Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.I czyz surowe zakazy i wyjasnianie chlopczykom, jako kobieta rozsiewa grzech, bo jest istota nieczysta, czyz nie musza wlasnie podniecac niezdrowej wyobrazni? Ale...Z całą stanowczością twierdzę, że z owego organu wywodzą się wszystkie czynności kobiety i wszystkie jej zachowania, które mogą przypominać uczucia u...Teren i Talia opuścili izbę, dyskretnie zamykając za sobą drzwi, zostawiając obydwie kobiety same, by w odosobnieniu mogły dać upust wspólnej rozpaczy; jednak...Wstał znowu, przewrócił parę gratów na stole i klepiąc dobrotliwie po ramieniu gospodarza, mówił: – Pewnie o kobietach rozprawialiście, co? Oj!...honorowych, dając temsamen wyraz swej średniowiecznej genezie i czyniąc zadość zasadzie francuskiej, określającej kobietę, jako „impropre au...Ponieważ widzimy wielkość i status jako wzajemnie powiązane, niektórzy mogą ciągnąć zyski z zastępowania statusu samą wielkością...Od wczesnego średniowiecza po późny renesans, w spisach kobiet pojawiających się na papieskich dworach równie dużo było świętych, godnych wiary, co...Gdy kobieta, którą znał jako Jacqueline, wpychała go na pokład odrzutowca udającego się na terytorium Genomics, usłyszał, że karta identyfikacyjna ma być...Bohaterka ballady była niemoralną kobietą, która wolała spać pod gołym niebem niż na puchowym posłaniu...Drugie drzwi prowadzą Rolanda do Władczyni Mroku - a właściwie dwóch kobiet zamieszkujących jedno ciało...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Całym sobą pragnął ciepła kobiecej siły i tajemniczości. Nabierał sił z jej ust.
Jedną ręką objął ją w talii i mocno do siebie przycisnął. Drugą ręką pieścił jej pierś kolistym ruchem. Rebeka jęknęła i przylgnęła do niego, ulegle i prowokująco.
Ich usta poznawały się powoli, bogate w subtelne niuanse. Rękami modelował jej ciało jak rzeźbiarz, ucząc się płodnych krągłości bioder i giętkości talii. Delikatności jej karku i siły zgrabnych ramion. Łagodnej krągłości brzucha. Rebeka krzyknęła lekko, gdy zsunął dłoń niżej, pieszcząc kobiecą wrażliwość schowaną pod warstwami materiału. Nagle, z uczuciem chłodu, przypomniał sobie słowa sir Anthony'ego: na pewno potrafi ją pan do siebie przekonać.
Do diabła, był niebezpiecznie bliski spełnienia sugestii sir Anthony'ego. Fakt, iż nie czynił tego z zimną krwią, nie umniejszał konsekwencji działania.
Kenneth podniósł głowę i wyprostował się, rezygnując z pożądania na rzecz czułości. Przez moment docierał do niego protest emanujący z ciała Rebeki. Po chwili znieruchomiała z głową opartą na jego piersi. Była taka mała. Niemal krucha. Zasługiwała na silnego, uczciwego mężczyznę, za jakiego uważał go sir Anthony, a nie oszusta, jakim był w rzeczywistości.
- Jeśli nie będziemy uważać - powiedział drżącym głosem - naprawdę wylądujemy przed ołtarzem.
- Niech Bóg broni, żebyśmy mieli spełnić powszechne oczekiwania - stwierdziła kwaśno Rebeka, choć wyraz twarzy przeczył głosowi.
Jej włosy znów luźno opadały na ramiona. Kenneth nie mógł się powstrzymać przed wsunięciem palców w gęste sploty. Bursztynowy jedwab, chłodny płomień.
- Jeśli znów cię pocałuję, kopnij mnie, Rebeko. Moja siła woli przy tobie nie istnieje.
