Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Nie bardzo wiem, co mam z tobą zrobić, Loor. Projekt, którym kierowałeś. ..
- Kiepskiego? - Isard zaczęła przechadzać się po swoim przestronnym gabinecie. -
opracowanie wirusa Krytos... nie spełnił wszystkich moich oczekiwań, które podałam Moim zdaniem, był dość subtelny.
we wstępnej specyfikacji. Widzę też, że zaczynasz się robić niepokojąco niezależny, co To prawda. Analiza niektórych rdzeni pamięci wykazała, że zawierały programy, sprawia, że mam ochotę cię zniszczyć.
które mogły wprowadzić kody bezpieczeństwa do centralnego komputera, co umożliwi-Poczuł, że serce ściska mu strach, który jednak - co go zaskoczyło -nie ma już nad łoby Rebeliantom dostęp do całego systemu na prawach programisty. To mogłoby im nim władzy. Przyszło mu do głowy, że w jego życiu strach był główną siłą motywują-
choć szansę opuszczenia tarcz, ale na jak długo? Zabezpieczenia wewnątrzsystemowe cą, a zarazem najważniejszym narzędziem, jakiego używał w kontaktach z innymi.
pozwoliłyby nam odzyskać kontrolę nad tarczami w ciągu godziny.
Najpierw wstąpił do służby imperialnej ze strachu, by nie sprawić zawodu rodzicom.
Strach przed porażką motywował go, gdy wspinał się po kolejnych szczeblach kariery.
Janko5
Janko5
205
Michael A. Stackpole
X-Wingi II – Ryzyko Wedge'a
206
Strach przed wyjściem na głupca sprawił, że starał się zniszczyć Horna, a obawa o włacje, które go utworzyły. Kiedy to nastąpi, kiedy dopuszczą do podziałów wśród siebie, sne życie naznaczyła jego działania od czasu, gdy Horn przestał służyć w KorSeku.
pokonanie ich stanie się dziecinnie łatwe.
Uświadomił sobie, że żyjąc od tak dawna w ciągłym strachu przyzwyczaił się do Loor potarł dłonią podbródek.
niego. Jakby to był narkotyk, potrzebował coraz silniejszych jego dawek, by odczuć
- Jeśli mi się uda, jaką otrzymam nagrodę?
efekt. Przez ostanie dwa lata pracował w nieustannym strachu, najpierw przed Hornem,
- Jeśli ci się uda, będzie to oznaczało, że opanowałeś umiejętności, którymi dyspo-potem przed Isard. Isard nieustannie groziła mu śmiercią gdyby poniósł porażkę; a więc nuje dziś niewielu ludzi. - Isard uśmiechnęła się szerzej, a choć myśl ojej zadowoleniu obawa przed porażką stała się jego nieodłącznym towarzyszem. Zrozumiał jednak, że ta była przerażająca, ten uśmiech był dla niego swoistą nagrodą. - A wtedy, Kirtanie Loor, presja nie złamała go -przeciwnie, sprawiła że stał się silniejszy.
będziesz mógł sam mi powiedzieć, jakiej pragniesz nagrody, i wyrwać mija, gdybym Isard powoli pokiwała głową.
okazała się na tyle głupia, by ci jej odmówić.
- Już wkrótce ta planeta stanie się ropiejącym siedliskiem chorych i umierających Czyli gdzieś po drodze będziesz musiała mnie zniszczyć, pomyślał Loor, ale tego i nieludzi. Spodziewam się też tu wkrótce ogromnej liczby Rebeliantów... albo ich, albo tak mogłem się spodziewać. Skinął głową.
ludzi admirała Zsinja. Z tego powodu, a także z innych względów, przeniosę się teraz
- Rozumiem pani propozycję i jej potencjalne konsekwencje.
na „Lusankyę". Mam tam nasiona ostatecznej zagłady Rebelii i muszę o nie zadbać. Z
- I?
drugiej strony Centrum Imperialne aż prosi się o ogień. Choć pogodziłam się z myślą,
- I przyjmuję ją.
że inne siły zajmą tę planetę, nie zamierzam im tego ułatwiać. Nie chcę, żeby wpadli w
- Doskonale! Wysłałam już dwa gwiezdne niszczyciele i kilka stacjonujących na samozadowolenie. Postanowiłam więc zostawić na planecie sprawną siatkę oddziałów powierzchni pułków myśliwców TIE, by przygotowały drogę dla masowego eksodusu, specjalnych wywiadu i komórek terrorystycznych. Nie zdecydowałam jeszcze, kogo jaki nastąpi, gdy przybędą tu nasi wrogowie. Wtedy zniknę. - Isard złączyła dłonie. -
posadzę jak pająka w centrum tej pajęczyny, ale przyszło mi właśnie do głowy, że ty Tobie powierzam odpowiedzialność za Centrum Imperialne, serce Imperium. Strzeż nieźle byś się do tego nadawał. Wygląda na to, że masz kręgosłup i niezależność, o dobrze tego skarbu, a chwała, jaką jaśniało kiedyś Imperium Palpatine'a, znów zabły-które cię nie podejrzewałam, co świadczy, że potrafiłbyś działać niezależnie w moim śnie, by rozjaśnić galaktykę.
imieniu.
Częścią siebie - tą zimną kalkulującą, tchórzliwą częścią siebie - Loor czuł, że za nic na świecie nie chciałby przyjąć podobnej propozycji. Jeśli Isard miała rację i Rebelianci wkrótce zajmą planetę, nie było powodu, by na niej zostawać. Lepiej uciec razem z Isard na „Lusankyę" i codziennie narażać się na śmierć z jej rąk niż zostać na Coruscant i żyć jako cień.
Druga część jego umysłu właściwie oceniła sytuację. Niemal cały czas byłby w niebezpieczeństwie, nie miałby gdzie uciec ani gdzie się schronić, ale byłby panem własnego losu - to jego decyzje rozstrzygałyby o tym, czy przeżyje, czy zginie. Ta perspektywa przerażała go, ale jednocześnie wydawała się wspaniała. Horn opuścił przecież bezpieczne szeregi KorSeku i wyszło mu to tylko na dobre. Teraz Loor miałby okazję się przekonać, czy potrafi stanąć na własnych nogach.
Wstał i wyprostował się na pełną wysokość.
- Uczyniłaby mnie pani w istocie Wielkim Moffem Centrum Imperialnego?