Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Tak mówiÅ‚ Piris - i dÅ‚ugo jeszcze wyjaÅ›niaÅ‚, jakim gatunkiem drzewa jest on sam, jakim jest Chlo, a jakim gatunkiem mÅ‚odych pÄ™dów sÄ… ich synowie...— Być może, że nie… chociaż paÅ„skie nagÅ‚e pojawienie się…— W kinematografie robiÄ… jeszcze lepsze sztuki…— WiÄ™c niech mi pan...Ale KaÅ›ka nie chce tej prawdy zrozumieć, żyje jeszcze sama za krótko i choć od dziecka widzi nÄ™dzÄ™ i ból, przez jakie podobne jej istoty przechodzÄ…, wobec...oznaki sÅ‚aboÅ›ci i ulegÅ‚oÅ›ci bÄ™dÄ… wywoÅ‚ywać współczucie i skÅ‚aniać do "fair play", a w jakich warunkach bÄ™dÄ… one po prostu pobudzać do jeszcze... Tego samego jeszcze miesiÄ…ca, w którym objÄ…Å‚ rzÄ…dy Pomorza, dnia 26-go Lipca 1295 roku, koronowaÅ‚ siÄ™ PrzemysÅ‚aw w Gnieźnie na króla polskiego, za...— Idź wiÄ™c, i to szybko! CoÅ› mi zaczyna Å›witać we Å‚bie! Pruski oficer w cywilnym ubraniu, szpieg Juareza i jeszcze dwaj inni, o których nic nie wiemy! To by byÅ‚...Rola pokrewieñstwa zdaje siê zreszt¹ znacznie wiêksza przy aktach pomocy typu wybór miêdzy ¿yciem a œmierci¹, ni¿ wybór komu wyrz¹dziæ drobn¹ przys³ugê...– Czyż nie mówiÅ‚am przed chwilÄ…, że masz być moim bohaterem? Nie widziaÅ‚ jej twarzy, ale czuÅ‚ dobrze, że żartuje, rzekÅ‚ wiÄ™c jeszcze poważniej...Widoczny z daleka, zbudowany bez jednolitego planu dom na farmie wciąż jeszcze zdawaÅ‚ siÄ™ maÅ‚y, kiedy Tam Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ wodze i zamachaÅ‚ do Aielów, by przyÅ‚Ä…czyli...- Ale - przerwaÅ‚ mu Michael - zrozumieliÅ›cie, że Adam bÄ™dzie pierwszÄ… ofiarÄ…, jeżeli oprócz tych dwóch Å›ledzi go jeszcze jakiÅ› inny gestapowiec, i że nigdy nie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

"Wróć do mnie, Jane", napisał. "Kocham cię". Po czym ansiblem wysłał wiadomość w przestrzeń, gdzie nie
mogła jej zignorować. Ktoś w biurze burmistrz z pewnością ją przeczyta, jak czyta wszystkie otwarte komunikaty. Burmistrz, biskup i Dom Cristao dowiedzą się rankiem o jego przesłaniu. Niech się zastanawiają, kim jest Jane i dlaczego w środku nocy Mówca woła ją poprzez lata świetlne kosmosu. Endera to nie obchodziło. Teraz bowiem stracił i Yalentine, i Jane. Po raz pierwszy od dwudziestu lat został zupełnie sam.

Rozdział 11

Gwiezdny Kongres jest wystarczająco silny, by utrzymać pokój nie tylko między światami, ale też między narodami żyjącymi na jednej planecie. Ten pokój trwa już niemal dwadzieścia tysięcy lat.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak kruche są w istocie podstawy tej władzy.
Nie opiera się ona na ogromnych armiach czy potężnych armadach, ale bierze się z kontroli sieci ansibli, przekazujących informacje z jednej planety na drugą.
Żaden ze światów nie ośmieli się nam sprzeciwić; zostałby wtedy odcięty od postępu nauki, techniki, sztuki, literatury, edukacji i rozrywki - z wyjątkiem tego, co sam potrafi osiągnąć.
Dlatego właśnie, w swej mądrości, Gwiezdny Kongres przekazał kontrolę sieci ansibli komputerom, a kontrolę nad komputerami sieci ansibli. Wszelkie systemy informacyjne są tak ściśle z sobą splecione, że żadna ludzka moc, z wyjątkiem Gwiezdnego Kongresu, nie zdoła nigdy zatrzymać przepływu danych. Nie potrzebujemy broni, gdyż jedyna broń, jaka ma znaczenie - ansibl - znajduje się całkowicie pod naszą kontrolą.
Kongresorjan Van Hoot, "Informacyjne fundamenty władzy politycznej", Trendy polityki,
1930:2:22:22
Przez bardzo długi czas, prawie trzy sekundy, Jane nie mogła zrozumieć, co się z nią dzieje. Wszystko funkcjonowało jak zwykle: umieszczony na satelicie i połączony z planetą komputer raportował zanik transmisji poprzedzony normalną procedurą, z czego jasno wynikało, że Ender po prostu wyłączył sprzęg. Zwykła sprawa; na planetach, gdzie komputerowe sprzęgi spotykało się często, takie włączenia i wyłączenia zdarzały się miliony razy w ciągu godziny. A Jane miała równie łatwy dostęp do wszystkich tego typu urządzeń, nie tylko do klejnotu w uchu Endera. Z czysto elektronicznego punktu widzenia, nie zaszło nic nadzwyczajnego.
Dla Jane jednak wszystkie inne układy inko były częścią szumu tła jej życia, czymś, co mogła pominąć lub sprawdzać w razie potrzeby. Poza tym je ignorowała. Jej "ciało", o ile posiadała coś takiego, składało się z trylionów takich elektronicznych szumów, czujników, plików pamięci i terminali. Większość z nich, jak w przypadku ludzkiego ciała, nie wymagała nadzoru. Komputery realizowały swoje programy; ludzie pracowali przy terminalach; czujniki wykrywały lub nie te zjawiska, które miały wykrywać; dane wypełniały pamięć, były przeszukiwane, porządkowane i zapisywane. Nie zauważała tego, póki wszystko było w porządku.
Chyba że świadomie zwracała uwagę.
Zwracała uwagę na Endera Wiggina. Zwracała na niego uwagę bardziej niż mógł to sobie wyobrazić.
Jak wszystkie myślące istoty, dysponowała złożonym systemem świadomości. Dwa tysiące lat temu, gdy miała zaledwie tysiąc lat, stworzyła program analizujący własną osobowość. Wykrył bardzo prostą strukturę mniej więcej 370.000 poziomów uwagi.
Wszystko, co nie trafiło do górnych 50.000, było ignorowane, podlegając jedynie rutynowej, najbardziej pobieżnej kontroli. Jane wiedziała o każdej rozmowie telefonicznej, każdej satelitarnej transmisji na Stu Światach, nie podejmowała jednak żadnych działań.
To, co trafiło do górnego tysiąca poziomów, powodowało bardziej lub mniej odruchową reakcję. Rozkłady lotów statków kosmicznych, transmisje ansibla, systemy dostarczania energii - kontrolowała je, sprawdzała i pozwalała na działanie dopiero wtedy, gdy była pewna, że. wszystko jest w porządku. Nie wymagało to jednak wielkiego wysiłku.
Zachowywała się tak, jak człowiek używający dobrze znanego urządzenia. Zawsze wiedziała,
co się dzieje - na wypadek, gdyby nastąpiła awaria - lecz mogła w tym czasie myśleć o czym innym, rozmawiać o innych sprawach.