Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Jeeli maonkowie nie maj obywatelstwa tego samego pastwa i nie maj miejsca zamieszkania w tym samym pastwie, to wwczas wedug niektrych umw waciwe s sdy obu...— A więc pan Jowett od miesiąca nie wyjeżdżał? Czy pani jest tego pewna?— Czy jestem pewna? Chyba...Tego samego wieczora wędrowny rękopis Szaleństwa Almayera został wypakowany i położony bez ostentacji na biurku w moim pokoju, w gościnnym pokoju, który —...— Nie zniosę tego dłużej! — zawołał cofając się, przewrócona zaś lampa zamigotała, spadła na brzeg lady sklepowej, odskoczyła, rozbiła...„Widzę, iż osiągnięto naukowy konsensus w sprawie tego, że jest jakieś globalne ocieplenie, poza tym większość naukowców uważa, iż emisje wytworzonego...124Odpowiadam wreszcie na drugie pytanie: Jaką korzyśćma z tego zły duch? Nie ma żadnej korzyści, on kieruje się tylko czystą perfidią... Tego samego jeszcze miesiąca, w którym objął rządy Pomorza, dnia 26-go Lipca 1295 roku, koronował się Przemysław w Gnieźnie na króla polskiego, za...30 Zagadnienie, dlaczego Platon wybrał trójkąty o takich kształtach, doczekało się wielu interpretacji, lecz omówienie tej kwestii wykracza poza ramy tego...Tego dnia skaza na saidinie dawała się wyjątkowo we znaki, gęsty, brudny olej, który sączył się z wszystkich porów skóry i plamił aż do kości...Podczas gdy Czarna Kompania i Władcy Cienia walczyli o kontrolę nad Dejagore, trzysta mil na północ od tego miasta Prahbnndrah Drah udzielał audiencji...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ponieważ jednak brat zaczął wkrótce bywać codziennie, Jerzy
w końcu trochę się przyzwyczaił. Nana promieniała. W tym największym nasileniu rozpust-
nego życia potrafiła wszystko świetnie zorganizować, uwić bezczelnie gniazdko w pałacu
pękającym od mężczyzn i mebli.
Pewnego dnia, gdy obaj Hugonowie byli u Nany, hrabia Muffat przyszedł niespodzianie po-
za ustalonymi godzinami. Lecz ponieważ Zoè powiedziała mu, że pani jest w towarzystwie
przyjaciół, cofnął się nie chcąc wejść i udając dyskrecję wytwornego mężczyzny. Gdy wrócił
wieczorem, Nana przyjęła go ozięble i gniewnie, jak kobieta znieważona.
─ Proszę pana ─ rzekła ─ nie dałam panu żadnego powodu do obrażania mnie... Niech pan
pamięta, że gdy jestem w domu, proszę, żeby pan wchodził do mnie tak jak wszyscy.
Hrabia osłupiał.
─ Ależ, moja droga ─ próbował wyjaśniać.
─ Może dlatego, że miałam gości?! Tak, byli u mnie mężczyźni. Więc jak pan myśli, co
mam z nimi począć?... Takie pozy dyskretnego kochanka kompromitują kobietę, a ja nie chcę
być kompromitowana!
Z trudem uzyskał jej przebaczenie, lecz w gruncie rzeczy był zachwycony. Takie sceny
utwierdzały jego zaufanie. Już od dawna wymusiła jego zgodę na bywanie u niej Jerzego,
mówiąc, że ten malec ją bawi. Zaprosiła go na obiad razem z Filipem, a hrabia był bardzo
uprzejmy. Wstając od stołu wziął młodego człowieka na bok i spytał go o nowiny o matce.
Odtąd Hugonowie, Vandeuvres i Muffat stali się bywalcami w domu Nany i ściskali sobie
ręce jako bliscy znajomi. Tak było wygodniej. Jedynie Muffat dyskretnie ukrywał swą zbyt
częstą obecność, zachowując się ceremonialnie jak gość na wizycie. W nocy, gdy Nana zdej-
mowała pończochy siedząc na swych niedźwiedzich skórach, mówił po przyjacielsku o tych
panach, zwłaszcza o Filipie, który jest uosobieniem prawości.
