ośle. Widział go na własne oczy, a ty co widziałaś? Nie byłaś za granicą.
- Widziałam osła, maman - odparła Adelajda.
- A ja nawet słyszałam - podchwyciła Agłaja. Wszystkie trzy znów się roześmiały. Książę roześmiał się wraz z nimi.
65
- To bardzo brzydko z waszej strony - zauważyła generałowa. - Niech im książę wybaczy, bo są poczciwe. Wiecznie się z nimi kłócę, ale je kocham. Trzpiotowate, lekkomyślne wariatki.
- Dlaczego? - śmiał się książę. - I ja bym na ich miejscu nie opuścił okazji. Jednak osła gotów jestem bronić: osioł to dobry i pożyteczny człowiek.18
- A pan jest dobry? Pytam przez ciekawość - rzekła generałowa.
Znów się wszyscy roześmiali.
- I znów mi się nawinął ten przeklęty osioł; wcale o nim nie myślałam! - wykrzyknęła generałowa. - Niech mi książę wierzy, ja to bez najmniejszej...
- Aluzji? O, wierzę, bez wątpienia! I książę śmiał się bez ustanku.
- To bardzo ładnie, "że pan się śmieje. Widzę, że pan jest z kościami dobry - powiedziała generałowa.
- Bywam czasami niedobry - odparł książę.
- A ja jestem dobra - wtrąciła całkiem niespodzianie generałowa - i jeśli chce pan wiedzieć, zawsze jestem dobra. To moja jedyna wada, gdyż nie trzeba być zawsze dobrą. Złoszczę się bardzo często na córki albo na męża, ale robię to niedobrze, bo w złości jestem właśnie najlepsza. Niedawno, przed pana przyjściem, rozgniewałam się i udawałam, że nic nie rozumiem i zrozumieć nie mogę. Bywa tak ze mną; zupełnie jak z dzieckiem. Agłaja dala mi nauczkę; dziękuję ci, Agłajo. Zresztą wszystko to są głupstwa. Nie jestem jeszcze taka głupia, na jaką wyglądam i jak córeczki mnie chcą przedstawić. Mam charakter i nie jestem wstydliwa. Mówię to zresztą bez złości. Chodź tu, Agłajo, pocałuj mię, no... dosyć tych czułości - zauważyła, gdy Agłaja pocałowała ją gorąco w usta i w rękę. - Proszę, niech książę mówi dalej. Może pan przypomni sobie coś ciekawszego niż osioł.
- A ja znowu nie rozumiem, jak to można tak po prostu opowiadać - zauważyła znów Adelajda - ja bym nie potrafiła.
- A książę potrafi, bo jest niezwykle mądry i mądrzejszy od ciebie co najmniej dziesięć, a może i dwanaście razy. Mam nadzieję, że się o tym przekonasz. Niech im to książę udowodni;
66
proszę mówić dalej. Osła można istotnie opuścić. No więc cóż pan oprócz osła widział za granicą?
- Ależ i opowiadanie o ośle było całkiem mądre - rzekła Aleksandra - książę mówił bardzo interesująco o swojej chorobie i o tym, jak wszystko mu się podobało dzięki jednemu zewnętrznemu impulsowi. Zawsze mię to ciekawiło, jak ludzie dostają pomieszania zmysłów. Zwłaszcza jeśli to się stanie nagle.
- Prawda? Prawda? - ożywiła się generałowa. - Widzę, że i ty czasem umiesz być mądra; no, dosyć tych żartów! Zdaje się, że książę zatrzymał się na szwajcarskiej przyrodzie; no i co dalej?
- Przyjechaliśmy do Lucerny i wzięto mnie na przejażdżkę po jeziorze. Odczuwałem, jakie jest piękne, ale było mi przy tym bardzo ciężko - powiedział książę.
- Dlaczego ? - spytała Aleksandra.
- Bo nie rozumiem. Zawsze mi ciężko patrzeć na taką przyrodę po raz pierwszy, zawsze przy tym czuję niepokój; dobrze mi, ale jestem wytrącony z równowagi; zresztą wszystko to zdarzało się jeszcze w czasie choroby.
- A ja bardzo bym chciała popatrzeć - wyrzekła Adelajda. - Doprawdy nie rozumiem, dlaczego my się nie wybierzemy za granicę. Od dwóch lat nie mogę znaleźć tematu do mojego malarstwa:
Południe, Wschód już opisane...14
Niech mi książę znajdzie temat do obrazu.
- Nic się na tym nie znam. Zdaje mi się, że wystarczy spojrzeć i malować.
- Spojrzeć nie potrafię.
- Cóż wy tak zagadkowo mówicie? Nic nie rozumiem! - przerwała generałowa. - Cóż to znaczy: spojrzeć nie potrafię? Masz oczy, więc patrz. Jeśli tu nie umiesz patrzeć, to się nie nauczysz i za granicą. Lepiej niech książę opowie, jak sam patrzał.