Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Cz³owiek wy³ania siê z historii, ¿yje w jej ³onie, stanowi jej centrum i sam jest histori¹...norton andre, czary swiata czarownicW centrum pomieszczenia, na kamiennym palenisku, pÅ‚onÄ…Å‚ ogieÅ„, ponad którym wisiaÅ‚ potężny kocioÅ‚...W³odkowic podj¹³ w swym traktacie g³ówne w¹tki rozwa¿añ Stanis³awa ze Skarbimierza, nadaj¹c im jednak wymiar konkretnoœci i przesycaj¹c politycznymi realiami...W Å›wietle zarysowanych standardów należy uznać, że wyÅ‚Ä…czenie jawnoÅ›ci posiedzeÅ„, na których sÄ…d orzeka w przedmiocie głównego nurtu procesu w...Jak mnie znudziÅ‚o przedmieÅ›cie, to bujaÅ‚em siÄ™ trochÄ™ cynkami, w centrum, przy hotelach...go w kategorii wolnego strzelca, co irytowaÅ‚o jego zwierzchników w kwaterze głównej CIA...strony Galaktycznego Centrum SprawiedliwoÅ›ci dobiegÅ‚ kolejny potężny huk...Biblioteka Szko³y G³ównej Planowania i Statystyki46nosi³ 36,9 tyt...Mai Chi Tho spÄ™dziÅ‚ wojnÄ™ w kwaterze głównej...Ale w centrum zainteresowania znajdujÄ… siÄ™ nie tylko wrogowie Ameryki...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Samo targowisko skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z budynku (po kaskaryjsku caersidh, co wymawiaÅ‚o siÄ™ mniej wiÄ™cej „ker-szi", okrÄ…gÅ‚ego jak wiÄ™kszość pozostaÅ‚ych, i z krytego dachem dziedziÅ„ca o powierzchni dwukrotnie wiÄ™kszej niż po­wierzchnia samego domu. Dziedziniec zapeÅ‚niony byÅ‚ stoÅ‚ami i półkami ze stosami zapasów w jednym rogu żywność, sprzÄ™ty gospodarstwa domowego i napoje (w butelkach, które byÅ‚y podejrzanie podobne do tych w piwnicy Breckera w Euterpe) w drugim, a w trzecim proste w kroju ubrania. Åšrodek dziedziÅ„ca zajmowaÅ‚ kontuar, za którym rej wodziÅ‚ zarzÄ…dca targowiska.
Michael wiedziaÅ‚ od Spart, że zarzÄ…dca nazywa siÄ™ Lirg i że ma córkÄ™ Eleuth, tÄ™ samÄ…, która dostarczaÅ‚a mleko do chaty Zurawic. Lirg nigdy nie przyjmowaÅ‚ zapÅ‚aty w gotówce Sidhowie brzydzili siÄ™ pieniÄ™dzmi, co wydawaÅ‚o siÄ™ Michaelowi co najmniej dziwne, zważywszy legendy o dzbanach ze zÅ‚otem i tak dalej ale pilnowaÅ‚ uważnie rachunków Półmiasta. Michael zorientowaÅ‚ siÄ™, że zasady ekonomii opieraÅ‚y siÄ™ tu luźno na wypeÅ‚nianiu powierza­nych zadaÅ„ i rozprowadzaniu towarów zgodnie z zapotrzebowa­niem. PrzypominaÅ‚o to nieco prostsze formy komunizmu, o któ­rych uczyÅ‚ siÄ™ w szkole na lekcjach prowadzonych przez pana Wagnera. Transporty towarów docieraÅ‚y tutaj przez PrzeklÄ™tÄ… RówninÄ™. Gdy Michael zbliżaÅ‚ siÄ™ do dziedziÅ„ca, w ulicÄ™ targowÄ… wtoczyÅ‚y siÄ™ z turkotem nadjeżdżajÄ…ce z przeciwka trzy ogromne wozy na wielkich koÅ‚ach, każdy ciÄ…gniony przez dwa sidhowe konie.
Wozy wypeÅ‚nione byÅ‚y po brzegi żywnoÅ›ciÄ… i towarami. Na koźle pierwszego siedziaÅ‚ Sidh woźnica, wysoki i wyniosÅ‚y, odziany w mieniÄ…ce siÄ™ brÄ…zy; krój jego ubioru nie różniÅ‚ siÄ™ w zasadzie od tego, jaki nosiÅ‚ Alyons, z tym, że ten tutaj nie miaÅ‚ na sobie zbroi i nie dzierżyÅ‚ buÅ„czuka. Konie byÅ‚y pokryte pianÄ…, jakby nie żaÅ‚owano im bata, a z tyÅ‚u każdego wozu unosiÅ‚a siÄ™ szczególna zÅ‚ota poÅ›wiata niczym podÅ›wietlany promieniami sÅ‚oÅ„ca kurz. PoÅ›wiata rozwiewaÅ‚a siÄ™, pozostawiajÄ…c w powietrzu sÅ‚odko­-kwaÅ›ny odór. Lirg wyszedÅ‚ zza swojego kontuaru i kierowaÅ‚ rozÅ‚adunkiem towarów. Sidh woźnica opuÅ›ciÅ‚ tylnÄ… klapÄ™ wozu, a kilku przechodniów podskoczyÅ‚o, żeby mu pomóc. Wszystko odbywaÅ‚o siÄ™ w niemaÅ‚ zupeÅ‚nym milczeniu. Towary albo przeno­szono do krytej szopy stojÄ…cej w czwartym rogu dziedziÅ„ca, albo umieszczano od razu na półkach targowiska. Nikt nie tÅ‚oczyÅ‚ siÄ™, żeby zobaczyć, co przywieziono; dostawa nie zawieraÅ‚a niczego poza tym, co już byÅ‚o na skÅ‚adzie i zapewniaÅ‚a jedynie ciÄ…gÅ‚ość, nie urozmaicenie.
