Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Duncanie! Ona jest niebezpieczna. Nie powinieneś spotykać się z nią sam.
- Był ze mną chłopiec.
- Nic mi nie mówił!
- Jest posłuszny moim rozkazom.
- W porządku! Co się stało?
Przedstawił jej krótką relację, opisał nawet wyraz twarzy Bellondy i inne jej reakcje (czyż obserwatorzy zza wizjerów nie ubawią się przy tym setnie?).
Murbella była wściekła.
- Jeśli zrobi ci krzywdę, nigdy nie będę współpracować z żadną z nich!
"O to chodziło, moja droga. Następstwa. Wy, czarownice Bene Gesserit, powinnyście ponownie, z wielką starannością przebadać wasze zachowanie."
- Ciągle śmierdzę po treningu - powiedziała. - To ten chłopak. Jest szybki. Nigdy nie widziałam równie bystrego dziecka.
Idaho wstał.
- Umyje ciÄ™.
Pod prysznicem pomógł Murbelli zdjąć przepocone trykoty, pieszcząc chłodnymi rękami skórę kobiety. Zauważył, jak wielką jej to sprawia przyjemność.
- Takie delikatne i przy tym tak silne - wyszeptała.
Na bogów! Patrzyła na niego tak, jakby chciała go pochłonąć.
Nareszcie myśli Murbelli o Idaho wolne były od samooskarżeń. "Nie pamiętam chwili, kiedy obudziłam się i powiedziałam sobie: kocham go!" Nie, to wkradało się coraz głębiej wraz z coraz większym uzależnieniem, aż stanęli wobec faktu, że będą musieli się z tym godzić w każdej chwili życia. Jak oddech... albo bicie serca. Wada? Zakon żeński się myli!
- Umyj mi plecy - poprosiła i roześmiała się, kiedy zobaczyła, że przemokło mu ubranie. Pomogła mu się rozebrać i tu, pod prysznicem, to zdarzyło się jeszcze raz: ten wymykający się spod kontroli przymus, to samczo-samicze połączenie, które redukowało wszystko poza doznaniem zmysłowym. Dopiero po tym mogła sobie powiedzieć: "On zna każdą technikę, którą znam i ja." Ale to było więcej niż technika. "Chce sprawić mi przyjemność! Drodzy Bogowie Duru! Czy byłam kiedyś tak szczęśliwa?"
Przywarła do jego szyi, kiedy wynosił ją spod prysznica i ciągle mokrą rzucił na łóżko. Przyciągnęła go w dół do siebie i leżeli tak spokojnie, pozwalając, by odnowiła się ich energia.
Potem wyszeptała:
- Zatem Missionaria posłużyły się Sheeaną. - To bardzo niebezpieczne.
- Stawia zakon żeński na odsłoniętej pozycji. Myślałam, że zawsze tego unikały.
- Z mojego punktu widzenia to niedorzeczne.
- Dlatego, że chcą, byś kontrolował Sheeanę?
- Nikt nie zdoła jej kontrolować! I chyba nikt nie powinien. - Spojrzał na wizjery. - Hej, Bell! Próbujesz złapać dwie sroki za ogon.
W drodze powrotnej do Archiwów Bellonda zatrzymała się w drzwiach prowadzących do Zapisu Wizjerów i spojrzała pytającym wzrokiem na Matkę-Strażniczkę.
- Znowu pod prysznicem - powiedziała Matka Strażniczka. - To robi się nudne.
- Participation Mystique! - skomentowała Bellonda i wielkimi krokami udała się do swej kwatery, ponieważ zmiana postrzegania zmąciła jej umysł i potrzebował on ponownego uporządkowania. "On jest lepszym mentatem niż ja!"
"Jestem zazdrosna o Sheeanę, szlag by ją trafił! A on o tym wie!"
Mistyczne Uczestnictwo! Orgia w charakterze czynnika pobudzającego energię. Wiedza seksualna Czcigodnych Macierzy wywierała na Bene Gesserit efekt pokrewny temu prymitywnemu zatopieniu we wspólnej ekstazie. Postępujemy krok do przodu i krok do tyłu.
Wystarczy wiedzieć, że te sprawy istnieją. Tak odrażające, tak niebezpieczne ... a jednak tak pociągające.
A Sheeana jest odporna! Do diabła z nią! Dlaczego Idaho musiał im o tym przypomnieć właśnie teraz?
Zawsze wolę osąd zrównoważonych umysłów od praw. Kodeksy i podręczniki rodzą zachowania schematyczne. Każde zachowanie schematyczne przyczynia się do pewnego zbiorowego, niszczycielskiego pędu.
Darwi Odrade
Tamalana zjawiła się w kwaterze Odrade w Eldio tuż przed świtem, przynosząc wiadomości o trasie, którą miały przed sobą.
- Ruchome piaski sprawiły, że droga za morzem stała się niebezpieczna lub nieprzejezdna w sześciu miejscach. Są tam bardzo duże wydmy.
Odrade dopiero co uporała się z codziennym rytuałem: mini-Agonia, po niej ćwiczenia i zimny prysznic. Pokój gościnny w Eldio miał tylko jeden głęboki fotel (znały jej upodobania) i na nim właśnie siedziała, czekając na Streggi z porannym raportem.
Twarz Tamalany wyglądała blado w świetle dwóch srebrnych kuł świętojańskich, ale nie było wątpliwości, że stara Bene Gesserit jest usatysfakcjonowana. Gdybyś mnie posłuchała na początku!
- Niech nam dadzą ornitoptery - poleciła Odrade.
Tamalana wyszła, wyraźnie rozczarowana spokojną reakcją Matki Przełożonej.
Odrade wezwała Streggi.
- Znajdź inne drogi. Dowiedz się, czy jest przejazd wokół zachodniego krańca morza.
Nowicjuszka pospieszyła, zderzając się prawie z Tamalaną, która właśnie wracała.
- Z przykrością informuję cię, że Transport nie może dać nam teraz ornitopterów. Przenoszą pięć osiedli na wschodzie. Będziemy je mieli dopiero koło południa.