Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Gdy zakoDczyB si sezon oratoryjny 1750, w ramach którego prawykonana zostaBa Teodora, Handel po raz ostatni wyprawiB si do Rzeszy, której granice przekroczyB akurat w dniu [mierci Bacha (niewiele wcze[niej i jego |ycie znalazBo si podobno w niebezpieczeDstwie -w zwizku z wypadkiem powozu, którym podró|owaB przez Holandi)PÅ‚aski-stan-naprężenia-o-taki-stan PÅ‚aski stan naprężenia o taki stan, dla którego wszystkie jego skÅ‚adowe leżą w jednej pÅ‚aszczyźnie, np... Sila Woli Poczatkowa Sila Woli twojego bohatera rowna jest jego Odwadze, wiec miesci sie w przedziale od 1 do 5...access 2003 pl kurs-rozdziaÅ‚ helion Jednak to, co jest zaletÄ… programu Access na etapie tworzenia czy testowania bazy danych może okazać siÄ™ jego wadÄ… w czasie...PoÅ›redniczy ona pomiÄ™dzy gÅ‚owÄ… koczujÄ…cego ludu a ludem, pomiÄ™dzy kaganem (chanem) turaÅ„skim a jego ludami-puÅ‚kami, pomiÄ™dzy ksiÄ™ciem czy królem...— WÅ‚aÅ›ciwie… — chÅ‚opiec aż siÄ™ skurczyÅ‚, zmuszony powiedzieć prawdÄ™ — wÅ‚aÅ›ciwie… jednÄ… czy dwie rzeczy napisaÅ‚em, jak byÅ‚em...Nikt z jego nowych znajomych nie wiedziaÅ‚ nic o zabiera­nych z ulicy i dobrze opÅ‚acanych dziewczynach, którym na Croom's Hill kazaÅ‚ stać nago w ogrodzie, aż...- Na litość Boga, niech mi pan nie mówi o piosen­kach, caÅ‚y dzieÅ„ żyjÄ™ wÅ›ród muzycznych kłótni!Ale profesor zaczÄ…Å‚ już mówić, z jego ust sÅ‚owa...– Co pan tu robi, kryje siÄ™ po kÄ…tach?Houston zbliżyÅ‚ siÄ™ i gdy jego twarz znalazÅ‚a siÄ™ zaledwie o centymetry od twarzy Johna, szepnÄ…Å‚:–...Mimo ekumeniczno[ci synodu trullaDskiego, jego postanowienia nie byBy W caBo[ci uznawane na Zachodzie, poniewa| negowaBy one niektóre zachodnie praktyki tagime i tamcine2
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- Ach, tak. - Ahmed odwrócił głowę. - No cóż. Proszę przyjąć przeprosiny od mojego rządu. Odwieziemy panią do hotelu. Obiecuję, że będę z panią w kontakcie.
Wstał i przez biurko uścisnął dłoń Eryki. Jego dotyk był silny i zdecydowany. Dziewczyna wyszła z gabinetu zdziwiona tak szybkim zakończeniem rozmowy. Była wolna.
Gdy tylko zniknęła za drzwiami, Ahmed wezwał Riada, zastępcę dyrektora. Riad pracował w departamencie od piętnastu lat, ale to Khazzan jak meteor awansował na dyrektora. Riad był człowiekiem inteligentnym i bystrym, ale fizycznie w niczym nie przypominał Ahmeda. Otyły, wręcz spasiony, wyróżniał się czarnymi i kręconymi jak karakuł włosami.
Ahmed podszedł do gigantycznej mapy Egiptu i odwrócił się na głos wchodzącego zastępcy.
- Co o tym wszystkim myślisz, Zaki?
- Nie mam zielonego pojęcia - odparł zapytany, pocierając brwi.
Widok spiętego szefa sprawiał mu sporo radości.
