Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.* * * – Pułkowniku – warknął Bistem Kar – ma pan jakieś problemy? – Porządkuję szyk, panie generale –...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Jakże to tak, panie? – jęknął, zastanawiając się z rozpaczą, dlaczego ten obłąkany anioł trafił akurat do jego kuźni...- Panie - powiedział Aramis przedrzeźniając Jussaca - z wielką przyjemnością skorzystalibyśmy z tego dwornego zaproszenia, gdyby to zależało od nas, ale,...Spojrzała na niego, aby upewnić się, czy nie przeszkadza w niczym i odezwała się:- Mój panie, to znacznie lepsze niż wspinaczka po Drzewie i pływanie na...- Jak widzę, nie przechodził pan dotychczas leczenia psy­chiatrycznego, prawda, panie McMurry?- McMurphy, doktorze...Zanim zdążył wziąć miotłę i zamieść rozsypaną ziemię, wszystkie panie kolejno wyszły...- Nie rozumiem, o czym mówisz - odrzekłam, ale zaczynałam rozumieć, Ruth, o tak, zaczynałam rozumieć...- Przyleciałem, żeby porozmawiać o wojnie, panie prezydencie...- A zatem chciałbym wiedzieć, łaskawy panie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

.. - odparła składając ręce. - Czyli nie wiesz, że Azjata; choćby mnie
znalazł w pustyni, nie podniesie na mnie ręki, gdybym nawet oddała mu się sama. Oni lękają
się bogów...
- Po cóż więc przychodzi do ciebie ten śmierdzący... nie - ten pobożny Azjata?
- Chce mnie namówić, ażebym wyjechała do świątyni Astoreth babilońskiej.
- I pojedziesz?...
- Pojadę... jeżeli ty, panie, każesz... - odpowiedziała Kama zasłaniając twarz welonem.
Książę milcząc ujął ją za rękę. Usta mu drżały.
- Nie dotykaj mnie, panie - szeptała wzruszona. - Jesteś władcą i oporą moją i wszystkich
Fenicjan w tym kraju, ale... bądź miłosierny...
Namiestnik puścił ją i zaczął chodzić po pokoju.
- Gorący dzień, prawda?.. - rzekł. - Podobno są kraje, gdzie w miesiącu Mechir spada z
nieba na ziemię biały puch, który na ogniu zmienia się w wodę i robi zimno. O Kamo, poproś
twoich bogów, ażeby zesłali mi trochę tego pierza!... Choć, co ja mówię?... Gdyby pokryli
nim cały Egipt, wszystek ten puch zamieniłby się na wodę, ale nie ostudziłby mego serca.
- Bo jesteś jak boski Amon, jesteś słońce ukryte w ludzkiej postaci - odparła Kama. -
Ciemność pierzcha stamtąd, gdzie zwrócisz twoje oblicze, a pod blaskiem twoich spojrzeń
rosną kwiaty...
Książę znowu zbliżył się do niej.
- Ale bądź miłosierny - szepnęła. - Przecież ty dobry bóg, więc nie możesz zrobić krzywdy
twojej kapłance...
Książę znowu odsunął się i otrząsnął, jakby pragnąc zrzucić z siebie ciężar. Kama patrzyła
na niego spod opuszczonej powieki i uśmiechnęła się nieznacznie.
Gdy milczenie trwało zbyt długo, spytała:
- Kazałeś mnie wezwać, władco. Oto jestem i czekam, abyś mi objawił wolę twoją.
- Aha!... - ocknął się książę. - Powiedz no mi, kapłanko... Aha!... Kto to był ten, tak po-
dobny do mnie, którego widziałem w waszej świątyni wówczas?...
Kama położyła palec na ustach.
- Święta tajemnica... - szepnęła.
174
- Jedno jest tajemnicą, drugiego nie wolno - odparł Ramzes. Niechże przynajmniej dowiem
się, kto on taki: człowiek czy duch?...
- Duch.
- A jednak ten duch wyśpiewywał pod twoimi oknami?...
Kama uśmiechnęła się.
- Nie chcę gwałcić tajemnic waszej świątyni... - ciągnął książę.
