Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
.. chyba tak... Ale może sam pan go zapyta.
— Naturalnie. To zresztÄ… nie ma wiÄ™kszego znaczenia. A profesor Snider i jego córka?
— Oni przyjechali tu mniej wiÄ™cej w tym samym okresie co ja... w tydzieÅ„ po mnie. SÄ… tu przez caÅ‚y czas. Ani on, ani Dorothy nie wyjeżdżali z Mandalay House. Wiem o tym dlatego, że wyjazd do stolicy jest dla nas swego rodzaju wydarzeniem. Każdy ma jakieÅ› sprawunki i proÅ›by do wyjeżdżajÄ…cego. JesteÅ›my tu na odludziu, prawda?...
— WiÄ™c tylko Chanda i Cowley opuszczali posiadÅ‚ość w ciÄ…gu ostatniego miesiÄ…ca? Jest pani tego pewna?
— Chyba... chyba tak... — SpojrzaÅ‚a na niego niepewnymi, peÅ‚nymi lÄ™ku oczyma. — Ale dlaczego pan o to pyta?
— DziÄ™kujÄ™, Miss Perry... — Joe wstaÅ‚. — Mam nadziejÄ™, że nie bÄ™dziemy musieli pani teraz niepokoić, o ile... o ile nie nastÄ…pi coÅ› nieprzewidzianego.
Ruszył ku drzwiom, a Parker za nim. Wychodząc uśmiechnął się do niej. Spróbowała odpowiedzieć uśmiechem, ale oczy jej nadal były pełne lęku.
Kiedy znaleźli się w bibliotece, Parker powiedział:
— Ona siÄ™ czegoÅ› boi? Czego?
— Nie wiem na razie... — Alex usiadÅ‚ przy stole, wziÄ…Å‚ dÅ‚ugopis i jednym pociÄ…gniÄ™ciem zamieniÅ‚ w dwa trójkÄ…ty kwadracik, który jego przyjaciel wyrysowaÅ‚ przed półgodzinÄ…. — Na razie to wszystko, co powiedziaÅ‚a, zgadza siÄ™ z tym, co widziaÅ‚em, i tÅ‚umaczy caÅ‚e jej zachowanie podczas przedpoÅ‚udnia... Porozumiewawcze spojrzenie, które wymieniÅ‚a z Cowleyem, kiedy wstawaÅ‚ od Å›niadania, fakt, że pojawiÅ‚a siÄ™ tuż po dziesiÄ…tej spoza domu, idÄ…c z kierunku, gdzie siÄ™ znajduje oranżeria, a później Å‚zy, kiedy szÅ‚a do generaÅ‚a, a także jej zachowanie, gdy opuÅ›ciÅ‚a pawilon. MogÅ‚a obawiać siÄ™, że jeÅ›li spotka Jowetta i Cowleya razem w pracowni, Jowett wykorzysta tÄ™ okazjÄ™ do powiedzenia paru zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci, które znów wzburzÄ… jej ukochanego. Masz sÅ‚uszność, że ona boi siÄ™ w tej chwili, Ben. Ale zdaje siÄ™, że naprawdÄ™ kocha naszego mÅ‚odego inżyniera, wiÄ™c fakt jego nieobecnoÅ›ci w chwili Å›mierci generaÅ‚a musiaÅ‚ na niÄ… podziaÅ‚ać. Wejdź w jej poÅ‚ożenie...
— Staram siÄ™... — mruknÄ…Å‚ Beniamin Parker. — Ale spójrz na mnie uważnie: czy sÄ…dzisz, że Å‚atwo mi jest zacząć myÅ›leć kategoriami niewinnej kobiecoÅ›ci, dziewczÄ™cia rozmiÅ‚owanego w rzeźbie hinduskiej i zakochanego w mÅ‚odym, nagle zdematerializowanym metalurgu?
— Tak — Joe skinÄ…Å‚ poważnie gÅ‚owÄ…. — IstniejÄ… zapewne maÅ‚e przeszkody, ale mimo to możemy jÄ… chyba zrozumieć, prawda?
— A sytuacja w tej chwili przedstawia siÄ™ nastÄ™pujÄ…co... — mruknÄ…Å‚ Parker pocierajÄ…c Å‚agodnie podbródek. — Jeżeli ta dziewczyna mówi prawdÄ™, oznacza to, że o jedenastej generaÅ‚ żyÅ‚ jeszcze, a ponieważ Hicks trwaÅ‚ od tej chwili tuż obok jedynego dojÅ›cia do pawilonu i nikt absolutnie tamtÄ™dy nie nadszedÅ‚, wiÄ™c mamy absolutny dowód samobójstwa. I to jest najważniejsze, prawda? A sprawa tych pieniÄ™dzy i znikniÄ™cie inżyniera Cowleya mogÄ… być z sobÄ… poÅ‚Ä…czone, ale... nie dotyczÄ… bezpoÅ›rednio faktu zgonu generaÅ‚a.
— Przez caÅ‚y czas myÅ›lÄ™ o jednym... — powiedziaÅ‚ cicho Joe. — O tym, że on byÅ‚ już zupeÅ‚nie zimny. Czy czÅ‚owiek, nawet bardzo stary, może tak szybko stać siÄ™ tak absolutnym nieboszczykiem?
— Pozostawmy to medycynie. ByÅ‚ wielki upÅ‚yw krwi, to raz! Temperatura obniżyÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie, to dwa! Fala zimnego powietrza wtargnęła od morza przez otwarte drzwi, to trzy. Somerville byÅ‚ bardzo starym czÅ‚owiekiem, to cztery. Wiesz, jak jest z tymi sprawami. Kiedy byÅ‚em mÅ‚odym oficerem Å›ledczym, przykÅ‚adaÅ‚em do nich kolosalnÄ… wagÄ™. Potem nauczyÅ‚em siÄ™, że każdy osobnik ludzki może reagować inaczej, że czÄ™sto zależne jest to nawet od typu obrażeÅ„. Medycyna sÄ…dowa demonstruje setki nietypowych przypadków, które mogÄ… wprowadzić w bÅ‚Ä…d prowadzÄ…cego Å›ledztwo.
— Tak, zapewne... — mruknÄ…Å‚ Joe. — Ale chciaÅ‚bym, mimo to, wiedzieć, gdzie jest pan inżynier Cowley i tych siedemdziesiÄ…t pięć tysiÄ™cy dolarów.
W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
— Szefie! — powiedziaÅ‚ półgÅ‚osem ten sam detektyw, który pojawiÅ‚ siÄ™ uprzednio. — ZnaleźliÅ›my pieniÄ…dze!