X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Dzem - List do m (pf)* * * * * * * *D�em - List do M* * * * * * * *Mamo, pisze do ciebie wiersz,Moze ostatni, na pewno pierwszy...Gdy zakoDczyB si sezon oratoryjny 1750, w ramach kt�rego prawykonana zostaBa Teodora, Handel po raz ostatni wyprawiB si do Rzeszy, kt�rej granice przekroczyB akurat w dniu [mierci Bacha (niewiele wcze[niej i jego |ycie znalazBo si podobno w niebezpieczeDstwie -w zwizku z wypadkiem powozu, kt�rym podr�|owaB przez Holandi)\par le\'bfy stwierdzi\'e6 dla pierwszych nier\'f3wnie wi\'eacej rozwojo-\par wych mo\'bfliwo\'9cci, ich los jest wprost uprzywilejowany...Pan Rudecki przetrwawszy bezsennie pierwszą noc w swym pokoju wstał wcześnie następnego dnia – mimo upomnień i protestów żony – ubrał się w...�# Polon�u orc#�natus est, et ob��t DCCCCLXXXIll1 (Rokuskiego 968 zosta� ordynowany Jordan, pierwszy biskup wsce; zmar� on w roku 984)Rocznik...Przez pierwsze sto metrów Moon tańczyła jak boja na fali, skupiała całą swą uwagę na bronieniu się przed zadeptaniem, potem ścisk zaczął się rozrzedzać...Pokój! Dalsza służba w dyplomacji i policji! Lecz czyż nie jest to zmarnowanie dwóch trzecich armii? Po pierwsze, dla nikogo nie było tajnym, że wśród wojska,...Tymczasem przez bagno przetoczyły się dwa kolejne szturmy, oba zakończone taką samą klęską jak pierwszy – Irlandczycy nie tylko zatrzymywali natarcie...mocno upolityczniony, co sprawia, że wiele obszarów badawczych nauk społecznych, które na pierwszy rzut oka mają „neutralny", apolityczny charakter, mogą...Na widok pierwszego trolloka poleciało jakieś dwadzieścia strzał, najdalsza spadła sto kroków przed szeregiem atakują­cych bestii...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Skakał, stawał dęba i rżał, usiłując strącić intruza na ziemię. Pozostałe zwierzęta, szykujące się już do ataku, zawahały się i patrzyły ze zgrozą na szaleńcze wysiłki przewodnika. Oniemiali Mandorallen i Barak ściągnęli wodze, patrząc, jak Hettar pędzi dookoła pośród zamieci. Wreszcie Algar z posępną miną sięgnął do lewej łydki i wyrwał z buta długi, szeroki nóż. Znał konie i wiedział, gdzie uderzyć.
Pierwszy cios był śmiertelny. Zdeptany śnieg poczerwieniał, ogier po raz ostatni stanął dęba i zarżał. Krew pociekła mu z pyska. Potem opadł na drżące nogi, kolana ugięły się pod nim i runął na bok. Hettar zeskoczył bezpiecznie.
Stado hrulgin zawróciło i ze skowytem umknęło w śnieżycę.
Hettar z posępną miną wytarł śniegiem nóż i schował go do pochwy. Na moment położył dłoń na szyi martwego zwierzęcia, po czym rozejrzał się, szukając szabli, odrzuconej w szaleńczym skoku na grzbiet bestii.
Kiedy trzej wojownicy powrócili pod osłonę drzew, Mandorallen i Barak spoglądali na Hettara z głębokim respektem.
— To straszne, że są szalone — oświadczył zadumany Algar. — Był taki moment... tylko moment... kiedy niemal do niego dotarłem i jechaliśmy razem. Potem wrócił obłęd i musiałem go zabić. Gdyby udało się je ujeździć... — Urwał i potrząsnął głową. — Zresztą...
— Nie jeździłbyś chyba na czymś takim? — spytał z niedowierzaniem Durnik.
— Nigdy nie miałem pod sobą takiego zwierzęcia — odparł cicho Hettar. — Chyba nigdy nie zapomnę, jakie to uczucie.
Odszedł na bok i stał nieruchomo, zapatrzony w wirujące płatki śniegu.
Rozbili obóz pod osłoną sosen. Rankiem wiatr przycichł, choć śnieg wciąż padał gęsto, gdy ruszali w dalszą drogę. Sięgał już do kolan i konie męczyły się szybko.
Przekroczyli kolejny grzbiet i zjechali w dół, do następnej doliny. Silk rozglądał się z krytyczną miną.
— Jeśli wciąż będzie padać, Belgaracie, całkiem ugrzęźniemy — stwierdził ponuro. — Zwłaszcza że musimy ciągle się wspinać.
— Teraz już nie — uspokoił go starzec. — Od tego miejsca pojedziemy dolinami. Prowadzą do samego Prolgu, więc możemy omijać szczyty.
— Belgaracie — rzucił przez ramię Barak, który jechał na czele. — Tu są jakieś świeże ślady.
Wskazał linię odcisków stóp, biegnącą w poprzek ich ścieżki.
Starzec wyjechał naprzód i uważnie zbadał ślady.
— Algrothy — rzucił krótko. — Lepiej miejmy oczy otwarte.
Ostrożnie zjechali do doliny. Tu Mandorallen przystanął na chwilę, by wyciąć sobie nową kopię.
— Nie dowierzałbym broni, która ciągle się łamie — wyznał Barak, gdy rycerz wrócił na siodło.
Mandorallen wzruszył ramionami, aż zaskrzypiała zbroja.
— Zawsze są jakieś drzewa w pobliżu — stwierdził.
Wśród sosen porastających dno doliny Garion usłyszał znajome szczekanie.
— Dziadku! — zawołał.
— Słyszałem — odpowiedział Belgarath.
— Jak sądzisz, ile ich jest? — spytał Silk.
— Koło dziesięciu.
— Osiem — poprawiła ciocia Pol.
— Jeśli osiem ich tylko, czy ważą się zaatakować? — zapytał Mandorallen. — Te w Arendii odwagę z liczby swej czerpały.
— Myślę, że mają w tej dolinie legowisko — odparł starzec. — Każde zwierzę broni swojego domu. Ich atak jest prawie pewny.
— Musimy zatem je odszukać — stwierdził pewnie rycerz. — Lepiej zniszczyć je zaraz w polu, jakie sami wybrać zechcemy, niż zaskoczonym być ich pułapką.
— Wraca do dawnych nałogów — zauważył kwaśno Barak, zwracając się do Hettara.
— Ale tym razem chyba ma rację — stwierdził Algar.
— Piłeś coś, Hettarze? — spytał podejrzliwie Barak.
— Chodźmy, panowie! — zawołał wesoło Mandorallen. — Rozbijmy te bestie, abyśmy bez przeszkód mogli drogę swą kontynuować.
I brnąc przez śnieg ruszył na poszukiwanie algrothów.
— Jedziesz, Baraku? — Hettar wyciągnął szablę.
Barak westchnął.
— Chyba tak — odpowiedział żałosnym tonem. Spojrzał na Belgaratha. — To nie powinno potrwać zbyt długo. Spróbuję chronić moich krwiożerczych przyjaciół przed kłopotami.
Hettar roześmiał się.
— Robisz się jeszcze gorszy od niego — zarzucił mu Barak, gdy obaj galopowali śladem Mandorallena.

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.