Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Jeśli jednak chce zachować cechy kobiece, ceną będzie to, że nie
wejdzie w rolę szefa. Dla mnie w tym, co kobiece, kryją się pewne znaczenia symboliczne:
otwarcie, głęboko rozumiana dialogiczność, opiekuńczość zamiast dominacji. Daleko idącą
zmianą byłoby, gdybyśmy mogły wyobrazić sobie kobietę w relacjach z innymi kobietami na
polu instytucjonalnym, publicznym. Pytanie, skąd kobieta by się tam wzięła. Myślę, że może
tak się zdarzyć, wówczas tworzyłaby inną relację władzy. Nie byłoby sadomasochizmu,
dominacji, pojawiłby się dialog i otwartość.”
Pani A. G. powiedziała zaś: “Tak się składa, że jedna z moich idolek jest również lesbijką,
toteż moje przyjaciółki sądziły, że jestem jej kochanką. Wybiło mnie to z równowagi, gdyż
była to relacja czysto platoniczna, a jednocześnie szalenie intensywna. Nie mogłam więc
potwierdzić ani zaprzeczyć; na to, co czułam, nie ma w kulturze języka. Ciekawi mnie, jak
więź między kobietami wpisuje się w rozmaite tabu kulturowe, czy to milczenie jakoś je
zmienia.”
Pani K. Ł. wyznała: “Czterech pancernych odbierałam silnie - były to najwcześniejsze wzorce,
do których mogłam się jakoś dopasować, jednak ani Marusia, ani Lidka mi nie wystarczały:
nie strzelały do Niemców. Wcześnie przeczytałam całą Trylogię i nie da się ukryć, że jej
bohaterki jako istoty raczej pasywne też nie nadawały się dla mnie na wzorce osobowe.
Rozmyślając o idolkach, zdałam sobie sprawę, że pierwszymi, z którymi mogłam się
identyfikować, były dr Helen i Maya z serialu Kosmos 1999. Dr Helen była dość surową
lekarką o dużym autorytecie; Maya - kosmitka, potrafiła zmieniać się we wszystko - w
minerały, w warzywa, owoce i zwierzęta. W Mayi podobało mi się to, że była osobą
autonomiczną, nie uwikłaną - w przeciwieństwie do Helen - w relacje damsko-męskie.
Wydaje mi się, że bohaterki, nazywane z przekąsem przez niektóre z was bohaterkami
masowej wyobraźni, są bardzo ważne dla dzieci. W takim wieku nikt nie porównuje się do
prof. Janion, znanych intelektualistek czy feministek - dla dzieci ważni są bohaterowie
Sienkiewicza, Maya, Marusia, albo Aniołki Charliego. Mam wrażenie, że ten obszar
lekceważy się mówiąc, że to kultura masowa. Dziewczynki nie mają wzorów takich, jakie się
podsuwa chłopcom, na przykład walecznych wodzów, żołnierzy etc. Bawiąc się w
dzieciństwie zawsze musiałam sobie wymyślać kobiecy odpowiednik wzoru wodza.”
Pani T. O. zauważyła: “W Polsce zaobserwować można bardzo ciekawe zjawisko, któremu
powinny się przyjrzeć feministki: są u nas tłumy matek boskich i zakonnic, ale one nie są
idolkami. Ciekawe, jak funkcjonuje taki wzorzec kobiecego zachowania, modelu życia,
kobiecych cech i własności. Ten model jest, a jakby go nie było. Bowiem niektóre wzorce są z
uwagi na swój zespół cech nieprzekładalne na nasze możliwości. Możemy szanować te
wzorce, one będą się powielać w propagandzie, ale nigdy nie będzie z nimi pełnej
identyfikacji: trudno się identyfikować z Matką Boską albo z zakonnicą.”
Pani J. D. powiedziała zaś: “Chciałabym powrócić do wątku bohaterów i bohaterek wyobraźni
masowej. Nawet, jeżeli wybierzemy sobie świat, w którym żyjemy, to i tak kultura, która jest
obok nas, na nas wpływa.(...) W związku z tym chciałabym opowiedzieć pewną anegdotkę
dotyczącą mojej znajomej mieszkającej w Stanach, wnuczki Wańkowicza. Kiedy byłam w
Stanach, spytała mnie pewnego razu, czy wiem, kiedy przestała chodzić do Kościoła. Kiedy
byłam małą dziewczynką- mówiła - jedna z ciotek spytała się mnie, kim chcę zostać, jak będę
dorosła. Powiedziałam, że papieżem. Ciotka zaczęła mi tłumaczyć, że to niemożliwe, że nigdy
nie będę mogła zostać papieżem, ponieważ nie jestem mężczyzną. Przemyślałam to sobie i
postanowiłam, że przestanę chodzić do Kościoła i przestanę wierzyć w Pana Boga.
W internetowym Biuletynie OŚKI znajdujemy tez artykuł pani E.A. pt. “Maryja niejedno ma
imię”. Przestawia tam różne przykłady maryjności wśród kobiet, by wreszcie stwierdzić:
”Myślę, że takich świadectw doświadczania solidarności Maryi z kobietami można by znaleźć
więcej. Warto ich szukać. Okaże się wówczas być może, że oprócz tradycyjnego obrazu
Maryi, stanowiącego wzór kobiety posłusznej, cichej, pokornej, usłużnej, stojącej w tle,
odnaleźć można Jej rewolucyjne, wywrotowe oblicze. Według Ewangelii Łukasza to Maryja
jest główną bohaterką relacji o przyjściu na świat Zbawiciela, a więc tego najważniejszego
wydarzenia, wydarzenia wieków. To Ona sama podejmuje decyzję o przyjęciu cudownych
narodzin. Nie ma mowy o jakiejkolwiek konsultacji tej decyzji z Józefem! Co więcej, Maryja
wyrusza w podróż do swej krewnej, co też dalekie było od przyjętych wówczas zwyczajów. U
Elżbiety widzimy Ją bynajmniej nie jako kobietę milczącą. Wyśpiewuje hymn na cześć Boga,
który władców strąca z tronu, a wywyższa pokornych, Boga, który stoi po stronie słabych,
uciśnionych, a więc również kobiet. Myślę, że głębsze wnikanie w zaznaczone tu tylko
różnorodne aspekty obrazu Maryi służyć może odkryciu Jej na nowo - jako wzoru kobiety
silnej, samodzielnej, niezależnej, aktywnie uczestniczącej w wielkich wydarzeniach, a więc