Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Równie poważnym problemem była dysharmonia między Frontem Zachodnim a Południowo-Zachodnim. Tuchaczewski oczekiwał, że armie Jegorowa zbiorą się nad Bugiem i wraz z nim ruszą w głąb Polski. Jednakże do końca lipca manewr ten nawet nie został rozpoczęty. 24 lipca 14 armia zwróciła się na południe, aby zapobiec groźbie dywersji rumuńskiej od strony Dniestru; z kolei Konarmia skierowała się na południowy zachód i ruszyła na Lwów. Tylko na północnym skrzydle 12 armia obrała kurs na spotkanie z Tuchaczewskim, lecz ugrzęzła w bagnistej dolinie rzeki Stochód - gdzie w 1916 roku zatrzymała się ofensywa Brusiłowa. Od tego momentu siła natarcia na zachód tych trzech armii osłabła. Niczym widły, których zęby zostały wykrzywione, jednostki te w znacznym stopniu utraciły zdolność do penetracji i koordynacji działań. Ich ofensywa została poważnie przyhamowana. Miały przed sobą przeciwnika, któremu udało się wycofać w znacznie lepszym porządku niż na północy. Napotykały skuteczny system obronnych „zapór” i padały ofiarą licznych, krwawych kontrataków. Rydz-Śmigły, polski dowódca w Galicji, rozstawił na przedpolu w każdym miasteczku i węźle kolejowym o znaczeniu strategicznym garnizony o sile mniej więcej tysiąca ludzi. Miał pewność, że nie da się zaatakować wszystkich naraz, a każdy z nich - dzięki dobremu zaopatrzeniu w amunicję i żywność - mógł utrzymać się do dwóch tygodni, chyba że stałby się celem zmasowanych ataków. Pod tą osłoną Rydz-Śmigły mógł przegrupować swoje siły główne i wzmocnić je nowymi oddziałami jazdy. 2 armia, rozwiązana w Kijowie, została teraz odtworzona pod dowództwem gen. Raszewskiego, uzupełniona o pełną dywizję kawalerii i ustawiona w centrum frontu naprzeciw Konarmii. 8 lipca Ra-szewski odepchnął Budionnego i na krótki czas zajął Równe. Bój o rzekę Styr trwał niemal miesiąc. 21-22 lipca gen. Linde przeprowadził wypad na prawym skrzydle 2 armii i zajął Kozin. 2 sierpnia rozpoczęła się bitwa o Brody, podczas której gen. Sawicki - dowodząc dwiema dywizjami oraz brygadą kawalerii - wbił się głęboko w bok Konarmii. (Por. opis na s. 32-33). Sukces Polaków został udaremniony przez rozkazy z góry: w związku z upadkiem Brześcia na północy wszystkie armie na południu zostały wycofane nad Styr. Podczas tych tygodni Budionny, rzecz jasna, nie próżnował. Kiedy atakowano go, reagował z właściwym mu wigorem - w paru przypadkach poszatkowal oddziały przeciwnika na kawałki. Generalnie jednak szedł powoli: w lipcu pokonał odległość 90 kilometrów od Równego do Beresteczka. Tempo jego ofensywy było bez porównania wolniejsze niż Gaja, który w tym samym okresie przebył 650 kilometrów. Front Południowo-Zachodni nie tylko tracił impet, ale również poczucie celu.
A zatem - wbrew temu, co pokazywała mapa, i wbrew buńczucznym deklaracjom sowieckiego najwyższego dowództwa - losy inwazji na Polskę wciąż jeszcze się ważyły.
Rozdział piąty
BITWA WARSZAWSKA
Zanotowane impresje dotyczące miasta Warszawy w przededniu natarcia Armii Czerwonej składają się na opis, który jest zadziwiającą mieszaniną gorączkowej aktywności i niewytłumaczalnej apatii. Dziennik lorda D'Abernona uwypukla apatię:
26 lipca Nie przestaję zdumiewać się nad brakiem paniki i nad brakiem jakichkolwiek oznak zaniepokojenia. [...] Gdyby Rząd Polski zorganizował metodyczny system obrony przed atakiem bolszewików od strony północnej, można by jeszcze wówczas rozumieć spokojny wygląd pełnych otuchy mieszkańców, ponieważ jednak najlepsze oddziały odesłane zostały na południe do obrony Lwowa, Warszawa pozostawiona jest bez dostatecznej osłony.
27 lipca Prezes Ministrów, gospodarz wiejski, wyjechał dzisiaj zbierać swe zboże z pola. Nikt w tym nic widzi nic nadzwyczajnego.