Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Tiro był ze mną na skale, nic nie wspominał o swoim paszporcie kuriera, nie widziałem też, by go chował. Jedynym śladem ludzkiej obecności będzie to, co Tiro pozostawił, kiedy poszedł sobie ulżyć...
Zdałem sobie nagle sprawę, że mój towarzysz podróży nie zamarudził tam tak długo tylko z powodu biegunki. Poszedł do lasu właśnie po to, by pozbyć się kompromitującego dokumentu. Pergamin pali się łatwo, można go też podrzeć, a strzępki wgnieść w ziemię, zżuć albo nawet połknąć. Czy jednak Tiro tak postąpił, czy tylko wetknął paszport w jakąś dziurę, chcąc go później odzyskać? Nie patrzyłem w jego stronę w obawie, że wyraz twarzy może mnie zdradzić. Przyglądałem się więc rozbiegającym się po zboczu żołnierzom, aż w końcu nie wytrzymałem i zerknąłem na Tirona. Nasze oczy spotkały się na jedno mgnienie, ale ja wiedziałem już, że nie zniszczył dokumentu. Ogarnął mnie strach, aż na chwilę zaparło mi dech. Może żołnierze zadowolą się przeszukaniem samej tylko skały, pocieszałem się w myślach, ale bez cienia przekonania. Ci ludzie są wyszkoleni w tropieniu śladów, szukaniu oznak czyjegoś przejścia i wykrywaniu tajnych skrytek. Ich dowódca wydał rozkaz przeszukania terenu i przyniesienia wszystkiego, co można znaleźć, i to właśnie zrobią.
Staliśmy z Tironem i Forteksem na wozie i czekaliśmy. Woźnica ściskał zranione ramię i szlochał cicho. Drogą sunął nieprzerwany ludzki potok. Czułem narastające napięcie, jak na sztuce w teatrze, kiedy nadchodzi odmiana losu bohaterów. Wreszcie wysłany na poszukiwania oddziałek zaczął dziarskim truchtem zbiegać ze zbocza ku drodze. Znaleźli nie jeden, ale kilka przedmiotów. Czy istnieje rzymska droga, która nie byłaby zaśmiecona na poboczach? Przynieśli but, nadgryziony przez jakieś zwierzę o spiczastych zębach, odłamek kości słoniowej, który wyglądał na fragment skrobaczki, jakiej używa się w łaźniach do czyszczenia skóry. Był tam też kawałek tkaniny, być może dziecięca przepaska biodrowa, zabrudzona i wyrzucona, najcenniejszym zaś znaleziskiem okazała się grecka srebrna drachma, poczerniała ze starości.
– ZnaleźliÅ›my też to, dowódco. ByÅ‚ ciasno zrolowany i wciÅ›niÄ™ty miÄ™dzy kamienie na przeciwlegÅ‚ym zboczu wzgórza.
Żołnierz wręczył swemu przełożonemu pergamin. Otacyliusz rozwinął go i zaczął czytać. Mina zmieniła mu się nie do poznania.
– Paszport kuriera – powiedziaÅ‚ cicho. – Wydany na mocy senatus consultum. Podpisany przez samego Pompejusza i z jego osobistÄ… pieczÄ™ciÄ…. – SpojrzaÅ‚ na mnie znad dokumentu. – I jak to wytÅ‚umaczysz, Gordianusie? Jeżeli naprawdÄ™ nim jesteÅ›...
Rozdział 15