Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Koniec końców, wszyscy kochają śluby.
Zatrzymuję się i zaczyna mi być niedobrze na myśl o tym, co właśnie sugeruje. W
jakiś sposób wyreżyseruje mi makabryczny ślub z Peetą. Nie byłam w stanie zmierzyć się
z tym fenickim szkłem odkąd wróciłam i, na moją własną prośbę, tylko Haymitch
powiadamia mnie o stanie Peety. Bardzo niewiele o tym mówi. Próbowano różnych
technik. Nigdy nie będzie skutecznego środka, by go wyleczyć. A teraz chcą, bym wyszła
za Peetę dla proposa?
Plutarch spieszy z wyjaśnieniem.
— Och, nie, Katniss. Nie twój ślub. Finnicka i Annie. Wszystko co musisz zrobić, to
pojawić się na nim i udawać, że jesteś szczęśliwa z ich powodu.
— To jedna z niewielu rzeczy, których nie muszę udawać, Plutarch —
odpowiadam.
Przez kilka następnych dni panuje jeden wielki zamęt podczas planowania tego
wydarzenia. Różnice między Kapitolem i Trzynastką stają się wyraźnie widoczne. Kiedy
Coin mówi „ślub”, ma na myśli dwoje ludzi podpisujących kartkę papieru, po czym
przydziela im się nową siedzibę. Plutarch ma na myśli setki ludzi ubranych odświętnie na
trzydniowym weselu. Zabawnie jest patrzeć jak targują się o każdy szczegół. Plutarch
musi walczyć o każdego gościa, każdą nutę. Kiedy Coin wetuje kolację, rozrywkę i
alkohol, Plutarch wykrzykuje:
— To jaki będzie sens proposa, jeśli nikt się nie będzie bawił?
Ciężko jest ograniczyć budżet Organizatorowi Igrzysk. Ale nawet cicha ceremonia
wywołuje poruszenie w Trzynastce, gdzie zdaje się, że wcale nie ma dni wolnych. Kiedy
ogłoszono, że potrzebne są dzieci do śpiewania ślubnej piosenki z Czwartego Dystryktu,
praktycznie wszystkie się pojawiają. Nie brakuje też ochotników do pomocy przy
dekoracjach. W jadalni ludzie rozmawiają podekscytowani o tym wydarzeniu.
Może chodzi o coś więcej niż o zabawę. Może wszyscy jesteśmy tak bardzo
spragnieni dobrych wydarzeń, że chcemy być ich częścią. To by wyjaśniało dlaczego —
gdy Plutarch nie wie w co ubrać pannę młodą — zgłaszam się na ochotnika, by zabrać
Annie do mojego domu w Dwunastce, gdzie Cinna pozostawił mi wybór sukni
wieczorowych w dużej garderobie na parterze. Wszystkie suknie ślubne, które dla mnie
zaprojektował, zostały zwrócone Kapitolowi, ale pozostało kilka sukienek, które miałam
na sobie podczas Tournée Zwycięzców. Czuję się trochę niepewnie na myśl o
przebywaniu z Annie, bo wiem o niej tylko tyle, że Finnick ją kocha i wszyscy myślą, że
jest szalona. Podczas podróży poduszkowcem uznaję, że jest raczej niezrównoważona,
niż szalona. Śmieje się w dziwnych miejscach w rozmowie albo zupełnie się z niej
wyłącza. Jej zielone oczy wpatrują się w jeden punkt tak intensywnie, że człowiek
próbuje odgadnąć co też ona dostrzega w pustej przestrzeni. Czasami, bez powodu,
przyciska obie dłonie do uszu, jakby chciała zablokować jakiś bolesny dźwięk. W
porządku, jest dziwna, ale jeśli Finnick ją kocha, to to mi wystarcza.
Zdobywam pozwolenie, by moja ekipa przygotowawcza wyruszyła razem ze mną,
więc zostaję zwolniona z podejmowania jakichkolwiek decyzji w kwestiach mody. Kiedy
otwieram szafę, wszyscy milkniemy, bo obecność Cinny tak silnie przepływa przez
tkaniny. Nagle Octavia upada na kolana, pociera policzek skrajem spódnicy i wybucha
płaczem.
— Już tak dawno — wysapuje — nie widziałam nic ładnego.
Pomimo zastrzeżeń ze strony Coin, że jest zbyt wystawny, i ze strony Plutarcha,
że jest zbyt ponury, ślub okazuje się sukcesem. Trzysta szczęśliwych gości wybranych
spośród mieszkańców Trzynastki i uciekinierów ubranych jest w codzienne ubrania,
dekoracje wykonane są z jesiennych liści, muzyka zapewniona przez chór dzieci przy
akompaniamencie samotnego skrzypka, który wydostał się z Dwunastki razem z
instrumentem. Ceremonia jest więc prosta i skromna według kapitolińskich standardów.
To się jednak nie liczy, bo nic nie może się równać z urokiem pary młodej. Nie ze
względu na ich pożyczone stroje — Annie ma na sobie jedwabną zieloną sukienkę, którą
nosiłam w Piątce, Finnick jeden z garniturów Peety, który nieco dla niego zmienili —
chociaż ubrania są niesamowite. Jak można nie zwrócić uwagi na jaśniejące twarze
dwojga ludzi, dla których nadejście tego dnia wydawało się kiedyś praktycznie
niemożliwe? Dalton, hodowca bydła z Dziesiątki, przewodzi ceremonii i jest podobna do
tej z jego dystryktu. Ale jest kilka elementów charakterystycznych dla Czwartego
Dystryktu. Sieć utkana z długiej trawy, która przykrywa parę młodą w trakcie ich
przysiąg, dotykanie nawzajem swoich ust słoną wodą i stara piosenka ślubna, która
upodabnia małżeństwo do morskiej wyprawy.
Nie, nie muszę udawać, że cieszę się z ich powodu.
Po pocałunku, którzy pieczętuje związek, wiwatach i toaście winem jabłkowym,
skrzypek rozpoczyna grać melodię, która przyciąga uwagę każdego mieszkańca
Dwunastki. Mogliśmy być najmniejszym i najbiedniejszym dystryktem Panem, ale
tańczyć to my umiemy. Nic nie było na tę chwilę oficjalnie zaplanowane, ale Plutarch,
który kieruje proposem z sali kontrolnej, musi mocno trzymać kciuki. Co było do
przewidzenia, Śliska Sae wyciąga Gale’a za rękę na środek parkietu i staje twarzą do
niego. Ludzie spieszą, by do nich dołączyć, tworząc dwie długie linie. I zaczyna się taniec.