X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Barles doskonale wiedział: fakt, że serbski artylerzysta, na przykład, wystrzeli z moździe­rza nabój PPK-S1A, a nie PPK-SSB i trafi w kolejkę po chleb w...Owo tak samo mało iest w tem słuszności, iak gdyby ktoś pokalał biedną dzieweczkę w ramionach iey matki y odarł ią ze czci y z dziewczyństwa, a potem,...- ja mógłbym pani czytać, gdyby oczywiście pani chciała - zaoferowałem się skwapliwie, żałując natychmiast własnej zuchwałości i przekonany, że dla Klary...reguły: gdybyś natychmiast pospieszył jej z pomocą, przegrałbyś na pewno, natomiast gdyby one skrzywdziły swego zakładnika, to z pewnością one by przegrały...zaszczyty, którymi go obsypał, a których na pewno by — jak mówił — nie dostąpił, gdyby swoim szczerym oddaniem nie zasłużył na nie...Gdyby wciąż była wolna, mogłaby chcieć poślubić go z obowiąz­ku, bądź co bądź miała ojca pułkownika...^' 236 ^- '1 ^' 237 ^'gdyby każdemu z dziesięciu tysięcy ludzi, którzy go otaczali, położył rękę na organach płciowych i pieści3 dokładnie tak, jak każdy,...– Nie wiedziałem, że będzie ich tak wielu – odezwał się Atłas...Po czym dodał półgłosem i jak gdyby do samego siebie: - Tam do licha! Cóż za okazja dla Jego Królewskiej Mości, miałby z tego zucha wybornego...— Skąd wiedział? — Miał straszliwie dużo pieniędzy...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Ju� nie b�d� m�wi� o tem,
Jak udawa�, �e jest kotem,
I jak w psasi� z,ieni� potem;
Jak po�yka� kalosz stary,
A wypluwa� okulary;
Jak ne lewej d�oni wsparty
Jedn� z n�g tasowa� karty;
Jak wyjmowa� z ucha wr�bla
I zamienia� wr�bla w rubla;
Jak hodowa� ryby w szafie,
Bo ja sam to te� potrafi�!
Ale wreszcie przebra� miar�:
Spotka� dwie babiny stare
I przemieni� je w dziewcz�ta;
Jedn� wyda� za rejenta,
Z drug� stan�� w Zawicho�cie
I wyswata� j� staro�cie.
Gdy nadesz�a wi�c niedziela,
Wyprawiono dwa wesela,
A �e by�o to przedpo�cie -
Siedem dni weselni go�cie
Ucztowa w Zawicho�cie.
Lecz Ju� rankiem przy niedzieli
Ca�� sztuczk� diabli wzi�li:
Prys�y m�odych �on powaby,
A zosta�y stare baby,
Obie krzywe, obie siwe
I okropnie gadatliwe.
W�ciek� si� rejent, w�ciek� starosta,
Ale sprawa nie jest prosta,
Bo gdy ksi�dz po��czy �lubem
Luba musi zosta� z lubym.
Posz�y skargi na Fikusa,
Skry� si� Fikus do lamusa,
Gdy� z powodu jego sztuczek
W Sandomierskiem powsta� huczek
I ju� pleban oburzony
Chcia� pot�pi� go z ambony.
Uderzywszy wi�c w pokor�,
Fikus wybra� si� wieczorem
Na plebani� i ze skruch�
Drapa� si� to w nos, to w ucho.
Ksi�dz rzek� wreszcie: "Dobra nasza.
Moja kasza, twoja flasza,
Rozegramy to w mariasza?
Fikus szybko rozda� karfy,
A �e ba� si� nie na �arty,
Przegra� tyle, ile trzeba,
Zeby dosta� si� do nieba.
Wzi�wszy tedy rozbrat z grzechem,
Fikus rad po�egna� klech�,
U�miechni�ty dosiad� konia,
K�usem pu�ci� si� przez b�onia
I wo�aj�c: "Znaj �ysonia!
Hokus-pokus, fikus pikus!" -
Pocwa�owa� wprost do Dwik�z.
Wszed� do domu, staje, patrzy -
"Co to? Kto to?" - rzek� poblad�szy.
Podszed� bli�ej - tak, to one,
Dwie staruchy nastroszone,
Staro�cina z rejentow�
Zabawiaj� si� rozmow�.
Fikus gro�nie spojrza� na nie:
"C� to znaczy, moje panie?"
"Co to znaczy? Nic nie znaczy,
Ot, nie mog�o by� inaczej.
Wyp�dzili nas m�owie,
No i dobrze, i na zdrowie!
Odstawili nas tu koczem,
Gada� teraz nie ma o czem."
