Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Sądzę, że wiem, co miał na myśli. Cheryl nie odrywała oczu od drogi.
- Z natury nie jestem wścibska.
- Mimo to chcesz poznać moje zamiary.
- Chyba tak.
- A jeśli nie zechcę ci ich wyjawić?
- Może - odparła - tak byłoby lepiej.
- Zaufaj mi, Cheryl. Potrzebny mi ten numer telefonu.
Włączyła kierunkowskaz.
- Rachel nadal jest moją najlepszą przyjaciółką.
- W porządku.
- Długo trwało, zanim doszła do siebie po waszym zerwaniu.
Wahała się.
- I vice versa.
- No właśnie. Słuchaj, nie mówię tego, co powinnam. Po prostu... powinieneś wiedzieć o pewnych sprawach.
- Na przykład?
Nie odrywała oczu od szosy, trzymając obie dłonie na kierownicy.
- Pytałeś Lenny'ego, dlaczego nigdy ci nie powiedział, że się rozwiodła.
- Owszem.
Cheryl zerknęła w lusterko, nie patrząc na drogę, ale na swoją córkę. Marianne wyglądała na całkowicie pochłoniętą grą. - Ona nie jest rozwódką. Jej mąż nie żyje.
Cheryl sprawnie zatrzymała się przed wejściem do szkoły średniej.
Marianne zdjęła słuchawki i wyślizgnęła się z samochodu. Nie pocałowała matki, ale przynajmniej powiedziała do widzenia.
Cheryl znów włączyła się do ruchu. - Przykro mi to słyszeć - powiedziałem, ponieważ tak się mówi w takich okolicznościach. I ponieważ umysł potrafi płatać makabryczne figle, o mało nie dodałem: no to Rachel i ja mamy wiele wspólnego.
Cheryl, jakby czytała w moich myślach, bo powiedziała:
- Został zastrzelony.
To upiorne podobieństwo zawisło między nami przez kilka sekund.
Milczałem.
- Nie znam szczegółów - ciągnęła. - On też był w FBI.
W tym czasie Rachel była jedną z najwyższych stopniem funkcjonariuszek biura. Zrezygnowała z pracy po jego śmierci.
Przestała odbierać moje telefony. Od tamtej pory życie jej nie rozpieszcza. - Cheryl podjechała do mojego samochodu i zatrzymała się. - Mówię ci o tym, ponieważ chcę, żebyś zrozumiał. Od czasów college'u minęło sporo czasu. Rachel nie jest tą samą osobą, którą kochałeś przed laty.
Odpowiedziałem spokojnie:
- Ja tylko proszę o jej numer telefonu.
Nie mówiąc nic więcej, Cheryl wyjęła długopis zza osłony przeciwsłonecznej, otworzyła go zębami i napisała numer telefonu na serwetce z Dunkin Donuts. - Dzięki - powiedziałem.
Ledwie skinęła mi głową, kiedy wysiadałem.
Nie zastanawiałem się. Miałem przy sobie telefon komórkowy.
Wsiadłem do mojego samochodu i wybrałem numer. Rachel odpowiedziała ostrożnym „Halo”. Powiedziałem po prostu: - Potrzebuję twojej pomocy.
14
Pięć godzin później pociąg Rachel wjechał na dworzec kolejowy w Newark. Mimo woli przypominały mi się te wszystkie stare filmy,, w których pociągi rozdzielały kochanków, para tryskała spod podwozi, konduktorzy wykrzykiwali ostatnie ostrzeżenia, świszczały gwizdki, koła zaczynały obracać się z sapaniem, ona. wychylała się z okna, machając, a on biegł po peronie. Sam nie wiem, dlaczego naszły mnie takie myśli. Dworzec w Newark; jest równie romantyczny jak sterta krowiego nawozu, którą obsiadły muchy. Pociąg z ledwie słyszalnym świstem wjechał na peron, a w powietrzu nie było niczego, co chciałbyś poczuć lub zobaczyć.
Jednak kiedy Rachel wysiadła, znów poczułem to ściskanie w gardle. Miała na sobie wyblakłe dżinsy i czerwony golf. Na, jednym ramieniu niosła torbę podróżną, którą poprawiła, wychodząc na peron. Przez chwilę gapiłem się jak urzeczony. Niedawno skończyłem trzydzieści sześć lat. Rachel miała trzydzieści pięć.
Rozstaliśmy się, mając po dwadzieścia lat. Całe dorosłe życie przeżyliśmy oddzielnie. Dziwnie było pomyśleć o tym w ten sposób.
Już opowiadałem o naszym zerwaniu. Wciąż próbuję znaleźć głębsze powody, ale może wyjaśnienie jest proste. Byliśmy dziećmi. Dzieci popełniają głupstwa. Dzieci nie rozumieją konsekwencji, nie myślą perspektywicznie. Nie wiedzą, że ten ciężar może już zawsze będzie spoczywał na piersi.
Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że potrzebuję pomocy, najpierw pomyślałem o Rachel. A ona przyjechała. Bez wahania podeszła do mnie.
- Jak się masz?
- Dobrze.
- Dzwonili?
- Jeszcze nie.
Kiwnęła głową i zaczęła iść po peronie. Ona również weszła w swoją rolę. Powiedziała rzeczowo: - Powiedz mi coś więcej o tym badaniu DNA.
- Nic więcej nie wiem.
- Zatem wynik nie jest jeszcze pewny?