Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Yearbook of Int...23 skiego wzrostu, nieco zbyt dużej głowy i za krótkich w stosunku do tułowia kończyn, jego niemal chorobliwie chudej postaci i żółtawej cery, pomimo przebiegających...Kelsie odetchnęła głęboko raz i drugi...The Server (Request Security) policy is used when you want to request IPSec security for all connections...Odpowiedzialność polityczna realizuje się poprzez różnego rodzaju sformalizowane procedury parlamentarne, wśród których najdłuższą tradycję przypisać można wotum...wynalazłem tokaj, to dosyć powąchać butelkę, a szampeter, świeżuteńka marka, jeszcze prawie nie znana w Warszawie...powietrznodesantowych armii hiszpańskiej...rested on important principles which were among the most solid foundationsof Johnson's nature and largely explain his real greatness, namely on...od ciebie...Gilliard był odpowiednim człowiekiem do wykonania tej misji...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- Jeśli więc mnie kochasz... a rzeczywiście jesteś moja żoną .. wobec tegopowiedz im. żeby sobie wybrali innego Brahmę.
- Jamo...
- Żądali, żebyś podjęła decyzję nie później niż za godzinę. Co im powiesz?
- Mogę im powiedzieć tylko jedno.
- A mianowicie...
- Przepraszam. Jamo...
Jama opuścił Ogród Radości jeszcze zanim zaczął się obiad. Choć było toniebezpiecznym uchybieniem etykiecie. Jama - znany wśród bogów z dyscyp-liny- był tego świadomy, podobnie jak zdawał sobie sprawę z powodów, któresię kryły za tą decyzją. Tak więc opuścił Ogród Radości, po czym ruszył tam,gdzie Niebo się kończyło.
Ten dzień i tę noc spędzi) w Domu Ciszy, nie niepokojony żadnymi wiadomoś-ciami. Tak wszystko zorganizował, że gościł w każdym z pięciu pokojów. Powo-li odzyskiwał panowanie nad własnymi myślami. Rankiem wrócił do Miasta.
Tutaj dowiedział się o śmierci Siwy.
Widać było, że stawiał opór - trójzębem wy palił dziurę w kopule Nieba - alenapastnik okazał się silniejszy: głowa boga nosiła ślady licznych uderzeńostrym narzędziem, dotychczas nie odnalezionym.
Jama poszedł do domu swego przyjaciela Kubery.
- Ganesza, Wisznu i nowy Brahma namawiają właśnie pana Agni. żebyzajął miejsce Niszczyciela - powitał go Kubera. - Jak sądzę, nie odrzuci tejpropozycji,
- Cieszę się razem z nim - skwitował krótko. - Kto zabił Boga?
- Wiele o tym myśleliśmy- rzekł gospodarz. - Wydaje się, że w przypadkuBrahmy musiał to być ktoś, kogo na tyle darzył zaufaniem, że nie bał się przyjąćz jego rąk napoju z trucizna, zatem ktoś z grona znajomych. W przypadku Siwymamy chyba do czynienia z podobną sytuacja, inaczej bowiem nie dałby sięzaskoczyć. Niestety, to wszystko, co można powiedzieć.
178
- Morderca w obu przypadkach ten sam?
- Założyłbym się, że tak.
- Spisek akceleracjonistów?...
- Wątpię - Kubera wydął wargi. - Ci, którzy naprawdę sympatyzują tejherezji, nie są powiązani w żadną organizację. Akceleracjonizm zbyt późnopojawił się w Niebie, by zyskać jakieś znaczenie. Może jakaś intryga... Chociaż,gdy o rnnie chodzi, uważam, że najprawdopodobniej mamy tu do czynieniaz jedną osobą, bez zaplecza.
- Motywy?...
- Na przykład zemsta... - mruknął Pan Kubera. - Albo chęć awansumniejszego bóstwa... Czy ktokolwiek zgadnie, dlaczego jeden zabija drugiego?Jama drgnął i spojrzał na przyjaciela uważniej.
- Zastanawiałeś się już nad nazwiskami?Kubera roześmiał się.
- Niestety, w obu przypadkach największy problem polega nie na ustaleniulisty podejrzanych, lecz na ich eliminacji... Czyżbyś prowadził śledztwo?
- W tej chwil i to już niczego nie jestem pewien... - zawahał się Jama. - Alesądzę, że tak. Z całą pewnością jednak znajdę zabójcę, gdziekolwiek by się nieukrył. Znajdę... i zabiję.
- Dlaczego?
- Bo czuję potrzebę...
- ... zabijania? - dokończył Kubera.
