Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Jak to się stało, że nie miał synów?– Och, miał synów, nawet dwóch...— Pewnie i ciebie też będziemy musieli słuchać — złośliwie dokuczył mu Rangul, z miną na poły zirytowaną, na poły zazdrosną...– A skąd ma tyle pieniędzy na nowy powóz, nowe suknie, stado służących, ciągłe przyjęcia? Na niektóre zaprasza sto czy nawet dwieście osób –...— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...Alan Niester z tygodnika Rolling Stone napisa: ,,Lw-ks' Tongues In Aspic" nie Jest plyt do taca, wybijania rytmu i nawet nie stanowi dobrego podkadu do ^mywania naczy...204nym, a nawet e odnonik taki jest denotowany w kadym jzyku przez jeden lub wicej leksemw (cho w pewnych wypadkach moe tylko na najoglniejszym poziomie...– Nigdy! Nawet gdybym musiała zostać chrześcijanką, żeby temu zapobiec! – krzyknęła Igriana...- Nawet jeżeli to prawda, to mój ojciec grał w innej lidze niż ojciec pana Abbeya...- Przykro mi, Solomonie, Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro - powiedział Stanley...W drugim przypadku w ciągu dnia TET /jest to Święto Nowego- Roku chińskiego/ Jeżeli nie ma nic innego tylko wiatr północno-zachodni tez deszczu, będzie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

I życzę ci także, abyś nauczył się demaskować "specjalne dodatki" do tych energii - chciwość, bierność, minimalizm, zaborczość, konkurencję, manipulację, beznadziję, demagogię, poklask, szpanerstwo, wysiłek, powolność, niemoc, bezradność, nieudacznictwo, strach, złość, zawiść, zazdrość, nieuczciwość, kłamstwo i wiele innych.
Miej odwagę ze swojej zupy te muchy wyrzucić...
 
Konkretyzacja - czyli umiejętność wyboru.
(BA) Pewien mój znajomy stwierdził - "chcę jechać do czeskich lub słowackich jaskiń". Paszport wylegiwał się od dawna w szufladzie, pieniądze w nadmiernych nawet ilościach zasilały jego drewnianą kasetkę, chowaną skwapliwie między skarpetkami w szafie, na półkach stosy przewodników i map dostawały odleżyn. Problemem na początku wydawało się jedynie wepchanie owej turystycznej atrakcji pomiędzy inne, częste dość wyjazdy w interesach. Znajomy mój znalazł jednak szacunkowy termin - lato, następnie z powodu natężonej pracy - odłożył go na jesień. Jesienią praca natężyła się jeszcze bardziej, a pogoda cokolwiek popsuła - wyjazd został przeniesiony na wiosnę przyszłego roku. Przez cały ten czas mój znajomy marzył o jaskiniach, bo trzeba wiedzieć, że turystyka górska była w jego wczesnej młodości wielką i namiętną pasją. Wiosną odłożył wyjazd znów na lato. Latem zastanowił się - piękne jaskinie są i na Słowacji i na Morawach. Pomyślał i doszedł do wniosku, że Słowacja jest bardzo daleko, a Morawy są nieprzyjemne energetycznie. Zasępił się jeszcze mocniej, gdy "odkrył", że dojazd NA PEWNO będzie bardzo męczący i w ogóle nie wiadomo, czym do jaskiń dojechać. Dalej zaczął narzekać, że nie zna bazy noclegowej, ale NA PEWNO jest ona ZA DROGA, gdyż informacje, jakie uzyskał w jaednym z najdroższych biur turystycznych w stolicy wskazywały ceny POWYŻEJ JEGO OCZEKIWAŃ. Na koniec przyszło najgorsze - zapowiadają zimny lipiec, więc NA PEWNO będzie lało...
Po rozmowie z przyjaciółką nabrał jednak nasz bohater wiary w swój projekt, zgadzając się, nie bez oporów, że wszystkie uciążliwości związane z wyjazdem załatwi za niego kompetentne i tanie biuro podróży. Wtedy wymyślił - bo inaczej już tego nazwać nie można - że MUSI być to czeskie biuro, ponieważ polskie są nieatrakcyjne, a poza tym takich, O JAKIE MU CHODZI nie znalazł. Telefoniczna informacja wydała mu się również nieatrakcyjna.
Obmyślił więc, że biuro podróży znajdzie po czeskiej stronie. Wyznaczył datę wyjazdu, w przeddzień jednak położył się spać za późno, a pociąg był wcześnie rano. Wyjazd odłożył. W przeddzień następnego terminu NOSEM WYCZUŁ, że na pewno będzie COŚ z pogodą, a poza tym nie chce mu się jechać.
Opowieśc tę możnaby ciągnąć jeszcze długo, zmęczyłaby ona jednak i zanudziła każdego czytelnika. Za morał niech posłuży wzmianka, o tym że mój znajomy w końcu stwierdził pełen żalu, iż największym ograniczeniem ostatnich lat była niemożność rozkoszowania się turystyką.
Jeśli chcemy, aby nasze plany i marzenia realizowały się - trzeba pamiętać o pewnych generalnych zasadach, jakże często przypominanych w licznych podręcznikach biznesu. Ta podstawowa zasada brzmi - jeśli chcesz, aby coś przyszło do ciebie - NAZWIJ TO. Nie wystarczy powiedzieć - chcę mieć domek. Trzeba go najpierw stworzyć w wyobraźni w NAJDROBNIEJSZYCH SZCZEGÓŁACH. Aby nazwać nasze marzenie - trzeba sprowadzić je na ziemię, konkretyzując i uściślając, co nie znaczy - ograniczając. Taka konkretyzacja ma jeszcze jedną wielką zaletę. Pomaga zweryfikować nasze marzenie, a to znaczy określić co jest w nim naprawdę moim pragnieniem, a co pragnieniem żony, męża, babki, szefa.
Konkretyzacja pragnień i celów przebiega jakby dwutorowo. Pierwszy tor, to dokładne określenie :
- co?
- kiedy?
- gdzie?
- ile, za ile?