Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Książę mierzył pięć i pół stopy. Choć ciemny, miał rysy twarzy białego człowieka. Spojrzenie rozpłomienionych oczu wbił w stojących przed nim inżynierów i kapłanów. Miał ochotę wyrzucić ich za drzwi. Ale w Taglios, mieście rządzonym przez bogów, nikt nie obrażał kapłanów.
Dostrzegł, jak jego siostra daje mu znak z wnęki w tyle komnaty.
- Przepraszam – Wyszedł. Złe maniery mu wybaczą. Podszedł do Radishy - O co chodzi?
- Nie tutaj.
- Złe wieści?
- Nie teraz -Radisha ruszyła do wyjścia - Majanndi wygląda na niezadowolonego.
- Zorientował się, że wsadził ręce w pułapkę na małpy. Nalegał, byśmy zbudowali mur, ponieważ Shaza ma boskie wizje. Kiedy jednak pozostali zaczęli domagać się swych udziałów, zaczął inaczej śpiewać. Zapytałem, czy Shaza zaczęła miewać antywizje. Nie był szczególnie rozbawiony.
- Dobrze.
Radisha wiodła brata przez kręte korytarze. Pałac wybudowano w starożytnych czasach. Podczas kolejnych rządów przebudowywano go wielokrotnie. Nikt prócz Kopcia nie orientował się dobrze w meandrach tych labiryntów.
Radisha weszła do jednego z sekretnych pokojów czarodzieja, pomieszczenie chroniły przed podsłuchem najbardziej wyszukane zaklęcia. Prahbnndrah Drah zatrzasnął drzwi.
- No i?
- Gołąb przyniósł wiadomość. Od Kopcia.
- Złe wieści?
- Nasi najemnicy zostali pobici pod Stormgardem. Tak Władcy Cienia nazywali Dejagore.
- Mocno?
- Czy jest jakaś inna?
- Tak. - Przed pojawieniem się Władców Cienia Taglios było miastem pacyfistów. Ale kiedy niebezpieczeństwo pierwszy raz zajrzało mu w oczy, Prahbrindrah ekshumował starożytne taktyki - Czy zostali starci na proch? Rozgromieni? Jakie straty zadali Władcom Cienia? Czy Taglios jest w niebezpieczeństwie?
- Nie powinni przekraczać Main.
- Musieli przepędzić resztki tamtych z brodu Ghoja. To są zawodowcy, siostruniu. Powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy ich krytykować ani się wtrącać. Nie wierzyliśmy nawet w zwycięstwo przy Ghoja, tak więc i tak korzyść po naszej stronie. Opowiedz mi dokładniej.
- Gołąb to nie kondor. - Radisha skrzywiła się - Poszli naprzód z hałastrą wyzwolonych niewolników, podstępem zdobyli Dejagore, zniszczyli Cień Burzy i zranili Wirującego Cienia. Ale dzisiaj Księżycowy Cień nadciągnął ze świeżymi siłami. Straty są ogromne po obu stronach. Niewykluczone, że Księżycowy Cień został zabity. Ale przegraliśmy. Część oddziałów wycofała się do miasta. Reszta poszła w rozsypkę. Większość najemników, włączając w to kapitana i jego kobietę, została zabita.
- Pani nie żyje? To smutne. Była niesamowita.
- Jesteś rozpustną małpą.
- Naprawdę? Tam, gdzie tylko przeszła, serca mężczyzn przestawały bić.
- Zresztą wcale tego nie zauważała. Jedynym mężczyzną, którego dostrzegała, był jej kapitan. Ten Konował.
- Zła jesteś, ponieważ on dostrzegał tylko ją? Rzuciła mu wściekłe spojrzenie.
- Co robi Kopeć?
- Ucieka na północ. Klinga, Łabędź i Mather spróbują zebrać tych, którzy przeżyli, przy brodzie Ghoja.
- To mi się nie podoba. Kopeć powinien zostać na miejscu. I tam ich zebrać, aby wspomóc żołnierzy w mieście. Nie oddaje się terenu raz zdobytego.
- Kopeć jest przerażony, że Władcy Cienia się o nim dowiedzą.
- A nie wiedzą? Byłbym zaskoczony. - Prahbrindrah wzruszył ramionami – Na jaką okazję on siebie tak oszczędza? Ja tam pojadę.
Roześmiała się.
- O co chodzi?
- Nie możesz. Kiedy nie będą na sobie czuli twojego wzroku, ci głupcy, kapłani, rozkradną wszystko. Zostaniesz. Musisz ich zająć tym absurdalnym murem obronnym. Ja pojadę. I będę dopóty kopała Kopcia w tyłek, dopóki nie zbierze się do kupy i czegoś nie zrobi.
Książę westchnął.
- Masz rację. Ale wyjedź bez rozgłosu. Zachowują się grzeczniej, kiedy sądzą, że patrzysz.
- Ostatnim razem nie tęsknili za mną.
- Nie zostawiaj mnie zagubionego niczym liść na wietrze. Trudniej mi sobie z nimi radzić, kiedy wiedzą więcej ode mnie.
- Będę utrzymywać ich w niepewności. - Poklepała go po ramieniu - Idź, zaskocz ich zmianą decyzji. Wpraw ich w gorączkę budowania murów. Okaż się łaskawy wobec tego kultu, który wykaże największą efektywność. Spraw, by nawzajem podrzynali sobie gardła.
Prahbrindrah uśmiechnął się chłopięco. To była gra, którą uwielbiał. Sposób na skupienie władzy. Spowodować, by kapłani sami się rozbroili.