Michael przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ temu z boku, dopóki wozów nie roz­Å‚adowano i nie odciÄ…gniÄ™to na stronÄ™, po czym wszedÅ‚ na dziedziniec starajÄ…c siÄ™ nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Woźnica zatrzasnÄ…Å‚ klapy wozów i pogÅ‚adziÅ‚ drewno dÅ‚oÅ„mi, pozostawiajÄ…c na deskach smugi zÅ‚otej poÅ›wiaty. Potem obszedÅ‚ wszystkie konie i bardziej z precyzjÄ… niż z uczuciem poklepaÅ‚
każdego po zadzie. Wszystko, czego dotknął, roziskrzało się blaskiem.
Michael podszedł do kontuaru, za który wrócił już Lirg. Mieszaniec osadził go w miejscu nieruchomym wzrokiem. Jedno oko miał ciemne, drugie na wpół przymknięte przez bliznę. Włosy Lirga były bardziej brązowe niż czerwone, a jego skóra nie biała, lecz śniada. Czego ci trzeba? - zapytał wspierając się na muskularnych rękach i pochylając do przodu.
- Przyszedłem po ziarno dla Żurawic. I żebyś mnie wciągnął na swoją listę.
- Na jaką listę? Przyjrzał się bacznie Michaelowi i skinął głową. Chodzi ci o kartę. Rozumiem. Jedynie żywność... tylko tyle jesteśmy w stanie wygospodarować, nawet dla pupilków Żurawic.
Nie jestem żadnym pupilkiem zaprotestował Michael zgrzytając zębami. Jestem uczniem i robię, co mi każą robić. Słysząc to Lirg uśmiechnął się, a Michael spiekł raka.
- Rozumiem. Córko!
Z domu wyszła Eleuth z czterema woreczkami ziarna. Dwa postawiła na ziemi przed Michaelem, a pozostałe dwa zarzuciła sobie na ramiona.
-- Sam udźwignę wszystkie obruszył się Michael.
- Kazałem córce, żeby ci pomogła powiedział Lirg. To chyba przesądzało sprawę. Eleuth posłała Michaelowi spojrzenie odradzające dalsze upieranie się przy swoim. Michael podniósł swoje dwa worki.
- A jestem na twojej liście... na tej karcie?
-- JesteÅ› uspokoiÅ‚ go Lirg. OdwróciÅ‚ siÄ™ do klienta MieszaÅ„­ca i Michael opuÅ›ciÅ‚ dziedziniec. Eleuth podążaÅ‚a kilka kroków za nim.
- Czego one cię uczą? spytała Eleuth, gdy zbliżali się już do strumienia.
- Usiłują uczynić mnie silniejszym odparł Michael. Dlaczego nie zostałeś po prostu w Euterpe? Mają tam własne przydziały. Byłoby ci tam dobrze.
- Sprawy inaczej siÄ™ uÅ‚ożyÅ‚y odpowiedziaÅ‚. Przy­puszczam, że szkolÄ… mnie, żebym mógÅ‚ wrócić znowu do domu. W każdym razie mam nadziejÄ™, że taka wÅ‚aÅ›nie jest
przyczyna. Muszę odnaleźć człowieka, który potrafi mi w tym pomóc.
- Czarodziej Sidhów mógÅ‚by odesÅ‚ać ciÄ™ do domu - powie­dziaÅ‚a Eleuth. GÅ‚os miaÅ‚a nadzwyczajny; caÅ‚Ä… siÅ‚Ä… woli powstrzy­mywaÅ‚ siÄ™, żeby na niÄ… nie spojrzeć, w obawie, że nie bÄ™dzie już mógÅ‚ oderwać od niej oczu. - W każdym razie wiem o jednym takim, który mógÅ‚by to zrobić. Lirg mówi, że kapÅ‚ani z Irall potrafiÄ… odsyÅ‚ać ludzi z powrotem do domu, jeÅ›li naprawdÄ™ tego pragnÄ…. Kryje siÄ™ za tym coÅ› tajemniczego, co nie daje mi spokoju. Bo widzisz, ludzie wciąż tu sÄ….
Michael zastanawiał się przez chwilę nad tym, co usłyszał, a potem wszedł w strumień. - Mimo wszystko muszę się nauczyć, jak tu żyć.
Eleuth skinęła głową. - Jeśli jesteś nowy, to pewnie musisz się dużo nauczyć.
Postawili worki na ziemi przed drzwiami chaty Żurawic.
- Gdzie jest twoja matka? - spytał Michael. Ludzie nie mieszkali w Półmieście; zauważył już to.
- Nie wiem - odparÅ‚a Eleuth. Jej twarz byÅ‚a prosta i spokoj­na. - WiÄ™kszość z nas ma matki pochodzÄ…ce z Sidhów, a ojców nie mamy - albo mieszkajÄ… w Euterpe. Nigdy nie wiemy, kim sÄ…. Wydaje mi siÄ™ wiÄ™c, że jestem nietypowa, jestem MieszankÄ… w drugim pokoleniu... ojca mam MieszaÅ„ca, a matkÄ™ z rodu ludzkiego.
Michael zapukaÅ‚ do drzwi i otworzyÅ‚a je Spart. Zerknęła na Eleuth, potem na Michaela i w koÅ„cu na worki. - Åšwietnie ­powiedziaÅ‚a i zamknęła im drzwi przed nosem.