- Przyrzekłeś to, panie, Hiramowi - wtrąciła kapłanka.
- Dobrze... dobrze!... - przerwał rozdrażniony namiestnik. - Dlatego ani z Hiramem, ani z
kim innym nie będę rozmawiał o tym cudzie, tylko z tobą... Otóż, Kamo, powiedz duchowi
czy człowiekowi, który jest tak do mnie podobny, ażeby jak najprędzej wyjeżdżał z Egiptu i
nikomu nie pokazywał się. Bo widzisz... W żadnym państwie nie może być dwu następców
tronu.
Nagle uderzył się w czoło. Dotychczas mówił tak, ażeby zakłopotać Kamę, lecz teraz przy-
szła mu myśl całkiem poważna:
- Ciekawym - rzekł, ostro patrząc na Kamę - dlaczego twoi rodacy pokazali mi mój żywy
wizerunek?... Czy chcą ostrzec, że mają dla mnie zastępcę?... Istotnie, zadziwia mnie ich
czyn.
Kama upadła mu do nóg.
- O panie! - szepnęła. - Ty, który nosisz na piersiach nasz najwyższy talizman, czy możesz
przypuścić, ażeby Fenicjanie robili co na twoją szkodę?... Ale pomyśl tylko... W wypadku,
gdyby groziło ci niebezpieczeństwo albo gdybyś chciał omylić swoich nieprzyjaciół, czy taki
człowiek nie przyda się?... Fenicjanie to tylko chcieli pokazać ci w świątyni...
Książę pomyślał i wzruszył ramionami...
„Tak - rzekł do siebie. - Gdybym potrzebował czyjejkolwiek opieki!... Ale czy Fenicjanie
sądzą, że ja sam nie dam sobie rady?... W takim razie złego wybrali protektora dla siebie.”
- Panie - szepnęła Kama - alboż nie jest ci wiadome, że Ramzes Wielki miał oprócz swojej
postaci dwie inne dla wrogów?... I tamte dwa cienie królewskie zginęły, a on żył...
- No, dosyć... - przerwał książę. - Aby zaś ludy Azji wiedziały, że jestem łaskawy, prze-
znaczam, Kamo, pięć talentów na igrzyska na cześć Astoreth, a kosztowny puchar do jej
świątyni. Dziś jeszcze odbierzesz to. Skinieniem głowy pożegnał kapłankę. Po jej wyjściu
opanowała go nowa fala myśli:
„Zaprawdę, przebiegli są Fenicjanie. Jeżeli ten mój żyjący wizerunek jest człowiekiem,
mogą mi zrobić z nie- go wielki podarunek, a ja czyniłbym kiedyś cuda, o jakich bodajże nie
słyszano w Egipcie. Faraon mieszka w Memfis, a jednocześnie ukazuje się w Tebach albo w
Tanis!... Faraon posuwa się z armią na Babilon, Asyryjczycy tam gromadzą główne siły, a
jednocześnie - faraon z inną armią zdobywa Niniwę... Sądzę, że Asyryjczycy byliby bardzo
zdumieni takim wypadkiem.”
I znowu obudziła się w nim głucha nienawiść do potężnych Azjatów, i znowu widział swój
triumfalny wóz, przejeżdżający pobojowisko pełne asyryjskich trupów i całe kosze odciętych
rąk.
Teraz wojna stała się dla jego duszy taką koniecznością jak chleb dla ciała. Bo nie tylko
mógł przez nią zbogacić Egipt, napełnić skarb i zdobyć wiecznotrwałą sławę, ale jeszcze -
mógł zaspokoić, dotychczas nieświadomy, dziś potężnie rozbudzony instynkt zniszczenia
Asyrii.
Dopóki nie zobaczył tych wojowników z kudłatymi brodami, nie myślał o nich. Ale dziś
zawadzali mu. Było mu tak ciasno z nimi na świecie, że ktoś musiał ustąpić: oni albo on.
Jaką rolę w obecnym jego nastroju odegrał Hiram i Kama? - z tego nie zdawał sobie spra-
wy. Czuł tylko, że musi mieć wojnę z Asyrią, jak ptak przelotny czuje, że w miesiącu Pacho-
no musi odejść na północ.
175