- Nie potrafię znaleźć powodu, dla którego zastrzelono Gamala! - wybuchnął Ahmed, waląc pięścią w otwartą dłoń. - O, Boże. Był młody, miał dzieci. Czy twoim zdaniem jego śmierć związana była z faktem, że śledził Erykę Baron?
- Nie wiem, w jaki sposób - odpowiedział Zaki - ale taka możliwość zawsze istnieje.
Ta ostatnia uwaga miała zaboleć Ahmeda. Riad włożył w usta zgaszoną fajkę, nie zważając na popiół opadający mu na ubranie.
Khazzan przykrył dłonią oczy i podrapał się po głowie. Po chwili przesunął rękę po twarzy i przygładził gęste wąsy.
- To wszystko nie ma sensu. - Odwrócił się i spojrzał na mapę. - Zastanawiam się, czy coś dzieje się w Sakkarze. Może znów bezprawnie odkopano jakieś grobowce. - Zrobił kilka kroków i usiadł za biurkiem. - Co więcej, władze imigracyjne poinformowały mnie, że dziś do Kairu przyleciał Stephanos Markoulis. Jak wiesz, nie jest on tu częstym gościem. - Ahmed pochylił się nad biurkiem i wbił wzrok w swego zastępcę. - Powiedz, co przekazała policja na temat Abdula Hamdiego?
- Bardzo mało - zaczął Zaki. - Najwyraźniej został obrabowany. Policja dowiedziała się, iż staruszek wzbogacił się ostatnio, przenosząc swój sklep z antykami z Luksoru do Kairu. W tym samym czasie udało mu się nabyć cenniejsze okazy. Musiał mieć jakieś pieniądze. Dlatego został obrabowany.
- Czy wiesz, skąd miał pieniądze?
- Nie, ale jest ktoś, kto odpowie na to pytanie. Staruszek miał syna handlującego starożytnościami w Luksorze.
- Czy policja już go przesłuchała?
- Nic o tym nie wiem - oznajmił Zaki. - To zbyt logiczne jak na policję. Tak naprawdę, niewiele ich to obchodzi.
- Ale mnie obchodzi - warknął Ahmed. - Załatw mi na dziś wieczór bilet lotniczy do Luksoru. Jutro rano złożę wizytę synowi Abdula Hamdiego. Wyślij też kilku dodatkowych strażników do nekropolii w Sakkarze.
- Pewien jesteś, że to najwłaściwsza pora na opuszczanie Kairu? - upewniał się Riad, wymachując fajką. - Sam powiedziałeś, że Stephanos Markoulis jest w Kairze. A to oznacza, że coś się dzieje.
- Być może, Zaki - przytaknął Ahmed. - Ale muszę wyjechać i spędzić jakiś czas w moim domku nad Nilem. Nic na to nie poradzę, czuję się winny śmierci Gamala. A kiedy jestem w depresji, Luksor działa na mnie jak balsam.
- A co z tą Amerykanką, Eryką Baron? - Zaki zapalił fajkę zapalniczką z nierdzewnej stali.
- Nic jej nie będzie. Jest przestraszona, ale da sobie radę. Nie mam pojęcia, jak bym reagował, będąc świadkiem dwóch morderstw w ciągu dwudziestu czterech godzin i gdyby jedna z ofiar spadła mi na plecy.
Zaki wypuścił wolno kilka kłębów dymu.
- Chyba mnie nie zrozumiałeś, Ahmedzie. Pytając o pannę Baron, nie miałem na myśli jej samopoczucia. Chcę wiedzieć, czy ma być śledzona.
- Nie - uniósł się Khazzan. - Nie dziś. Ma spotkanie z Yvonem de Margeau.
Ahmed zmieszał się. Jego złość była co najmniej nie na miejscu.
- Nie jesteś sobą, Ahmedzie. - Zaki przyjrzał się bacznie swemu przełożonemu.
Znał go od kilku lat. Szef nigdy nie interesował się kobietami, a teraz wyglądał na zazdrosnego. Ta ludzka słabostka ucieszyła Riada. Do tej pory nie znosił jego perfekcji.