Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Właściwie… — chłopiec aż się skurczył, zmuszony powiedzieć prawdę — właściwie… jedną czy dwie rzeczy napisałem, jak byłem...Ponieważ widzimy wielkość i status jako wzajemnie powiązane, niektórzy mogą ciągnąć zyski z zastępowania statusu samą wielkością...Ale Kaśka nie chce tej prawdy zrozumieć, żyje jeszcze sama za krótko i choć od dziecka widzi nędzę i ból, przez jakie podobne jej istoty przechodzą, wobec...Davida Coverdale'a - ten zwizek okaza si rzeczywicie niezwykle trway, jako eorganista, oprcz rzecz jasna szefa, przez najblisze sze lat pozostanie... Najwspanialszy jednak triumf to doprowadzenie do stanu, w którym pogarda dla rzeczy Starych staje się pe­wnego rodzaju filozofią życiową i w ten...Tymczasem przez bagno przetoczyły się dwa kolejne szturmy, oba zakończone taką samą klęską jak pierwszy – Irlandczycy nie tylko zatrzymywali natarcie...Upoił go jej zapach - mieszanka wody różanej, farb olejnych i kobiety, zapach tak niezwykły, jak ona sama...NegocjacjeSztuka negocjacji, podobnie jak wiele innych umiejtnoci asertywnych, staje si profesj sam w sobie...Na mostku (idącym teraz na jedną dziesiątą czasu rzeczywistego) zebrała się gromadka pasażerów i załogi, żeby obserwować przylot...Koncząc uwagi o rzucaniu uroku wzrokiem zaznaczam, że rzecz sama w sobie jest możliwa, ale nigdy się nie spotkałem z przypadkami pewnymi...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

To dlatego możliwe jest odróżnienie interpretacji od pseudointerpretacji.
Phasma i Twarz
Autoportret Rembrandta uśmiechającego się, datowany na rok 1668 (lub „po 1665”).
Na powierzchni malowidła… przełamujące się, zachodzące na siebie, stapiające się wzajem
rozmazy…, magma oślizła, zlewna, (o)leista, bez rysów, bez punktu, bez linii krystalizacji…,
czasem skrzep, i on nawet nie zapowiada jakiejś postaci…, rozmyty padoł przypadku,
wzburzenia bezformii…, tutaj żadnej podstawy, żadnego gruntu, żadnego podłoża, żadnego
fundamentu, żadnego oparcia…, gliniasty, flegmiasty maz jeno…, flegma, nawet nie mięso…
Tak przedstawia się tworzywo świata? Ziemia, materia sama? Ciało?
Prawdziwa natura rzeczy?
Jeśli boisz się tej prawdy, zobaczysz tylko farby, zabiegi z farbami. 37
Powie fachowiec: Rembrandt nie malował „po formie”, dukt jego pędzla, ręki, palca
(Rembrandtt malował także bezpośrednio palcami) nie biegnie po dojrzanych profilach,
obrysach obserwowanego przedmiotu… nie powtarza ich.
Materia tego obrazu uderza. Nie potrzeba przybliżać „nosa” do płótna, Nawet z tej
odległości, z jakiej zwykliśmy oglądać portrety widać ten chaos. Plamy? Raczej poplamienia,
skrzepy, wykwity. Nic nie zapowiada żadnej całości.
Jednak, gdy zmieniam nastawienie zwroku, promieniem spojrzenia mierząc gdzieś
dalej…, poza…, Nie patrząc już na…, lecz w…
Cud! Przemiany? Przeskoku w Inne? Wyłania się jasna, promieniująca od wewnątrz
twarz człowieka. Nie, to nie rysy, nie zmarszczki, nie skóra, lecz od razu pogodne światło
spojrzenia. Jego. Pogodne – żadnej trwogi. Złociste – nieśmiertelności?
Jego spojrzenie, On, jak światła płomień.
W ten sposób objawia się Twarz człowieka?
37 „Materia malarska” wymyka się reprodukcji, nawet jeśli fotograficzne powiększenie, w zbliżeniu, ukazuje dukt pędzla, fakturę... Lekceważąc „malowidło” można zadowolić się fotograficznymi reprodukcjami… Gubiąc samo malarstwo jako sztukę? Malarstwo przekracza próg, w którym staje się sztuką w samym żywiole
malowania, już na poziomie malowidła?
17
Prawdziwy obraz uobecnia Twarz? 38
Obraz Rembrandta unaocznia dychotomię materii i ducha? Przepaść pomiędzy nimi?
Przeskok?
Po latach, jakie minęły od tamtego widzenia Twarzy (tamtego przywidzenia, sądzisz
Czytelniku?) znajduję opisy… jej poświęcone. W gnozie.
Gnostyckie teksty mówią o jaźni („transcendentalnej”). To ona może zostać zbawiona,
w przeciwieństwie do empirycznej duszy człowieka. Jaźń tak pojęta bywa nazywana „naszą
naturą świetlistą”, „naturą wewnętrzną”, „jaźnią świetlistą”, „nasieniem światłości”, „iskrą”,
„naszą świetlistą pneumą”. Na tej liście określeń znajduje się także „ mana”, które oznacza
„pozaświatową Moc, a zarazem transcendentne nieświatowe centrum indywidualnego ego” . 39
Z tym pojęciem jaźni badacze religii gnozy wiążą także „ducha” ( pneuma),
„człowieka wewnętrznego”, w rozumieniu św. Pawła. 40
Na wiele podobnych sposobów wyraża się „idea głębokiego i ukrytego związku
człowieka z »nadświatem«”. Zauważając to Rudolph dodaje: „Owa »nieprzemijająca jaźń« w
człowieku stanowi w gnostyckim ujęciu trzeci, obok ciała i duszy, element antropologiczny
(…) gnoza zarysowała wyraźną linię podziału między częścią materialno-psychiczną i częścią
duchową (…) gnosis w ogóle jest możliwa wyłącznie dzięki tej boskiej podstawie we wnętrzu
człowieka, tzn. »wiedza« pozostaje, z jednej strony, funkcją nieświatowego »ja«, z drugiej zaś
nakierowuje się na nie, aby je odkryć i doświadczyć go jako gwaranta wyzwolenia z
kosmosu. (...) »upadłą« w świat iskrę światła z powrotem doprowadzić do jej źródła …” . 41
Czy malujac swój portret, w tym obrazie, Rembrandt przeżył myśl, w sformułowaniu
św. Pawła brzmiącą: „…chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten,
który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień”? Nie ukazywał jej, nie odmalowywał
ponieważ sam nią żył? „Obrazem człowieka niebieskiego”? Jakkolwiek zapewne czytał ten
fragment Pisma, to przecież nie dlatego znalazł (?) i znał (?) to światło, które „płonie samo
siebie podsycając”? 42
Twarz człowieka ziemskiego bliska rozmazom gliny, „spleśniałości kamieni”?
38 Paweł Florenski w ten sposób pojmuje obraz – ikonę . Obraz otwiera na „lik” (co Podgórzec tłumaczy jako
„wyobrażenie”, raczej myląco, skoro sam Florenski wyjaśnia, że chodzi o „Praobraz” ( Ikonostas i inne szkice, przeł. Zbigniew Podgórzec, Białystok 1997, s. 119)). W obrazie nie chodzi o ukazanie „licziny” (co Podgórzec tłumaczy: „przykrywka” – lepszym słowem wydaje się „maska”).