- Przykro mi, przyjacielu.
- Mnie również. W tej chwili żabi Janie to zarówno mój przywilej, jak zamiar.
- Aha... - przypomniał sobie Kubera. - Na przyszłość wiedz, że nie życzęsobie podobnych rozmów o czymś, co zostało uznane za ściśle tajne,
- Skoro tak się tym przejąłeś, wszystko zostanie między nami.
- Zapewniam cię, że się nie przejąłem.
- Wiesz zapewne, że wezmę pod obserwację wszystkie sondy karmiczne,aby zapobiec psychomanipulacjom.
- Właśnie dlatego powiedziałem ci o wszystkim, a także o tym, co się stało
z Siwą.
- Dziękują - Jama zabrał się do wyjścia. - Do widzenia, przyjacielu.
- Powodzenia.
Jama wyszedł. Minęło parę chwil, gdy w Pawilonie Lokapalów pojawiła się
bogini Ratri.
- Witaj, Kubero.
- Dzień dobry, Ratri.
- Dlaczego siedzisz tu tak sam...
- Ponieważ nie mam u boku nikogo, kto mi towarzyszy... Dlaczego przyszłaś
tutaj... tak sama...
- Ponieważ nie miałam u boku nikogo, z kirn mogłabym zamienić słowo...
dotychczas nie miałam.
- Pragniesz rady czy pogawędki?
- Obu.
179
- Usiądź.Usiadła.
- A może jesteś także głodna?
- Nie.
- W każdym razie oto owoc i filiżanka somy... - wskazał na tacę. - Obsłuż
się.
- Dziękuję.
- Czego się żalem boisz i jak mógłbym ci pomóc - spytał, wyciągając sięw fotelu.
- Widziałam Pana Jamę, jak stąd wychodził...
- Tak?
- ...i zrozumiałam, patrząc na jego twarz, że mam przed sobą Boga Śmierci,którego mocy obawiają się nawet równi mu bogowie.
- Jama jest istotnie potężny - westchnął Kubera. - Ale jest też moimprzyjacielem. Śmierć jednak jest potężna i nie ma przyjacół. Śmierć i przyjaźń...jedno obok drugiego w tej samej osobie... czy to nie dziwne? Agni jest takżepotężny, bo jest Ogień. Agni jest moim przyjacielem. Kryszna, gdyby zechciał,mógłby być równie potężny. Ale on tego nigdy nie pragnął. Lubi somę, muzykęi kobiety. Nienawidzi przeszłości i przyszłości. Jest moim przyjcielem. Jestemostatni wśród Lokapalów. nie posiadam żadnej potęgi. Jakiekolwiek ciało bymnie przybrał, natychmiast nabawiam się otyłości. Dla mych przyjaciół jestembardziej ojcem niż bratem, a cenię ich tak bardzo, jak bardzo cenie pijaństwo,muzykę, miłość i ogień, wszystkie one bowiem należą do życia, kocham więcmych przyjacół zarówno jako ludzi, jak bogów. Jedynie Jama przyprawia mnieo trwogę i w tym uczuciu, droga Ratri, nie jesteś osamotniona. Albowiem gdyJama przybiera swój Aspekt, staje się niczym próżnia, a czym jest próżnia dlagrubasa takiego, jak ja, łatwo zgadnąć. Jak widzisz, Śmierć nie ma przyjaciół.Nie czuj się więc niezręcznie, jeśli mój przyjaciel wzbudza w tobie trwogę.Wiesz przecież, że gdy bóg jest przestraszony, jego Aspekt spieszy mu napomoc, o Pani Nocy. i nawet teraz zapadł zmierzch w tym pokoju, choć dzieńdaleki końca. Wiedz też, że gdy mijałaś Jamę, był on równie zatroskany, jak tyteraz.
- Wy padł stąd w wielkim pośpiechu...- szepnęła Ratri. obrzucając grubasabadawczym spojrzeniem.
_ Takl dl\.
- Czy mogę zapytać... - urwała na moment. - Czy mogę zapytać,dlaczego?
- Obawiam się, że to sprawa poufna - Kubera zaplótł dłonie na brzuchu.
- Czy to dotyczy Brahmy?
- Dlaczego pytasz?
- Bo, jak sądzę, Brahma nie żyje - wyjąkała pobladłym i wargami. - l bojęsię, że Jama chce wykryć zabójcę. Boję się, że na mnie pierwszą zwróci swespojrzenie, choćbym nawet na sto lat pogrążyła Niebo w ciemnościach.Znajdzie mnie, a ja nie potrafię stanąć twarzą w twarz z pustką.