Tymon Fikus zblad� ze z�o�ci:
"Ale� bies mi nas�a� go�ci!
Po co? Na co? Jakim prawem?
Rozstaniemy si� niebawem!"
I potrz�sn�� ju� r�kawem,
Aby zakl�� baby w �aby,
Ale rozmach wzi�� za s�aby;
Chcia� przemieni� je w dwie miot�y,
Lecz mu palce si� zaplot�y;
Zebra� w sobie ca�y zapa�
I wysila� si�, i sapa�,
By je zmieni� w �y�ki stare,
W bia�e myszki, w kapc�w par�,
W dwie marchewki, w dwa rogale,
Lecz mu jako� nie sz�o wcale.
Tupa�, klaska�, bi� si� w �ydki.
Kl�� pod nosem w spos�b brzydki,
Wreszcie krzycze� j�� jak dzikus:
"Hokus-pokus, fikus-pikus!"
A staruchy ze� szydzi�y:
"C� to, kumie? Zbrak�o si�y?
Kum czarowa� ju� nie umie?
Z kumem ju� niedobrze, kumie!"
Posz�y potem do spi�arki,
Wyci�gn�y s�oje, garnki,
Pol�dwice i p�g�ski.
Cho� to przecie przysmak m�ski.
Jad�y sobie do wieczora
Poci�gaj�c mi�d z g�siora,
Obie krzywe, obie siwe
I okropnie gadatliwe.
Fikus patrza� z gniewu siny,
Wycieraj�c pot z �ysiny.
Sta� na g�owie p� godziny,
Do pomocy wzi�� koguta,
Sypa� proso do surduta,
Szuka� zakl�� w ksi�dze grubej,
Coraz nowe robi� pr�by,
Wreszcie zgrzytn��, gwizdn��, cmokn��
I wyskoczy� w mrok przez okno.
Co z nim sta�o si� - nikt nie wie.
By� podobno w Sochaczewie,
Kto� go widzia�, jak w Piotrkowie
Na jarmarku sta� na g�owie,
Potem zjawi� si� w Prabutach
I udawa� tam koguta.
Inni m�wi�, �e w Jaworze
Zjada� szk�o i �yka� no�e,
A zn�w inni, �e w B�dzinie
Popisywa� si� na linie.
Gdzie jest praiwda - nie wiem. Tu si�
Ko�cz� wie�ci o Fikusie.
Je�li jeszcze co� us�ysz�,
Zaraz dalszy ci�g dopisz�.
Mo�e wierszem, mo�e proz�,
I przeka�� wnet Dwikozom.
Niech w archiwach to zachowa
Miejska Rada Narodowa.
Jan Brzechwa
Micha�ek
By� le�, co zwa� si� Micha�ek
Nie robi� nic w poniedzia�ek,
Spa� poszed�, a wsta� we wtorek
Dopiero na podwieczorek.
Zaczeka�, a� przysz�a �roda,
Lecz czasu by�o mu szkoda.
Do ksi��ki zabra� si� w czwartek,
Lecz nawet nie rozci�� kartek.
Pomy�la�: Jutro jest pi�tek,
Wi�� w pi�tek zrobi� pocz�tek.
A w pi�tek rzek�: - Na sobot�
Od�o�� raczej robot�.
Przysz�a sobota. - W niedziel�
Odpoczn� wpierw ma�o-wiele,
A za to ju� w poniedzia�ek
Odrobi� ca�y kawa�ek.
We wtorek rzek�: - �le si� czuj�...
A w �rod� dosta� dwie dw�je.
Do domu wr�ci� Micha�ek,
Przyg�adzi� sm�tnie przedzia�ek,
I w ojca wlepiwszy �lepia,
Rzek�: - Nauczyciel si� czepia.
Jan Brzechwa
Mleko
- Co si� sta�o, co si� sta�o?
- Gwa�tu, mleko wylecia�o!
Przerazi�a si� kucharka,
Wylecia�o mleko z garnka
I jak bia�e prze�cierad�o
Na patelni wierzchem siad�o.
J�o fruwa� pod sufitem,
Przy�piewuj�c sobie przy tym:
- Dobre mleczko, smaczne mleczko,
Nie dla ciebie, kochaneczko!
Rozgniewa�a si� kucharka
I na mleko g�o�no sarka:
- Kt� to s�ysza�, �eby mleko
Wylecia�o tak daleko?
Zsi�d� z patelni, zsi�d� ju� pr�dzej,
Bo na zawsze ci� przep�dz�!
Na te s�owa mleko zblad�o,
Przestraszy�o si� i zsiad�o.
Chod�cie do nas. Zjedzcie z nami
Zsiad�e mleko z ziemniakami.