Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Zala Embuay? – spytałem, najbardziej oficjalnym tonem, na jaki mnie było stać...kontinuum okropnie jękło, jakby macierz roniła, posypał się grad kamieni filozoficznych i łysnął nowy świat - ale jaki!! Z męża baczą - rozjazda,...opiekuna, w głębi duszy była jednak rada, że może ofiarować człowiekowi, który tak wysoko ją ocenił, fortunę co najmniej równą majątkowi, jaki...W jaki sposb uchroni si od niej? NiewBa[ciw w ka|dym razie wydaje si droga podporzdkowywania ocen dziaBaD ludzkich ocenie procesw, tznKiedy mówiła „wujku” na jego twarz wypłynął najszerszy uśmiech, jaki do tej pory u niego widziałam...ba było, by jaki drugi Jeremi Wiśniowiecki objął te pustynie, urządził i bronił od napadów Tatarów i Niżowych...Na widok pierwszego trolloka poleciało jakieś dwadzieścia strzał, najdalsza spadła sto kroków przed szeregiem atakują­cych bestii...No, jeżeli pierwszy wybuch de Mille'a był nie byle jaki, to teraz eksplodowała bomba atomowa...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Nadjeżdżający od zachodu żołnierz w błękitnym mundurze Spidlaru ściągnął wodze przed pochylonym murem i wypalonym znakiem, niecałe dwadzieścia cubitów...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Trzynaście i pół minuty z nami i jedenaście minut
z Nuadą. Każda modyfikacja kursu zmieni czas ostrzału przez każdego z nas, ale nie
jego czas łączny. Przeciwnik może na przykład skrócić czas przebywania pod naszym
ogniem, ale tylko wydłużyć czas, w którym będzie w zasięgu rakiet Nuady. I odwrotnie.
Rozważył, co mu się bardziej opłaca, i wybrał. Charakterystyczne, że wykonał obrót od
nas, nie do nas.
— I co z tego? — zdziwił się Kuttner.
Zachary zaskoczyła samą siebie: nie westchnęła.
230
231
— Obracając się lewą burtą od nas, zwrócił się nią ku Nuadzie, towarzyszu komisarzu. Nie daje mu to co prawda idealnego pola ostrzału, ale lepsze niż miał. Natomiast
zwrócenie się ekranem ku nam oznacza, że bardziej martwi go nasz ostrzał i robi co
może, by jak najlepiej się przed nim zabezpieczyć. A to oznacza, że domyślił się, iż holu-
jemy zasobniki, a Nuada nie. Mówiłam, że jest dobry...

* * *
Czas ciągnął się w nieskończoność, mimo że elektroniczne chronometry pokazywały
coś wręcz przeciwnego. Na mostku HMS Prince Adrian panowała cisza — wszyscy bo-
wiem wiedzieli, że tym razem nie będzie żadnych genialnych a niespodziewanych ma-
newrów w ostatniej chwili. Tym razem sytuacja była jasna i prosta, a wyliczenia bru-
talnie jednoznaczne. Większość obecnych widziała zasobniki holowane w akcji — co
prawda te używane przez Sojusz, a nie przez Ludową Marynarkę, ale przeciwnik dys-
ponował podobnymi. Dlatego też wiedzieli, czego się spodziewać, i jedyną niewiadomą
była dokładna liczba rakiet, które będzie mógł wystrzelić w jednej salwie okręt Ludowej
Marynarki.
Owszem, spore znaczenie miała także ich wielkość i jakość systemów samonaprowa-
dzających, ale przy odpowiednio dużej liczbie jakość była kwestią drugorzędną. Jeśli bę-
dzie ich zbyt wiele, nawet najprymitywniejszych, to przez obronę antyrakietową prze-
drze się ich dość. Nawet najlepsze środki pasywnej obrony przeciwrakietowej mają bo-
wiem swoje ograniczenia i nie są w stanie ogłupić każdej liczby nadlatujących rakiet.
Jeszcze bardziej widoczne jest to w przypadku środków aktywnych: liczba antyrakiet
jest ściśle określona czasem i liczbą wyrzutni, a nie każda z nich trafi w cel. Podobnie
rzecz ma się ze sprzężonymi działkami laserowymi. Nade wszystko zaś system kontro-
li ognia mógł zająć się równocześnie określoną liczbą celów; jeśli robiło się ich za dużo,
zaczynał się gubić. A co najważniejsze, Prince Adrian był sam — nie mógł liczyć na po-
moc sąsiadów, co oznaczało, że skuteczność jego obrony antyrakietowej jest mniej-
sza niż potrzebna w tych warunkach. O szczegółach ani Alistair McKeon, ani Honor
Harrington woleli nie myśleć — i tak nie mieli na nie żadnego wpływu.
— Za piętnaście sekund osiągniemy maksymalny zasięg naszych rakiet — sztucznie
spokojny głos Geraldine Metcalf przerwał ciszę.
— Proszę otworzyć ogień zgodnie z planem — polecił McKeon.

* * *
— Wrogie rakiety! — zameldował porucznik Allworth donośnie. — Szesnaście leci
w naszą stronę!
— Tak szybko? Przecież z tej odległości nie ma prawa nas trafić?! — tym razem zdu-
mienie Kuttnera było tak wielkie, że zapomniał o nadętym tonie i zabrzmiało to zupeł-
nie szczerze.
230
231
Zachary uśmiechnęła się lekko.
— On nie strzela do Katany, towarzyszu komisarzu — wyjaśniła. — A te rakiety nie
mają impulsowych głowic laserowych. To klasyczne głowice nuklearne, a ich celem są
zasobniki holowane.
Przestała mu się przyglądać — Kuttner wyglądał głupio, nawet gdy akurat nie był
zaskoczony — i przeniosła wzrok na główny ekran taktyczny. Rakiety zbliżały się. Jeśli