Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Uważam, iż jest ona tak ważna, że należy ją omówić dokładniej.
Liii uważa tak: każdy z nas ma mały, niewidoczny koszyk w swojej głowie. Możemy funkcjonować najefektywniej wtedy, gdy koszyk jest pusty i lekki i nie ciągnie nas w dół.
Od czasu do czasu zdarza się, że dusimy w sobie poczucie krzywdy, złość, niecierpliwość czy inne negatywne uczucia, zaniedbując lub odmawiając ujawnienia ich osobie, do której są adresowane. Wówczas uczucia te zmieniają się w kamienie. Każdy kamień ląduje w koszyku w naszej głowie i pozostaje tam, dopóki świadomie nie podejmiemy wysiłku, by go wyrzucić.
Problem pojawia się wtedy, gdy człowiek, którego koszyk stał się dość ciężki (innymi słowy - ciężko mu na duszy), usiłuje udawać, że wszystko jest w porządku. Niezależnie od tego, jak bardzo się stara, stukanie kamieni w koszyku będzie mu przeszkadzało i mąciło myśli. Ciężar kamieni będzie go ciągnął w dół, jak brzemię, uniemożliwiając optymalną mobilność. Więc, wyjaśnia Liii, celem jest zachowanie pustego koszyka, by człowiek mógł funkcjonować bez balastu.
Za każdym razem, kiedy gryziesz się w język, gdy partner ubliży ci, tworzysz kamień. Za każdym razem, gdy rezygnujesz z wyrażenia pragnienia, tworzysz kamień, a poczucie żalu z tego wynikające twardnieje w kolejny kamień. Zawsze, gdy dusisz w sobie złość, tworzy się nowy kamień. Łatwo przekonać się, jak niewiele czasu potrzeba, by koszyk się zapełnił, a jego zawartość zaczęła wysypywać się na partnera w postaci drobnych szpilek, cięższych ciosów, sarkazmu, mocnych komentarzy, doprowadzając wreszcie do erupcji zalegających, skamieniałych emocji.
Niektórzy ludzie świadomie decydują się na pielęgnowanie swoich kamieni. Polerują je tak długo, aż stają się bronią twardą jak diament. Znam kobietę zdradzoną przez męża, która nigdy nie podjęła pracy nad problemem razem z nim, wybierając zamiast tego składanie kamieni do koszyka i rzucanie nimi w partnera przy każdej sposobności. Stale dodawała sobie nowych kamieni, pozwalając przyjaciołom dokładać ich własne oburzenie. Nie pozwalała, by koszyk stracił władzę nad nią, i uparcie składała okup, którego się domagał - ciągłe poczucie wstydu i winy męża.
W autentycznym związku celem jest możliwie najszybsze pozbycie się kamieni, jeśli się one pojawią. Trzymanie ich w pogotowiu z jakiegokolwiek powodu daje tylko to, że przytłaczają ciebie i wasz związek.
Powiedz, co myślisz
Istotą postawy „Żadnych kamieni w koszyku" jest przykazanie wypowiadania własnej prawdy. Być może wydaje ci się, że nigdy nie powiesz prawdy ze strachu przed konsekwencjami. Jeśli skrywasz ją dlatego, że nie wierzysz, iż druga osoba będzie umiała sobie z nią poradzić, będzie zraniona, zła lub obrażona tak głęboko, że to może ją zniszczyć, wówczas wyrządzasz jej nawet większą krzywdę, niż sobie wyobrażasz. Skrywając prawdę, nie tylko dociążasz własny koszyk, co zawsze dotyka też drugą osobę, ale również odmawiasz jej szansy na rozwój, którą być może mogłyby stanowić twoje słowa.
Chloe umawiała się z Aaronem od trzech lat i przez cały ten czas ukrywała swoje prawdziwe odczucia, dotyczące sposobu, w jaki Aaron się z nią kochał. Był, jak to opisała, „bezmyślny i nieuważny" i w rezultacie nie było między nimi harmonii w sferze seksu. Problem objął całość ich relacji, bo jej pretensje wzrastały gwałtownie po każdym nieudanym zbliżeniu.
W końcu Chloe doszła do wniosku, że musi albo ujawnić swoje doznania, albo zakończyć związek, gdyż nie jest w stanie kontynuować tak niesatysfakcjonującego pożycia seksualnego. Ostatecznie zdecydowała powiedzieć o tym Aaronowi, który choć na początku zareagował fatalnie, z pozycji zranionego samca, potem jednak wyraził chęć lepszego poznania jej oczekiwań i potrzeb. To otworzyło im drogę do zupełnie nowego rodzaju bliskości, gdyż zaczęli wspólnie poznawać swoją seksualność. Czytali książki, odkrywali nowe opcje i nawet wybrali się na tantryczne seminarium seksualne. Wraz ze zdobywaną wiedzą poprawiało się ich współżycie intymne. Nauczyli się czerpać przyjemność ze swojej cielesności i szanować wzajemnie istotę swojej seksualności. Teraz Chloe i Aaron zbudowali związek, w którym seks jest satysfakcjonujący dla obojga i przeniósł relację na zupełnie nowy poziom bliskości.
Nigdy nie jest łatwo ujawnić swoją prawdę, jeśli uważamy, że może ona sprawić ból drugiej osobie. Może się nawet zdarzyć, iż doczekasz się tego, że kamienie osiągną taką „wagę", że dosłownie zaczniesz odczuwać z tego powodu ból głowy. W końcu jest nadzieja, że obciążenie związane z utrzymywaniem tajemnicy będzie większe niż twoja tolerancja na nie, i że wziąwszy głęboki oddech, powiesz, co ci leży na sercu. W takim wypadku w grę wchodzi tylko zerwanie związku.