Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Wyczuła bliżej nieokreślone podobieństwo — uczucie wcze­śniejszej znajomości - kiedy nawiązany został kontakt i prze­szył ją dreszcz grozy...oraz trzy aksamitne woreczki — jeden z suszonymi liśćmi laurowymi, drugi z kłującymi igłami cedrowymi oraz trzeci pełen ciężkiej soli...Tego samego wieczora wędrowny rękopis Szaleństwa Almayera został wypakowany i położony bez ostentacji na biurku w moim pokoju, w gościnnym pokoju, który —...Kiedy T’lion wrócił, przytrzymał Tai żeby mogła oprzeć dłonie na boku Golantha, unikając śladów po pazurach na prawej łopatce, które — gdyby były...— I ja, proszę pana, i moja żona mamy takie same odczucia, ale, mówiąc szczerze, byliśmy oboje bardzo przywiązani do sir Karola, a jego śmierć była dla nas...piknikiem nad Bugiem, który doprawdy nie miał nic wspólnego ani z dekoratorstwem, ani z anestezjologią — no, może o tyle miał, że za jego pomocą Idzia...„To tylko założenie, że on tam jest, tylko taka możliwość — mówił do siebie...Dwudziestego Trzeciego Dnia spostrzegł coś dziwnego — oto kombinezon, który otrzymał od Strażników ciasno opinał jego ciało, a przecież z początku był...Rann przysunął się blisko i szepnął:— Tak naprawdę, to wolałbym tu nie być, tylko bawić się z moim wilczurem Bramblem i moją nianią Gevianną...Uzdrowiciel Tinamon, który pomagał im przy tym, znalazł na poczekaniu proste wyjaśnienie:— S’loner wyglądał na zdrowego i sprawnego mężczyznę,...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Jadłam soczystą trawę, piłam wodę ze źródła, biegałam po całym lesie i nikt mi nie przeszkadzał. Aż tu przyszedł do lasu człowiek i zaczął strzelać na prawo i lewo, do ptaków, do zwierząt, jak się zdarzyło. Bałam się, że mnie zastrzeli, więc uciekłam.
— Zostań z nami — powiedziała mysz. — U nas nie ma ludzi ani drapieżnych zwierząt, jest zupełnie bezpiecznie.
I sarenka została na łączce.
Przez dzień się pasła, wieczorem spotykała się nad rzeką z przy­jaciółmi i gawędzili sobie wszyscy czworo: mysz, kruk, żółw i sarenka.
Ale po kilku dniach sarence zaczęło się nudzić. Łączka wy­dała jej się ciasna, ona przywykła biegać i skakać po wielkim lesie. Więc powiedziała, że pójdzie na wycieczkę.
Żółw radził, żeby nie odchodziła daleko, bo może spotkać ludzi i stanie jej się coś złego.
Z początku sarenka zaglądała tylko ostrożnie na drugą stronę krzaków, które otaczały łączkę. Ale pewnego dnia nie wróciła wieczorem i przyjaciele na próżno oczekiwali jej nad rzeką.
— Gdzie jest nasza sarenka? — martwiła się mysz. — Może się zgubiła?
— Żeby tylko nie spotkała znowu człowieka ze strzelbą — fra­sował się żółw.
Kruk obiecał, że jeżeli sarenka nie wróci do rana, to on poleci jej szukać.
Minęła noc, słońce wstało, a sarenka nie wróciła.
Żółw podreptał pod drzewo kruka i zapytał:
— Kruku, kruku, czy już się obudziłeś?
— Tak — odpowiedział kruk.
— No to leć, bo sarenki nie ma. Obleć wszystkie lasy, pola, łąki. Zaglądaj wszędzie i wróć nam powiedzieć, co widziałeś.
Żółw usiadł obok norki myszy i oboje czekali na kruka.
Czekali bardzo długo. Wreszcie kruk wrócił łopocząc skrzy­dłami. Opuścił się obok żółwia i zakrakał:
— Widziałem ją. Zły człowiek zastawił sieci. Sarenka w nie wpadła i nie może sieci rozerwać. Poznała mnie. Prosiła, że­byśmy prędko obmyślili jakąś pomoc, bo jak przyjdzie po nią człowiek, będzie za późno. Szarpałem te sieci dziobem, ale są mocne. Co robić?
— Ja mam bardzo ostre zęby — pisnęła mysz. — Pobiegnę do sarenki i spróbuję przegryźć te sznurki, z których człowiek zrobił sieć. Ty, kruku, leć górą i pokazuj mi drogę.
— Ja też pójdę z wami na pomoc sarence — powiedział żółw. Ale mysz zawołała:
— Ach nie, żółwiu, zostań tutaj! Za wolno biegasz, trzeba by czekać po drodze na ciebie. A my musimy się przecież śpieszyć, żeby zdążyć, zanim człowiek przyjdzie po sarenkę.
Żółw bardzo się zmartwił, że ma zostać. Kruk poleciał, «a mysz dreptała za nim, aż dobiegła do sarenki.
Sarenka bardzo się ucieszyła i prosiła, żeby ją uwolnili jak najprędzej.
Mysz zabrała się do przegryzania sznurków. Piłowała ząbkami, piłowała, piłowała — aż przegryzła.
Przez dziurę w sieci sarenka wyrwała się na swobodę i już mieli biec wszyscy do domu, wtem patrzą: lezie żółw.
— Po coś tu przyszedł? — zakrakał kruk, a mysz pisnęła:
— Czy ciebie nie prosiłam, żebyś na nas czekał w domu?
— Nie mogłem czekać i czekać sam jeden. Niepokoiłem się, że może i wam stało się co złego, więc poszedłem was szukać.
— Ach, jaki ty jesteś, żółwiu! — zawołała mysz. — Przez ciebie nie będziemy mogli prędko uciekać. Ojej, cicho, już ktoś idzie... Słyszycie trzask gałęzi?
— To człowiek — zakrakał cichutko przerażony kruk. — Widzę go, ma strzelbę. Prędzej, prędzej, uciekajmy!
Kruk pofrunął, sarenka i mysz pobiegły za nim.
Żółw nie mógł nadążyć, więc schował się pod drzewem między suchymi liśćmi.
Myśliwy podszedł do sieci, obejrzał je i bardzo się zdziwił.
“No, no", pomyślał sobie, ,,zwierzę, które złapało się w sieć, musiało mieć ostre zęby, kiedy wygryzło taką dziurę. Ciekaw jestem, co to było".
Wtem dostrzegł żółwia. Zdziwił się jeszcze bardziej i mruknął: