Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.abe kobo, czwarta epokaTa powieść ukazywała się w dziewięciu odcinkach na łamach miesięcznika “Sekai"... Sila Woli Poczatkowa Sila Woli twojego bohatera rowna jest jego Odwadze, wiec miesci sie w przedziale od 1 do 5...na pustynię czy uwięzić w Cortonie, jeśli już nie potrafił polecić Gersendzie, by mniepo prostu otruła...Guret odkrył, że Yasan nie pasie się obok zaprzyjaźnionego z nim Yartina...Jej dłoń uniosła się do ust, a oczy rozszerzyły się ze zgrozy...– Czy się kłócili?– Nigdy – odparła...- Świństwo...Zalogowanie na konto admin...z porównywania ciągów...rękoma przed LucchesinimBISKUPw giętkich lansadach podbiega do królaAch! Wasza Królewska Wysokość wybaczy!...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

322 - 1. 07. 443 e f. Jej najbardziej znanym dziełem nie jest powieść, lecz biografia jej babki, Bayty Darell. Oparta na informacjach z pierwszej ręki, książka ta przez wiele stuleci była głównym źródłem wiadomości o Mule i jego czasach. [... ]. Powieść “Raz, dwa i koniec”, podobnie jak “Nieuporządkowane wspomnienia”, jest porywającym opisem życia wyższych sfer kalgańskich w okresie wczesnego Bezkrólewia, opartym podobno na własnych spostrzeżeniach autorki z młodzieńczej podróży na Kalgan...
Encyklopedia Galaktyczna
 
Arkadia Darell wyrecytowała zdecydowanym głosem do mikrofonu zapisywarki “A. Darell. Przyszłość Planu Seldona” i pomyślała, że kiedy już zostanie wielką pisarką, wszystkie swoje dzieła będzie ogłaszać pod pseudonimem “Arkady”. Po prostu Arkady. Bez żadnego nazwiska.
“A. Darell”... W ten sposób musiała podpisywać wszystkie wypracowania z kompozycji i stylistyki - coś okropnego! Musiały to robić wszystkie dzieci, z wyjątkiem Olynthusa Dama, bo kiedy zrobił to pierwszy raz, cała klasa pokładała się ze śmiechu. Arkadia to było imię dobre dla małej dziewczynki. Tak się nazywała jej prababka. No i co z tego? Trzeba w ogóle nie mieć wyobraźni, żeby dać dziecku takie imię.
Teraz, kiedy skończyła już czternaście lat, mogliby wreszcie przyjąć do wiadomości prosty fakt, że jest już dorosła i zacząć ją nazywać “Arkady”. Zacisnęła usta, bo przypomniało się jej jak ojciec oderwał się na chwilę od swego czytnika, żeby powiedzieć: “Ależ, Arkadio, jeśli chcesz teraz udawać, że masz dziewiętnaście lat, to co zrobisz, kiedy będziesz miała dopiero dwadzieścia pięć, a wszyscy chłopcy będą myśleć, że masz trzydziestkę?” Z głębi fotela, gdzie siedziała wygodnie rozparta, z nogami przerzuconymi przez poręcz, widziała lustro na toaletce. Nie mogła jednak dokładnie ujrzeć swego odbicia, gdyż przesłaniał je papuć dyndający na prawej stopie. Podciągnęła nogę i wyprostowała się, wyciągając sztywno szyję, dzięki czemu zyskała dobre dwa cale i nabrała bardziej - jej zdaniem - dystyngowanego wyglądu.
Przez chwilę przyglądała się krytycznie swej twarzy. “Za szeroka” - zdecydowała. Nie otwierając ust, rozsunęła szczęki o pół cala i z lustra spojrzało na nią oblicze o zapadniętych policzkach. Szybkim muśnięciem języka zwilżyła i odęła usta. Potem na wpół opuściła powieki, niczym znużona, światowa dama. “Ojej, gdyby tylko nie te idiotycznie różowe policzki!” - westchnęła w duchu.
Przyłożyła palce do zewnętrznych kącików oczu i spróbowała podciągnąć je lekko do góry, aby nadać im ów egzotyczny wyraz tajemniczej tęsknoty, tak charakterystyczny dla kobiet ze środkowych systemów gwiezdnych, ale ręce zasłaniały jej obraz i nie mogła dojrzeć efektu swych zabiegów.
Potem wysunęła brodę do przodu, obróciła się półprofilem do lustra i zezując z wysiłkiem i mężnie znosząc ból karku, powiedziała głosem o oktawę niższym od swego normalnego tonu: “No wiesz, tato, jeśli uważasz, że obchodzi mnie choć trochę to, co jacyś durni chłopcy będą o mnie myśleć, to po prostu... “ i w tej samej chwili uświadomiła sobie, że cały czas trzyma w ręku włączony mikrofon, jęknęła “Ojej!” i wyłączyła zapisywarkę.
Na jasnoliliowym papierze z szerokim brzoskwiniowym marginesem z lewej strony widniało:
“PRZYSZŁOŚĆ PLANU SELDONA No wiesz, tato, jeśli uważasz, że obchodzi mnie choć trochę to, co jacyś durni chłopcy będą o mnie myśleć, to po prostu Ojej!” Wyciągnęła ze złością kartkę z maszyny. Na jej miejscu pojawiła się natychmiast druga.
Arkadia rozchmurzyła się jednak szybko, a na jej małych, szerokich ustach pojawił się uśmiech zadowolenia. Delikatnie podniosła papier do nosa i wciągnęła jego zapach. Akurat taki, jak powinien być. Wdzięk i elegancja. To jest to. A charakter pisma - ostatni krzyk mody!