Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ale im dłużej Dianne leżała skulona na boku i obserwowała
maleńką nieruchomą główkę Ricky'ego, tym mniej podobał się jej ten
I'i projekt. Uznała wręcz, że jest okropny - wyobraziła sobie życie
w ciągłej ucieczce, w strachu przed nieoczekiwanym pukaniem do
i drzwi, bezustanne kłamstwa na temat przeszłości.
Ten plan byłby na zawsze. A jeśli, zaczęła pytać się w duchu,
któregoś dnia, powiedzmy za pięć czy dziesięć lat, długo po procesie
w Nowym Orleanie, komuś, kogo nigdy nie spotkała, wyrwie się
niepotrzebne zdanie, usłyszą je wrogie uszy i prześladowcy szybko
wytropią ich ślad? Albo, dajmy na to, Mark jest w klasie maturalnej
i w uśnie wychodzi z balu, kiedy ktoś, kto na niego czekał, przystawia
mu pistolet do głowy? Nie będzie miał na imię Mark, ale i tak zginie.
Zdecydowała się prawie, żeby odrzucić pomysł FBI, kiedy za-
~~vonił z aresztu Mark. Powiedział, że dopiero co skończył dużą
pizzę, czuje się świetnie, miejsce jest fajne i w ogóle podoba mu się tu
bardziej niż w szpitalu, jedzenie też jest lepsze. Szczebiotał tak
rozkosznie, że natychmiast wyczuła, iż nie mówi prawdy. Oświadczył,
że planuje ucieczkę i niedługo będzie na wolności. Rozmawiali
o Rickym, przyczepie, dzisiejszej i jutrzejszej rozprawie. Stwierdził, że
ufa radom Reggie, i Dianne przyznała mu słuszność. Przepraszał, że
nie ma go przy niej i Rickym, a ona walczyła z łzami, kiedy próbował
być taki dorosły. Na koniec jeszcze raz przeprosił za całe zamieszanie.
Ich konwersacja trwała krótko. Dianne trudno było z nim rozma-
',„;: wiać. Nie wiedziała, co mu poradzić, i czuła, że poniosła porażkę,
°` ponieważ jej jedenastoletni syn jest w więzieniu, a ona nie potrafi go
Ts; stamtąd wydostać. Nie mogła się z nim zobaczyć. Nie mogła powiedzieć
~-~~nu, żeby złożył zeznania albo żeby milczał, ponieważ sama była
,,- wystraszona. Nie mogła zrobić nic, tylko siedzieć na tym wąskim łóżku,
' ~~ ' gapić się na ściany i modlić, by się wreszcie obudziła i koszmar zniknął.
Była szósta, pora lokalnych wiadomości w telewizji. Patrzyła na
`°. pokojną twarz spikerki, mając nadzieję, że nie nastąpi to, czego się
obawiała. Ale nie musiała czekać długo. Po dwóch ciałach znalezionych
1f-:' na wysypisku śmieci, na ekranie pojawiło się czarnobiałe zdjęcie
:Marka z policjantem, którego uderzyła rano. Włączyła głos.
Spikerka poinformowała o porannym zatrzymaniu Marka przez
r:;_ policję, uważając, by nie nazwać tego aresztowaniem, a potem połączyła
się z reporterem stojącym przed budynkiem sądu dla nieletnich.
Dziennikarz przez kilka sekund trajkotał o rozprawie, o której nic nie
wiedział, stwierdził jednym tchem, że dziecko, Mark Sway, zostało
odwiezione do aresztu śledczego i że następna rozprawa odbędzie się
,~ttt,ro rano w sali sędziego Roosevelta. Nastąpił powrót do studia
ł spikerka objaśniła widzom sprawę małego Marka oraz wstrząsającego
dąmobójstwa Jerome'a Clifforda. Pojawiło się krótkie ujęcie żałobników
:'- wychodzących z kaplicy w Nowym Orleanie i przez sekundę czy dwie
~1. widać było Roya Foltrigga rozmawiającego spod parasola z repor-
.`terem. Na ekrań wróciła spikerka, tym razem cytująca rewelacje Slicka
Ivloellera, i napięcie zaczęło rosnąć. Policja miasta Memphis, FBI,
' biuro prokuratora stanowego oraz sąd dla nieletnich okręgu Shelby
odmówiły komentarza. Lód stał się jeszcze cieńszy, gdy dziennikarka
282 283
L.
s~_
wkroczyła w mroczny świat anonimowych źródeł, skąpą znajomość
faktów wynagradzających spekulacją i domysłami. Kiedy ulitowała się
wreszcie nad widzami i jej miejsce na ekranie zajęły reklamy, nie-
wtajemniczeni mogli sądzić, że Mark Sway zastrzelił nie tylko Jerome'a
Clifforda, ale i samego Boyda Boyette'a.
Dianne bolał żołądek i wyłączyła telewizor. W pokoju zrobiło się
jeszcze ciemniej. Od dziesięciu godzin nic nie jadła. Ricky przewracał
się z boku na bok i pojękiwał; to ją zirytowało. Podniosła się z łóżka,
zdenerwowana na niego; wściekła na Greenwaya za brak postępów;
na szpital z jego posępną architekturą i kiepskim oświetleniem;
przerażona systemem, który pozwala więzić dzieci za to, że są dziećmi,