Rebeka uśmiechnęła się z zadowoleniem. Gdyby miała w ustach trochę pierza, wyglądałaby jak Szary Duch po udanym polowaniu.
- Moja siła woli jest również w zaniku. Pamiętaj, że spędziłam ostatnich dziesięć lat jako kobieta upadła.
Podniosła rękę, aby przyciągnąć bliżej jego głowę. Pospiesznie ją chwycił i pocałował wewnętrzną stronę dłoni, lekko, acz stanowczo ją unieruchamiając.
- Zostałaś zrehabilitowana. Postaraj się pamiętać, że jesteś teraz porządną kobietą. Rebeka roześmiała się i pokręciła głową, sprawiając, że jej włosy stały się strumieniem falującego jedwabiu. Zmysłowość, którą w niej wyczuwał od pierwszego spotkania, nie była już ukryta, lecz paląco widoczna. Jak słusznie zauważył jej ojciec, nie była siedemnastoletnią dziewicą.
- Czy wyglądam porządnie, kapitanie? - spytała z lekką ironią. Obrzucił ją tęsknym spojrzeniem. Za każdym razem, kiedy się całowali, dowiadywał się czegoś nowego o ciele ukrytym pod suknią. Odruchowo zacisnął prawą dłoń, którą pieścił jej pierś.
- Wyglądasz jak Lilith, diablica posłana, aby kraść dusze mężczyzn. Grzeszna i porywająca. Jestem pewien, że była ruda.
Rebeka prowokacyjnie przechyliła na bok głowę.
- Odejdź więc lepiej, zanim ukradnę ci duszę. Jeszcze raz pocałował ją w rękę i ruszył do drzwi.
- Weź to - powiedziała, podając mu dzbanek z terpentyną. - Będzie ci potrzebna.
Kenneth wziął dzbanek, kiwając z podziękowaniem głową. Wychodząc, zatrzymał się w drzwiach, żeby spojrzeć na nią po raz ostatni. Opierała się rękami o stół, przyglądając mu się gorącym wzrokiem, na wpół malarskim, na wpół kobiecym. Z niepokojem pomyślał, że być może już skradła mu duszę.
Odwrócił się i wyszedł, powoli zszedł na dół. Jednego był pewien: znalazł temat do następnego obrazu. Temat, który go podniecał i mógł wciągnąć w palącą głębię rzeki ognia.
Długo jeszcze po wyjściu Kennetha Rebeka stała oparta o stół. Chciała, aby jej pragnął, i tak się stało. Nie miała zaufania do miłości ani do małżeństwa, nie widziała wspólnej dla siebie i Kennetha przyszłości. Nie będzie przez resztę życia sekretarzem. Jeśli uda mu się uratować majątek, w jego życiu utytułowanego dżentelmena nie będzie dla niej miejsca.
Jednakże przez jakiś czas, dopóki Kenneth nie opuści ich domu, być może uda jej się zażywać zakazanych owoców namiętności. Pożądała go i nie obawiała się poczęcia dziecka miłości. A nawet chętnie przyjęłaby w swoim życiu kogoś, kogo mogłaby kochać i kto kochałby ją w zamian.
A gdyby nie miała dziecka i tak pozostałyby jej wspomnienia, którymi ogrzewałaby samotne noce.
20Kenneth spędził wieczór i większą część nocy w swej małej pracowni, eksperymentując z rozcieńczonymi farbami olejnymi i wypalając mnóstwo świec. Kiedy się kładł na kilka godzin, miał zaczęty obraz, który zmaterializował mu się w głowie, gdy rozmawiał z Rebeką i ją całował.
Przygotował podstawowy szkic i położył podkład postaci i tła. Prawdziwe wyzwanie miał jeszcze przed sobą. Wiedział, że nie powinien mieć wielkich nadziei, niemniej jednak zaczynał odczuwać ostrożny optymizm co do możliwości osiągnięcia statusu prawdziwego malarza.