Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Niekiedy ta postawa wyrasta z niezgody na zastany kształt życia społecznego, zwłaszcza na istniejące przecież w życiu społecznym zło („struktury grzechu”). W praktyce prowadzi to wielu
chrześcijan do wycofania się z życia społecznego (odnosi
się to zwłaszcza do dziedziny polityki, która bywa niekiedy
traktowana jako dziedzina poddana mocom szatańskim).
To swoiste „oddanie pola” w dziedzinie życia społecznego,
sprowadzenie wymagań wiary wyłącznie do życia osobistego i co najwyżej odpowiedzialności za swoich bliskich, bywa motywowane wzniosłymi hasłami o potrzebie własnego
doskonalenia się i uświęcania. Dla chrześcijan świeckich
oznacza to fundamentalne zanegowanie prawdy, że miejscem urzeczywistniania ich powołania chrześcijańskiego jest właśnie świat doczesny i szeroko rozumiane życie spo
łeczne, i że bez przyjęcia odpowiedzialności za tę dziedzinę
życia niemożliwe jest wypełnienie powołania do świętości.
Można by przywoływać wiele aktualnych wypowiedzi
Kościoła, zarówno wypowiedzi Soboru Watykańskiego II,
jak i posoborowych papieży. Wystarczy jednak przytoczyć bardzo wymowne słowa Jana Pawła II z Novo millen-nio ineunte. Papież wzywa - przede wszystkim katolików
świeckich - do odpowiedzialności za świat i życie społeczne w duchu powołania chrześcijańskiego, a jednocześnie z poszanowaniem słusznej autonomii społeczności świec96
Polityka - „świecką religiq” ?
kich. Według Ojca Świętego, ten etyczno-społeczny wymiar
chrześcijańskiego świadectwa jest tak nieodzowny, że „należy odrzucać pokusę duchowości skupionej na wewnętrznych, indywidualnych przeżyciach, którą trudno byłoby pogodzić z wymogami miłosierdzia, a ponadto z logiką
Wcielenia i ostatecznie nawet z chrześcijańską eschatologią [...]. Szczególnie aktualne pozostaje w tym kontekście nauczanie Soboru Watykańskiego II: «nauka chrześcijańska nie odwraca człowieka od budowania świata i nie zachęca go do zaniedbywania dobra bliźnich, lecz raczej silniej wiąże go z obowiązkiem wypełniania tych rzeczy»”3.
W takim podejściu do aktywności społeczno-politycznej
zapomina się o tym, że życie doczesne, w tym także życie
społeczne, jest „pielgrzymowaniem” do życia wiecznego.
Zapomina się o tym, co tak wyraźnie przypomniał Sobór:
„Chrześcijanin, zaniedbujący swoje obowiązki doczesne,
zaniedbuje swoje obowiązki wobec bliźniego, co więcej
wobec samego Boga i naraża na niebezpieczeństwo swoje
zbawienie wieczne”4.
Nie mniej niebezpieczna jest druga pokusa, przed jaką
stają współcześni chrześcijanie w swym podejściu do życia społecznego. Chodzi tu o postawę tej części chrześcijan, którzy otwartość na sprawy doczesne i wezwanie do uczestnictwa w życiu społeczno-politycznym odczytują jako swoiste przyzwolenie na rezygnację z ukazania chrześcijańskiej specyfiki zaangażowania. Owi wyznawcy Chrystusa chcą tak dalece upodobnić się do „świata”
(co niekiedy jest tożsame z przypodobaniem się światu),
że przestają pełnić rolę „ewangelicznego zaczynu”. Wyraża
się to często w praktycznych zachowaniach, które bywają określane mianem „schizofrenii społecznej”. Dochodzi tu do rozdzielenia, a nawet przeciwstawienia dwu płaszczyzn powołania chrześcijańskiego: powołania do odpowiedzialności za zbawienie osobiste i we wspólnocie Kościoła 3 NMI 52.
4 KDK 43.
97
Ks. Janusz Nagórny
oraz powołanie do odpowiedzialności za świat doczesny.
Zapomina się wówczas o tym, że „człowiek świecki będąc
jednocześnie wyznawcą wiary i obywatelem tego świata,
winien się zawsze kierować w obydwu porządkach jednym
sumieniem chrześcijańskim”5.
W tej sytuacji dochodzi do takiej zmiany hierarchii wartości w życiu ludzkim, że przestaje być ona zgodna z wiarą w Chrystusa, z systemem wartości ewangelicznych. Miejsce Boga zajmują różnorodne „bożki”. Kult władzy i pieniądza zaczyna opanowywać serce człowieka. Łączy się z tym jakaś wiara w nieograniczone możliwości człowieka, także
w walce ze złem w jego różnych wymiarach. Nic dziwnego,
że właśnie poddanie się tej pokusie prowadzi do łatwiejszego pogodzenia się z faktem, że niektórzy traktują politykę jako „świecką religię” . Można nawet powiedzieć, że dla niektórych chrześcijan zajmowanie się polityką przesłania
religijny wymiar ich życiowego powołania.
2. Polityka namiastką religii?
Sekularyzacja i dechrystianizacja życia społecznego
wyraża się nie tylko we wspomnianym rozdarciu między
wiarą chrześcijańską a zaangażowaniem w życie społecz-
no-polityczne. Jedną z konsekwencji jest też próba zastąpienia aktywnością polityczną tego wszystkiego, co wyraża się w wierze i doświadczeniu religijnym. Wydaje się, że niektórzy traktują dzisiaj politykę jako namiastkę religii.
W tym świetle trzeba odczytywać wspomniane już wcze
śniej słowa Jana Pawła II, które wskazują na fałszywy kult
polityki: „Gdy ludzie sądzą, że posiedli tajemnice doskona
łej organizacji społecznej, która eliminuje zło, sądzą także,
5 DA 5. Cytując ten tekst soborowy dokument Kongregacji Nauki Wiary „Instrukcja o chrześcijańskiej wolności i wyzwoleniu” stwierdza jednocześnie wcześniej: „Dzieło zbawienia jaw i się [...] jako nierozerwalnie połączone z zadaniem ulepszania i uszlachetniania warunków życia ludzkiego w świecie.
Rozróżnienie między nadprzyrodzonym porządkiem zbawienia a porządkiem
doczesnym życia ludzkiego winno być ujmowane w ramach jedynego planu
Bożego - rekapitulacji wszystkiego w Chrystusie” (ICHW 80).
98
Polityka - „świecką religiq"?
iż mogą stosować wszelkie środki, także przemoc czy kłamstwo, by ją urzeczywistnić. Polityka staje się wówczas
‘świecką religią’, która łudzi się, że buduje w ten sposób