Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Wychowała się wśród muzyki, wśród nieprzerwanych pieśni; tutaj jednak znalazła pieśń lepszą od wszystkich, jakie słyszała na Tew. Kadencje, melodie, tematy i wariacje jego głosu były werbalne, nie muzyczne, dlatego łatwiej do niej docierały, a kiedy wreszcie skończył, czuła się tak, jakby wysłuchała koncertu wirtuoza. Powściągnęła chęć, żeby nagrodzić go oklaskami - odebrałby to jako ironię,
Więc tylko westchnęła, zamknęła oczy i przypomniała sobie własne marzenia z czasów, kiedy została Mrukiem i pragnęła pewnego dnia zaśpiewać przed tysiącem ludzi, którzy będą ją podziwiali, będą zachwyceni i wzruszeni. Odbierano jej marzenia jedno po drugim, aż nic nie zostało, tylko blizna, która często krwawiła, lecz nigdy nie pękała. Westchnęła, a Josif źle ją zrozumiał.
- Przepraszam - powiedział. - Myślałem, że cię to obchodzi. - Wstał i ruszył do wyjścia.
Zatrzymała go, chwyciła go za rękę i odciągnęła od drzwi, które znowu się zamykały, ponieważ nie przestąpił progu.
- Nie odchodź - poprosiła.
- Znudziłem cię. Potrząsnęła głową.
- Nie. Nie znudziłeś mnie. Po prostu nie rozumiem, dlaczego mi to mówisz.
Zaśmiał się cicho.
- Ponieważ od dawna jesteś pierwszą osobą, która wygląda tak, jakby chciała słuchać i potrafiła zrozumieć.
- Marzenia, marzenia, marzenia - powiedziała. - Nigdy nie dorosłeś.
- Owszem, dorosłem - zaprzeczył, a ból w jego głosie zranił jej uszy.
- Napijesz się? - zapytała.
- Wody - odparł.
- Tylko to mam - przyznała. - Więc dobrze się składa.
Przyniosła dwie szklanki, a Josif napił się z takim namaszczeniem, jakby kosztował wina poświęconego na ołtarzu. Spojrzenie miał posępne, kiedy powiedział do Kyaren:
- Oszukiwałem. Uniosła brew.
- Zmieniłem temat.
- Kiedy? - Poruszył tyle tematów w ciągu wieczoru. Zerknęła na przegub ręki. Rozmawiali ponad dwie godziny.
- Od samego początku. Zacząłem mówić o dzieciństwie, o marzeniach, historii i moim osobistym szaleństwie. Podczas gdy ciebie interesowała wyłącznie perwersja.
Potrząsnęła głową.
- Nie chcę o tym mówić.
- Ja chcę.
- Nie. Dobrze się bawiłam. Nie chcę tego zepsuć. Szybko dopił resztkę wody.
- Kyaren - powiedział. - Robią z tego brzydką rzecz, ale tak nie jest.
- Nie chcę wiedzieć, czy to jest brzydkie, czy nie.
- Nazywają mnie dziwką, a to nieprawda.
- Wierzę ci. Nie mówmy o tym więcej.
- Nie, do cholery! - rzucił gwałtownie. - Jak myślisz, co przeżywałem przez ostatnie parę godzin? Myślisz, że chodzę na przyjęcia i opowiadam ludziom historię mojego życia? Przyczepiłem się do ciebie, Kyaren, jak pijawka do rekina.
- Nie podoba mi się takie porównanie.
- Nie jestem poetą. Nie wiem, jaki ból wycierpiałaś w życiu, że stałaś się taka, jaka jesteś, ale podobasz mi się taka, jaka jesteś, i chcę trochę pobyć z tobą, a kiedy tak mówię, to nie żartuję. Stanę się wszechobecny. Nie odczepisz się ode mnie. Za każdym razem, kiedy się obejrzysz, zobaczysz moją twarz. Nadepniesz na mnie, kiedy rano wstaniesz z łóżka, a kiedy w pracy zaswędzi cię stopa, zajrzysz pod biurko i zobaczysz, jak cię łaskoczę. Rozumiesz? Zamierzam z tobą zostać.
- Dlaczego ze mną? - zapytała Kyaren.
- Myślisz, że wiem? Z taką nadętą absolwentką Princeton? Może dlatego - zgadywał - że słuchałaś mnie przez cały czas i nie zasnęłaś.
- Kilka razy mało brakowało.
- Przyjechałem tutaj jako kochanek Banta.
- Nie chcę tego słuchać.
- Bant kochał mnie, a ja kochałem Bań ta, więc kiedy tutaj przyjechał, zabrał mnie ze sobą, bo nie chciał się ze mną rozstawać, i załatwił mi posadę w Zgonach, bo sam kierował Demografią. Nie chciałem tutaj przyjechać. Chciałem tylko mieszkać obok biblioteki i czytać. Przez resztę życia. Ale Bant przywiózł mnie tutaj, a potem po roku znudził się mną. Czasami bywam nudny.
Kyaren postanowiła nie silić się na dowcipy.
- Zrobiłem się nudny, więc nie zabrał mnie ze sobą, kiedy go przeniesiono na stanowisko naczelnika Zatrudnienia. I nie uprzedził mnie, kiedy się przeprowadził do lepszego mieszkania. Ale nie odebrał mi posady. Łaskawie pozwolił mi zatrzymać posadę.
Josif płakał i nagle Kyaren zrozumiała coś, czego nikt nigdy jej nie powiedział o homoseksualizmie, pomimo wszelkich wyjaśnień; że kiedy Bant odszedł, dla Josifa nastąpił koniec świata, ponieważ kiedy Josif przywiązywał się do kogoś, nie umiał zerwać.
Lecz Kyaren nie wiedziała, jak powinna zareagować. W końcu prawie nie znała Josifa. Dlaczego otworzył przed nią serce dziś wieczorem? Czego od niej oczekiwał? Jeśli spodziewał się, że teraz ona z kolei obnaży przed nim duszę, był w błędzie -Kyaren starannie ukrywała własne wspomnienia. Nie chciała opowiadać o swoim dzieciństwie w Domu Pieśni. Co mogła powiedzieć? Przez wiele lat byłam nieszczęśliwa, ponieważ brakowało mi zdolności, żeby dorównać minimalnym standardom Domu Pieśni? Nie chciała litości z powodu dziecięcych niepowodzeń. Chciała szacunku dla swojej obecnej kompetencji.