Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
– Nikt nie jest ode mnie
szybszy w locie i w zakrętach, a ile się napodróżowałem.
Byłam hen, hen, hen!
– Tak, to jest właśnie pani nieszczęście – powiedział kołek w płocie – włóczy się pani za dużo
po świecie. Gdy tylko zaczyna być zimno, opuszcza pani kraj. Nie może pani wcale być brana w
rachubę. To brak patriotyzmu.
– A gdybym przez całą zimę przeleżała w bagnie? – zapytała jaskółka. – Gdybym przespała
cały ten czas, czy wtedy wzięto by mnie pod uwagę?
– Niech się pani postara o zaświadczenie wiedźmy z bagna, że połowę czasu przespała pani w
ojczyźnie, wtedy prośba będzie uwzględniona.
– Zasłużyłem na pierwszą nagrodę, nie na drugą – rzekł ślimak – wiem przecież, że zając
biegał jedynie z tchórzostwa, bo za każdym razem myślał, że grozi mu niebezpieczeństwo; ja zaś
postawiłem sobie bieg za cel mego życia i powinność tę przypłaciłem kalectwem. Jeżeli w ogóle
ktoś ma otrzymać pierwszą nagrodę, to tylko mnie się ona należy, ale nie umiem się wykłócać!
Pogardzam tym.
To mówiąc splunął.
261
– Jestem odpowiedzialny słowem i czynem za to, że każda nagroda, a przynajmniej mój głos
w tej sprawie jest sprawiedliwy – powiedział stary kołek graniczny z lasu, który był członkiem
jury konkursowego. – Ja postępuję zawsze zgodnie z porządkiem, z zastanowieniem i z
obliczeniami. Już siedem razy miałem zaszczyt rozdawać nagrody; ale dopiero dzisiaj po raz
pierwszy przeprowadziłem moją wolę. Przy każdym podziale nagród opierałem się na czymś
pewnym. Przy pierwszej nagrodzie kierowałem się drugą częścią alfabetu, a przy drugiej
nagrodzie cofnąłem się bardziej ku początkowi. Proszę teraz uważać, w jaki sposób
rozpoczynam od końca: ostatnia litera alfabetu jest Z – i dlatego pierwszą nagrodę dałem
zającowi. Litery A nie biorę pod uwagę, to nie litera, ale dźwięk i nigdy się nie liczy. Ósmą literą
alfabetu od końca jest S i dlatego ślimak otrzymał drugą nagrodę. Następnym razem przyjdzie
kolej na J – pierwsza nagroda, a R otrzyma drugą. We wszystkim musi być porządek. Trzeba się
na czymś opierać.
– Gdybym nie należał do sędziów, głosowałbym na samego siebie! powiedział muł, który
także był sędzią. – Należy brać pod uwagę nie tylko szybkość, która sprawia, że się ktoś posuwa
naprzód, ale także inne cechy, jak na przykład zdolność dźwigania ciężarów; ale nie chcę o tym
mówić teraz, jak również nie chcę mówić o mądrości zająca w ucieczce, o jego chytrości, z jaką
skacze nagle w bok, aby zwieść ludzi, wprowadzić ich na fałszywy ślad i ukryć się przed nimi;
jest jeszcze coś, do czego ludzie przywiązują wielką wagę, czego nie należy zaniedbywać, mam
na myśli to, co nazywają pięknem; na to zwróciłem uwagę, patrzałem na piękne, strzeliste uszy
zająca; to prawdziwa przyjemność patrzeć, jakie są długie. Wydawało mi się, że patrzę na
samego siebie, kiedy byłem jeszcze mały, i dlatego głosowałem na zająca.
– Pst! – powiedziała mucha. – Nie chcę przemawiać, pragnę tylko coś powiedzieć. Jedno
wiem, że przegoniłam już niejednego zająca. Niedawno zmiażdżyłam jednemu z najmłodszych
zajączków tylne skoki, siedziałam na lokomotywie, często to czynię, gdyż tam można najlepiej
ocenić własną szybkość. Młody zając biegł przez długi czas przed nami, nie przeczuwał nawet,
że ja tam siedziałam; musiał wreszcie skręcić w bok, ale wtedy lokomotywa zmiażdżyła mu
tylne skoki, dlatego że ja na niej siedziałam. Zając został, a ja pojechałam dalej. Czyż to nie
znaczy, że go prześcignęłam? Ale mnie nagroda niepotrzebna!
„Ja sądzę – myślała dzika róża, ale nie powiedziała tego, bo nie zwykła była uzewnętrzniać
swych myśli, chociaż byłoby dobrze, gdyby to powiedziała głośno – ja uważam, że promień
słońca zasłużył na pierwszą nagrodę i na drugą także. Przelatuje w jednej chwili nieskończenie
262
długą drogę od słońca aż do nas i uderza z taką siłą, że cała natura się budzi; jest taki piękny, że
my, róże, rumienimy się i pachniemy na jego widok. Wysoki sąd, zdaje się, tego wcale nie
zauważył. Gdybym była promieniem słonecznym, dostałby się każdemu z sędziów porządny
udar słoneczny, ale wprawiłoby ich to w szaleństwo, a oni i bez tego już oszaleli. Nic już nie
powiem – pomyślała dzika róża. – Spokój w lesie! Jakże pięknie jest kwitnąć, pachnieć
orzeźwiająco i żyć, żyć w pieśni i podaniu! Promień słoneczny przeżyje nas wszystkich!”
– Jaka jest pierwsza nagroda? – spytała dżdżownica, która cały ten czas przespała i dopiero
teraz wyszła na światło.
– Wolny wstęp do warzywnego ogrodu – powiedział muł. – To ja podałem ten projekt. Zając
musiał mieć wolny wstęp i wówczas ja, jako rozsądny i czynny członek, zwróciłem uwagę na to,
co jest dla niego pożyteczne; teraz przynajmniej zając ma to, czego mu potrzeba. Ślimak ma
prawo siedzieć na murku okalającym sad i łykać mech i promienie słońca, a prócz tego jest
jednym z pierwszych sędziów w zawodach szybkości. Dobrze jest mieć fachowca w tym, co
ludzie nazywają „komitetem”. Muszę przyznać, że oczekuję wiele od przyszłości, bo przecież
zrobiliśmy wspaniały początek.
263
DZIEWCZYNA, KTÓRA PODEPTAŁA CHLEB
Słyszałeś pewnie o dziewczynie, która nie chcąc zabrudzić bucików, stanęła na bochenku
chleba; i o tym, jak źle się to skończyło, jak zostało opisane i wydrukowane.
Była ubogim, ale dumnym i pysznym dzieckiem, zła z natury, jak to powiadają. Gdy była