Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.A zatem samce wydają się być raczej bezwartościowymi jegomościami i rozważając sprawę w myśl prostych zasad ‼dobra gatunku”, moglibyśmy oczekiwać, że...– Hm? – mrukn?? Korta...BŁĘDNE NAUKI O WOLNOŚCI SŁOWA23...— Przełammy go — rzekł Jacek...zostali jeszcze przy życiu Bizantyjczycy dzielnie walczyli...Dobbs i Joe Głodomór nie wchodzili w grę, podobnie jak Orr, który znowu majstrował przy zaworze do piecyka, kiedy zgnę­biony Yossarian przykuśtykał do...Nie zdawałam sobie sprawy, że mam tylu sąsiadów...– I tak masz szczęście – odparł September...Zapotrzebowanie na księdza w społeczeństwie wiąże się z chęcią posiadania księdza w rodzinie...File 100KB long...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Świetna znajomość terenu i ludzi oraz wielka dyskrecja z jaką
Łemkowie traktowali problem przerzutów - zachowała ich od wsyp i
zdrad. Wsypy zdarzały się tu o wiele rzadziej, niż to miało miejsce w
rejonach, gdzie przerzuty odbywały się wyłącznie w oparciu o element
polski (...). Główną przyczyną strat łemkowskich byli sami uchodźcy,
którzy aresztowani na Słowacji i przekazaniu gestapo nie zawsze
zdołali wytrzymać tortury śledztwa i załamywali się, ujawniając adresy
łemkowskich przewodników.
Poza wspomnianym już Gromosiakiem, zginęli w więzieniach i
obozach za udział w podziemiu: Antoni Demczak i dr med.
Stefan Durkot z Nowego Sącza, mgr praw Aleksander Hnatyszak
z Grybowa, Wasyl Dubec, Grzegorz Klucznik, Jan i Grzegorz
Wilczaccy z Florynki, Wasyl Porucznik i Piotr Rydzanicz z
Mochnaczki Niżnej, Jan Peregryn z Powroźnika, dr praw Orest
Hnatyszak wraz z synem Igorem z Krynicy, Teodor Rusyniak z
Wierchomli Wielkiej oraz Danyło Kostyszak, Teodor Kostyszak,
Jan Cieniawski, Izydor Cieniawski i Wasyl Łychański z
Muszynki. Do listy ofiar łemkowskich, zaliczyć trzeba także
krynickiego studenta, Igora Trochanowicza, który aresztowany za
przeprowadzenie grupy Polaków w listopadzie 1939 roku - trzy lata
przebywał w więzieniach i obozach.
(...) Są to oczywiście okruchy wielkiej całości, której opracowanie jest
bardzo trudne ze względu na brak materiałów źródłowych i
rozproszenie Łemków po różnych rejonach Ukrainy oraz ziem nad
Odrą i Nysą. Ale gdziekolwiek są - niech będą przekonani, że ich
często bohaterska postawa na wspólnym froncie z Polakami, froncie
walki z hitlerowskim najeźdźcą nie została zapomniana.(...).
Józef Bieniek opublikował dużo materiałów źródłowych na temat, w
tym również sylwetki znaczniejszych kurierów łemkowskich, jak
choćby słynnego z bohaterstwa i nieprawdopodobnej pomysłowości
Stefana Węgrynowicza. Jednak, jak sam przyznaje, na skutek
rozproszenia Łemków, do wielu informacji nie mógł dotrzeć.
W dniu 5 sierpnia 1985 roku przebywając z żoną Lucyną i córką Oliwią
w Krynicy, w części domu dziedziczonego po moim dziadku
Harasymie Gromosiaku nagrałem szereg rozmów z Bazylim Sową na
temat szlaków kurierskich przez Łemkowszczyznę i sytuacji na tym
terenie w okresie okupacji hitlerowskiej. Św. pamięci Bazyli Sowa sam
był łącznikiem między placówką przerzutową w Łabowej a Krynicą. Do
czasu aresztowania mojego dziadka Harasyma, prowadził ludzi do
niego, do kryjówki jaka znajdowała się w piwniczce pod stodołą, od
strony potoku Kryniczanka. W piwniczce tej trzymało się wielkie
kamionkowe gary z mlekiem, śmietaną, beki z kiszoną kapustą. Wśród
nich siedzieli oficerowie polscy i inni ludzie oczekujący na bezpieczne
przejście przez "śtrekę" i las do Tylicza. Nie ocalało żadne z
zabudowań bogatego gazdy Harasyma, ale, zdarzeniem losu,
piwniczka tak.!
- Bieniek napisał o Łemkach uczciwie - mówił Bazyli Sowa - ale dużo
pominął, bo nasi ludzie wyjechali. Nie mógł wiedzieć o różnych
placówkach, bo u nas była taka konspiracja, że mało co który wiedział
o drugim. I nic się nie gadało. To nas chroniło od wsypy. Polak, nieraz
i to bardzo odważny, wypił wódki i za dużo gadał, a drugiego dnia już
wisiał za wykręcone do tyłu ręce na haku u sufitu na gestapo w
Muszynie. Ci ludzie z Polski nie mogli przyjść do nas, na nasze
placówki nad samą granicą, ot tak sobie, sami od siebie. Byli
kierowani z Nawojowej albo Nowego Sącza przez łączników, którzy
tym się specjalnie zajmowali. Nasi ludzie ich przejmowali i potem
przekazywali dalej. Tego już nigdy nie odtworzymy, bo
wysiedlili ich na Ukrainę, resztę na zachód i tak się zgubiły
ślady tych placówek konspiracyjnych, przez które
prowadziły szlaki przerzutowe. To były bardzo
skomplikowane działania i zawsze niebezpieczne. Nie
można było wtedy ot, tak sobie iść drogą. Wszędzie była
niemiecka żandarmeria, polska granatowa policja i
sprowadzona tutaj policja ukraińska - "siczowcy".
Bazyli Sowa na moją prośbę przekazał informacje o tych placówkach z
którymi współpracował i o ludziach z konspiracji łemkowskiej, których
znał. Ważną rolę na szlaku przerzutowym do Krynicy pełniła placówka
w Łabowej i placówka w Nowej Wsi. w Łabowej w konspiracji był wójt
Osip (Józef) Wisłocki i do niego przyprowadzano ludzi z innych