Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Pokazywa³y one bardzo dok³adnie wspania³e rzeczy, w które Tumitak ledwie móg³ uwierzyæ. A jednak patrzy³ na nie, co dla jego naiwnego umys³u stanowi³o dowód, ¿e gdzieÅ“ musz¹ istnieæ w rzeÂczywistoÅ“ci.
Oto na przyk³ad zobaczy³ grupê kobiet i mê¿czyzn w tañcu. Stali w kole okr¹¿aj¹c coÅ“, co znajdowa³o siê w Å“rodku, a co by³o ledwie wiÂdoczne. Przy bli¿szym przyjrzeniu siê jednak Tumitak poczu³, jak znoÂwu w³osy je¿¹ mu siê na g³owie: w Å“rodku tanecznego krêgu dostrzeg³ istotê o d³ugich paj¹kowatych nogach. GdzieÅ“ z podÅ“wiadomoÅ“ci doby³ siê szept: “szylk"!
Odwróciwszy siê od tego obrazu z dziwnym uczuciem obrzydzenia Tumitak ujrza³ inny. Przedstawia³ on d³ugi korytarz, w którym znajÂdowa³ siê walcowaty przedmiot d³ugoÅ“ci osiemnastu do dwudziestu stóp. Wsparty by³ na ko³ach i otacza³a go grupa pe³nych entuzjazmu, ochoÂczych ludzi, na których twarzach malowa³ siê wyraz szczêœcia i podniecenia. Tumitak przez d³u¿sz¹ chwilê ³ama³ sobie g³owê nad tymi obraÂzami, ale nie móg³ nic zrozumieæ. Nie mia³y one dla niego sensu. Ci luÂdzie nie obawiali siê szylków! Kolejny obraz to potwierdza³. PrzedstaÂwia³ podobny d³ugi walcowaty przedmiot, a u jego boku sta³y trzy istoÂty, które mog³y byæ tylko szylkami. Wokó³ nich zaÅ“, rozmawiaj¹c i gestykuluj¹c, sta³a grupa ludzi.
Jedna rzecz w tych obrazach szczególnie uderzy³a Tumitaka. WszysÂcy przedstawieni na nich ludzie byli grubi. Wszyscy bez wyj¹tku odznaÂczali siê rumian¹ cer¹ i potê¿n¹ tusz¹.
To jednak chyba naturalne, pomyœla³ Lorianin, u ludzi, którzy mieszkali tak blisko Powierzchni i najwyraŸniej nie obawiali siê strasznych szylków. Tacy ludzie oczywiœcie nie mieli nic lepszego do roboty, jak tylko cieszyæ siê ¿yciem i tyæ.
I tak patrz¹c na obrazy i dumaj¹c Tumitak szed³ dalej, a¿ daleko przed sob¹ ujrza³ potê¿n¹ sylwetkê ludzk¹ i domyÅ“li³ siê, ¿e dochodzi do zamieszka³ych odcinków korytarzy. Postaæ zniknê³a w bocznym odÂga³êzieniu, ledwie Tumitak zd¹¿y³ j¹ dostrzec, lecz to wystarczy³o, aby mu uprzytomniæ, ¿e dalej musi siê posuwaæ z wiêksz¹ ostro¿noÅ“ci¹. D³u¿szy czas przemyka³ siê wiêc pod Å“cian¹ korytarza wykorzystuj¹c ka¿d¹ mo¿liwoϾ ukrycia. Wiele napotkanych rzeczy potêgowa³o jeszcze jego zadziwienie, które ju¿ go w³aÅ“ciwie nie opuszcza³o. W jednym miejscu Å“ciany obwieszono wielkimi gobelinami; w innym serce podskoczy³o mu do gard³a, gdy natrafi³ na grupê pos¹gów. Z trudnoÅ“ci¹ uÅ“wiaÂdomi³ sobie, ¿e te postacie wyrzeŸbione w kamieniu nie s¹ prawdziwymi ludŸmi.
Zrazu w Å“cianach korytarza nie by³o drzwi, lecz teraz przekrój poÂwiêkszy³ siê do szerokoÅ“ci co najmniej czterdziestu stóp, zaczê³y tak¿e pojawiaæ siê wejÅ“cia do pomieszczeñ mieszkalnych. Owe drzwi by³y szeÂrokie i wysokie, a "zas³ony" zakrywaj¹ce wejÅ“cie do mieszkañ wykoÂnane z metalu! Po raz pierwszy Tumitak napotka³ prawdziwe drzwi, bowiem w Lorze znano tylko zas³ony z materia³u.
Mija³y minuty, a Tumitak szed³ przed siebie. Obrazy na Å“cianach sta³y siê jeszcze bardziej wyszukane, zaÅ“ drzwi wy¿sze i szersze. Nagle daleko przed sob¹ dostrzeg³ zbli¿aj¹ce siê ku niemu ludzkie sylwetki. Wiedzia³, ¿e nie mo¿e daæ siê zauwa¿yæ; przez chwilê rozwa¿a³, czy warto siê wycofaæ, kiedy ujrza³ niedaleko otwarte drzwi. Mia³ do wyÂboru: ujawnienie siê i niebezpieczeñstwo albo odwrót - rzecz nie do pomyÅ“lenia. Tumitak nie zastanawia³ siê wiele, w jednej chwili podj¹³ decyzjê: pchniêciem otworzy³ szeroko drzwi i wszed³ do Å“rodka.
Przez chwilê sta³ nieruchomo, bowiem oczy, które przywyk³y ju¿ do jasnego Å“wiat³a na zewn¹trz, zawiod³y go w ciemnym wnêtrzu. PoÂwoli zda³ sobie sprawê, ¿e nie jest sam; w pokoju znajdowa³ siê cz³oÂwiek, któremu wed³ug wszelkich oznak na skutek nag³ego spotkania odÂjê³o z przera¿enia mowê. Tumitak wykorzysta³ widoczny przestrach goÂspodarza, by przyjrzeæ siê jego pokojowi i poszukaæ jakiejÅ“ mo¿liwoÅ“ci ucieczki lub ukrycia.
W pokoju by³o znacznie ciemniej ni¿ w korytarzu. Å’wiat³o dochoÂdzi³o tu z dwóch p³yt ukrytych w Å“cianie blisko sufitu. Å’ciany pomaloÂwano na jednolity matowy kolor niebieski, a w g³êbi pomieszczenia znajÂdowa³y siê zas³oniête kotar¹ drzwi prowadz¹ce do nastêpnego pokoju. Stó³, du¿e wyÅ“cie³ane krzes³o, ³ó¿ko i pó³ka, wype³niona ksi¹¿kami, sk³aÂda³y siê na umeblowanie. A na ³ó¿ku le¿a³ ów olbrzymi cz³owiek.
By³a to istna góra miêsa. Tumitak oceni³, ¿e musi wa¿yæ ponad czterysta funtów. Wzrostu mia³ ponad szeϾ stóp, a ³o¿e, na którym le¿a³ i na którym ³atwo zmieÅ“ci³oby siê ze trzech Lorian, ca³kowicie wype³Ânia³o cielsko tego cz³owieka. By³ to osobnik o cerze rumianej, a jego jaÂsne w³osy i zarost jeszcze podkreÅ“la³y czerwon¹ barwê twarzy i karku.