Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Nikt nie wie, że tu jestem. - Wyciągnął ręce, chcąc zademonstrować swoje cywilne ubranie.
W pokoju nie było nikogo więcej. Davis jeszcze raz zmierzył gościa uważnym spojrzeniem. Był ogolony i porządnie ubrany, ale wyglądał na przemęczonego.
- Słucham - mruknął.
Generał podsunął krzesło bliżej łóżka i usiadł.
- Przepraszam, że zakłócam odpoczynek, panie prezydencie, ale to, co chcę powiedzieć, może zadecydować o zwycięstwie lub przegranej w tej wojnie.
- Chodzi o zmianę strategii? Clark pokiwał głową.
- To poważny błąd.
Gordon zaczerpnął głęboko powietrza, ryzykując, że całe jego ciało przeszyje elektryzujący ból.
- Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, generale. Zespół doradców ze sztabu generalnego zarekomendował odmienną, bardziej agresywną postawę.
- Wiem, panie prezydencie. Ale to byłby błąd, który doprowadziłby do rozpadu koalicji. Na pewno wycofaliby się Niemcy, może także Francuzi. Liczba strat po obu stronach wzrosłaby wielokrotnie, tyle że my byśmy tego nie wytrzymali... pod wzglądem politycznym. Społeczeństwo nie pogodziłoby się z nimi i zmusiło nas do rozpoczęcia negocjacji nad zawieszeniem broni i wycofaniem naszych wojsk z Syberii.
- Chce pan, abym odrzucił jednomyślną opinię sztabu generalnego i w ciemno przyjął pańskie stanowisko? Bez obrazy, generale, aleja nawet pana nie znam. Specjaliści objaśniali wszystko na mapach, cytowali najsłynniejszych strategów, Sun Tsu i von Clausewitza. Urządzili mi godne podziwu przedstawienie. Tłumaczyli, że... no cóż, że chyba jest pan przesadnie ostrożny.
Gordon popatrzył Clarkowi prosto w oczy, ale ten ze spokojem przyjął słowa krytyki. Zaczął mówić spokojnie, z przekonaniem:
- Dysponujemy najlepszą armią na świecie, żołnierze i sprzęt nie mają sobie równych. Ale niczego więcej nie dadzą rady zdziałać przy czterokrotnej liczebnej przewadze nieprzyjaciela. Na razie możemy ją tylko niwelować bierną przewagą taktyczną, jaką mają obrońcy nad atakującymi. Nie pozostaje nam nic innego, jak się okopać i przeciwstawić liczniejszemu przeciwnikowi siłę ognia. Mamy przewagę lotnictwa, dzięki czemu możemy śledzić ruchy Chińczyków i do woli atakować ich z powietrza. Ale jeśli wyjdziemy z okopów, panie prezydencie, straty w ludziach będą ogromne. I czemu miałoby to służyć? Ewentualne zdobycze terytorialne byłyby mało znaczące.
- A co z morale naszych wojsk? Sądziłem, że jest takie niskie właśnie z powodu obronnej strategii.
- Jest niskie, panie prezydencie, bo na Syberii panuje surowa zima, żołnierze znów muszą walczyć w Azji, z dala od ojczyzny, i to przeciwko regularnej armii chińskiej. Wytrzymują to ostatkiem sił. Gdyby teraz rozkazać im wyjść z okopów i ruszyć do ataku, pod tym względem skutki również mogłyby być katastrofalne.
Gordon zamyślił się głęboko. Wyglądało na to, że sztabowcy mieli rację. Ten człowiek był po prostu bojaźliwy. W jego mniemaniu generałowie powinni mówić stanowczo: “Straciliśmy wszystkie atuty, więc ruszamy do ataku”.
- Przykro mi, generale Clark. Nie będę pana oszukiwał. Ani trochę mnie pan nie przekonał.
- Czy mógłby mi pan jednak dać ostatnią szansę i wysłuchać mojej propozycji? - Davis skinął głową. - Chińczycy chcieli od razu zająć trzy główne miasta: Władywostok na wschodzie, Chabarowsk w centrum rejonu i Swobodnyj na zachodzie, ale musieli z tego zrezygnować. Zmienili plany i uderzyli prosto na północ, żeby przeciąć jedyną linię kolejową biegnącą ze wschodu na zachód. Proponuję, byśmy rzucili przeciwko nim wszystkie dostępne siły i zatrzymali natarcie na południe od tej linii, jednocześnie dzień i noc atakując z powietrza wszystkie ich szlaki zaopatrzeniowe. Zarazem zgromadzilibyśmy znaczne siły i środki wzdłuż tej linii kolejowej. Potrzebne byłyby dwa dodatkowe korpusy, jeden amerykański, przerzucany ze wschodu drogą morską i dalej pociągami, drugi europejski, przybyły z zachodu koleją transsyberyjską.
- I sądzi pan, że Chińczycy nie zorientują się, co szykujemy? - przerwał mu Gordon.