Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
[3]Wielkim obozem nazywano warowny ob�z wojsk Dymitra na Tuszynie. [4] Stanis�awa Stadnickiego z Leska.
56 Miko�aj Marchocki
na przemyskiego, ksi�cia Krzysztofa Zbarawskiego1, koniuszego koronnego, Ludwika Wayhera~, pana Marcina Kazanowskiego; a przed tymi wprz�d pojecha�, jakby go�cem pan Jan �owczowski Dobek. Z tymi komisarzami potkali�my si� my, Drohobusz ku Smole�sku min�wszy. Pytani�my byli od nich, z czym do kr�la jedziemy; ale nie chcieli�my powiedzie�. Odprawili�my poselstwo do kr�la jego mo�ci i do rycerstwa z osobna, przy czym by� i pan hetman sam ��kiewski3; byli i pu�kownicy, i rotmistrze. Jam oboje odprawowa�. Mieszkali�my kilka dni, a ka�dy dzie� bankietami nam zszed� u pan�w. Wzi�li�my respons potem. Przy dawaniu responsu za�y� tych s��w do nas pan Szcz�sny Kryski, naonczas podkanclerzy4.
"Wdzi�cznie Jego Kr�lewska Mo��, pan nasz mi�o�ciwy, poselstwa przez waszmo�ci�w przyniesionego, dnia onegdajszego s�ucha�. Ale gdy si� w dalszej deliberacjej5 rzecz ze s�owy stosowa�a, dziwowa� si� Jego Kr�lewskiej Mo�ci i ich mo�ciom panom senatorom przysz�o, co lubo czytali, lubo s�uchali poselstwa tego. Dlaczego tak zuchwa�a i ostra rzecz z �agodnymi s�owy pomieszana; dlaczego ta ofiarowana wiara wa�y�a si� na pana swego tak bezpiecznie rzuci�. Przyjdzie tedy waszmo�ciom na pi�mie wzi�� respons taki, jakiego to poselstwo i rzecz jego godno. A wasz mo�� na potem wiedzcie i braci swej powiedzcie, �e Jego Kr�lewska Mo�� ludu od Pana Boga podanego panem si� by� czuje."
Dano nam zatem respons i kr�la jego mo�ci po�egnali�my, a wyjechawszy od Smole�ska, wprz�d ni� panowie komisarze, stawili�my si� w obozie swoim i pan Dobek z nami. Nas wys�uchawszy by�a deliberacja, je�li przyj�� komisarz�w kr�lewskich, albo nie; poniewa� taki zwi�zek by�o uczyni�o wojsko na rumor wej�cia kr�lewskiego, �e
1 Ksi�cia Krzysztofa Zbaraskiego, starost� krzemienieckiego.
2 Ludwika Weihera, starost� ko�cierzy�skiego.
3 Stanis�aw ��kiewski, od 1588 hetman polny koronny, od 1613 hetman wielki koronny.
4 Szcz�sny Kryski by� podkanclerzym koronnym.
5 rozwa�eniu
Historia moskiewskiej wojny... 57
przy Dimitrze sta�, ni z kim nie traktowa�, je�liby kto traktowa� chcia�, �eby z Dimitrem carem, nie z nami traktowa�.
Chcia� ksi��� Ru�y�skie i pan Zborowski; by�o nas i niema�o, co�my im tego pomagali; sta� przy tej swojej przysi�dze i zwi�zku �wie�o uczynionym. Ale wojsko chwyciwszy si� niepewnej jaki� wie�ci, i uczyniwszy sobie otuch�, �e kr�l ma ze sob� niema�� sum� pieni�dzy i b�dzie m�g� wojsku zap�aci� si�a ju� zas�u�onych �wierci, kiedy si� na jego stron�, Dimitra odst�piwszy, obr�c�.
Do tego przys�a� do nas pan Sapieha od Tr�jcy monasteru, imieniem swoim, i tego, co przy nim by�o, wojska, upominaj�c nas, aby�my do traktat�w z komisarzami kr�lewskimi przyst�powali, a jeszcze z tak� deklaracj�, �e je�li tego nie uczynim, �e oni zaraz id� z chor�gwiami i zaci�gn� si� na s�u�b� kr�lewsk�.
W takim zamieszaniu, aby do gorszych rzeczy nie przysz�o, musia� i ksi��� Ru�y�skie z nami zezwoli� przypu�ci� pos��w, albo to komisarz�w wys�ucha�. Po wys�uchaniu jednak poselstwa, o sposobach, kondycjach, jakoby to mog�o by�, i je�liby nie lepiej, je�li nie snadniej, �eby nam kr�l jego mo�� pom�g� naszego przedsi�wzi�cia, umawiali�my si� przez deputaty. [Ze wzgl�du na] niema�� liczb�, �e nas bywa�o i po czterdzie�ci os�b, trwa�o to wi�cej ni� tydzie� - dys-putacja w�a�nie.
W tym czasie Dimitr postrzeg�szy, �e upo�ledzony w traktaciech, i �e mu naszy s�owa nie strzymali, uciek� od nas, i ujecha� na Ka�ug�, k�dy si� ju� z dawna sposabia�, maj�c wzgl�d na wszelakie przypadki, i wszystkim bojarom, co byli przy nim, tam przed czasem �ony i dzieci odes�a� kaza�. Tam�e i car kasimowski1 Tatarzyn mia� swego syna. Potem, kiedy uszed�, [tak�e] i bojarowie za nim niekt�rzy i�� musieli, bo ich mia� jakby w r�ku, miawszy ich dzieci i �ony pro obsidibuo2.
Carowa ze swoimi przyjacio�y zosta�a w obozie.
[1]Car kasimowski - chan ordy nogajskiej, kt�ry dosta� si� do niewoli rosyjskiej za cara Iwana Gro�nego, kt�ry osadzi� go na Kasimowie; p�niej s�u-�y� drugiemu Dymitrowi, [2] jako zak�adnik�w
58 Miko�aj Marchocki
Dimitr nas odbie�a�; z pos��w, albo z komisarz�w o gotowi�nie tak wielkiej u kr�la, jako si� spodziewali, nic nie wyczerpn�li; znowu w�tpliwo�ci; dopiero �a�owa�, �e zezwolili na traktaty, kt�iymi Dimi-tra wyp�oszyli.
A wtenczas kiedy si� to u nas dzia�o, Moskwa nie pr�nowa�a. Skopin z tym wojskiem, co�my go odeszli u Kolazina, post�pi� dalej,
r
wzi�� Peras�aw, pomkn�� si� ku Tr�jcy �wi�tej, wzi�� Aleksandrow� S�obod�. Gr�dkami dalej post�piwszy, uczyni� panu Sapiezie ci�ko, �e musia� ust�pi� od Tr�jcy do Dimitrowa. Tam przemieniwszy si�1 ze strony kr�lewskiej znowu na stron� Dimitrow�, przewabi� od nas carow�, czyni�c jej otuch�, �e przy niej mia� sta�. Uciek�a i ta od nas, tylko z jednym dziewcz�ciem, a z kilk�nast� du�skich Kozak�w, i zosta�a na Dimitrowie przy panu Sapiezie, a� do pewnego czasu, jako ni�ej b�dzie.