147
─ To prawda, oni są mili ─ odpowiadała Nana siedząc na podłodze i zmieniając koszulę. ─
Muszę ci jednak powiedzieć, że za bardzo zdają sobie sprawę, kim ja jestem... Wystarczy
jedno słowo, a wyrzucę ich za drzwi!
Wiodąc zbytkowny tryb życia, otoczona całym dworem, Nana nudziła się jednak śmiertel-
nie. Miała mężczyzn na zawołanie i mnóstwo pieniędzy, które poniewierały się nawet po szu-
fladach gotowalni, wśród grzebieni i szczotek. Lecz wszystko to już jej nie dawało zadowole-
nia; odczuwała bezdenną pustkę i ciągle ziewała. Bezczynne życie wlokło się monotonnie.
Dzień jutrzejszy nie istniał dla niej, żyła jak ptak, pewna, że zawsze będzie miała co zjeść,
gotowa usnąć na pierwszej z brzegu gałęzi. Spokojna o swój byt wylegiwała się całymi dnia-
mi, nie zdobywając się na żaden wysiłek, ospała na skutek bezczynnego życia i klasztornej
wprost uległości, jakby zawód kokoty uwięził ją w swych trybach. Jeżdżąc tylko powozem,
odzwyczaiła się od chodzenia. Odzyskiwała dziewczęce upodobania, od rana do wieczora
całowała Bijou, zabijała czas głupimi rozrywkami, czekając jedynie na mężczyznę, którego
przyjmowała znużona, choć uprzejma. Pochłonięta całkowicie sobą samą, troszczyła się tylko
o swoją urodę. Ciągle oglądała, myła, perfumowała całe ciało, dumna z tego, że w każdej
chwili może rozebrać się do naga, obojętne przed kim, nie potrzebując się rumienić.
Rano Nana wstawała o godzinie dziesiątej. Szkocki pinczer Bijou budził ją liżąc po twarzy.
Zaczynała się pięciominutowa zabawa, skakanie psa po jej ramionach i udach, co raziło hra-
biego. Bijou był pierwszym samczykiem, o którego był zazdrosny. Mówił, że to się nie godzi,
żeby zwierzę tak zaglądało pod kołdrę. Potem Nana przechodziła do łazienki, gdzie brała ką-
piel. Około godziny jedenastej Francis przychodził upinać jej włosy, gdyż właściwą fryzurę
robił po południu. Ponieważ nie lubiła jeść sama, siadała najczęściej do śniadania w towarzy-
stwie pani Maloir; przychodziła ona rano nie wiadomo skąd, w dziwacznych kapeluszach, i
wracała wieczorem do swego tajemniczego życia, które zresztą nikogo nie obchodziło. Lecz
najbardziej uciążliwym okresem dnia były dwie czy trzy godziny pomiędzy śniadaniem a
toaletą. Zwykle proponowała starej przyjaciółce partyjkę bezika. Niekiedy czytała „Figaro”,
gdzie ją interesowały echa życia teatralnego i nowiny towarzyskie. Zdarzało się nawet, że
otwierała książkę, gdyż wmawiała sobie zainteresowania literackie. Toaleta wypełniała jej
czas prawie do godziny piątej. Dopiero o tej porze budziła się z długiego uśpienia, wyjeżdża-
jąc powozem lub przyjmując u siebie tłum mężczyzn. Często jadła obiad na mieście; wtedy
bardzo późno kładła się spać, by nazajutrz wstawać równie zmęczona i rozpoczynać dni zaw-
sze do siebie podobne.
Wielką rozrywką były dla niej wyprawy do dzielnicy Batignolles, gdzie odwiedzała Ludwi-