Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Starsza o stulecie Liberchamomm Waleriana Nekandy Trepki zawiera spis dwu i pół
tysiąca uzurpatorów znanych autorowi. Pokusa była silna - przynależność do stanu szlacheckiego pozwalała na korzystanie z wszystkich przywilejów. Prostytucja dawała dostęp do szybkich pieniędzy, dawała też dostęp do „dobrego towarzystwa" i w konsekwencji do stanu szlacheckiego. Najstarszy zawód świata był w wieku XVIII jednym z najlepszych sposobów omijania barier społecznych.
Panna Szmalska (Aneta - bo miała też siostrę Elżbietę) opowiada o potencjalnym małżeństwie z księciem. Wydaje się to całkowicie pozbawione prawdopodobieństwa. Wypada nam w tym 59
miejscu przypomnieć historię małżeństwa Szczęsnego Potockiego z Zofią Wittową. Została ona panią na Tulczynie, które to włości zajmowały półtora miliona hektarów (mniej więcej trzy Holandie), na nich zaś pracowało 130 tysięcy pańszczyźnianych chłopów.
Roczny dochód z tych ogromnych latyfundiów przekraczał trzy miliony złotych polskich.
Stawiało ją to w rzędzie najbogatszych kobiet świata. A przecież w 1770 roku rodzice Szczęsnego, Franciszek i Anna, nie zgodzili się na małżeństwo syna z Gertrudą Komorowską, łowczanką lubaczewską. W przyszłości klejnot Ko-morowskich miało ozdobić dziewięć pałek hrabiowskiej korony. Jednak przepaść społeczna między średnim szlachcicem a magnatem była ogromna. Brak zgody rodzicielskiej przybrał dość drastyczne formy: biedna panna została (13 lutego 1771) porwana, uduszona poduszkami i utopiona w przerębli (posłużyło to za kanwę Marii Malczewskiego). Natomiast Zofia Wittową, de domo Sophitza Glavani, była turecką Greczynką, sprzedaną (przez matkę prostytutkę) posłowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej przy Wysokiej Porcie Ottomańskiej. Poseł ten, Karol Boscamp-Lasopolski, po skończeniu misji przywiózł ją jako suwenir, najmilszą pamiątkę, do kraju. Tu zrobiła oszałamiającą karierę zakończoną wspomnianym mariażem. Uchodziła za najpiękniejszą kobietę Europy i za jedną z bardziej uczuciowo szczodrych.78
Godzi się też wspomnieć o obyczaju, czy procederze, krążenia kobiet. Panna Szmalska wyjeżdża na gościnne występy do Rygi. Suplement wspomina o Marysi rodem z Berlina.
Zofia była Greczynką znad Bosforu. Panie zmieniają miasta, podróżują od stolicy do stolicy.
Na obcym gruncie zawsze stanowi się atrakcję, łatwiej dodać sobie arystokratyczny tytuł, aby podnieść jeszcze atrakcyjność. Należy pamiętać, że podniesienie atrakcyjności ma swój
-niebagatelny - wymiar finansowy. W tym zawodzie i na tym rynku jest to szczególnie ważne.
Prócz łatwości przekraczania granic społecznych warto wspomnieć o łatwości pokonywania granic państwowych. Paszport to była dopiero co wprowadzona nowość, z której wszyscy się śmieli i mało kto używał. Stąd łatwość zmiany miejsca, nazwiska i stanu. Tak jak kobiety na najwyższym poziomie przechodziły z rąk do rąk - poprzez książęce i królewskie mariaże, związki markiz z hrabiami, wojewodziców z kasztelankami - tak też krążyły Anetki, Marysie i ich koleżanki.
Warszawa to było miasto osobliwe. Z jednej strony nieduże, bez silnego, tradycyjnego mieszczaństwa, nie było też ośrodkiem specjalnych rzemiosł. Dziś powiedzielibyśmy: prowincja. Z drugiej zaś strony, stolica wielkiego państwa, do której zjeżdża często wielu bardzo bogatych ludzi (polscy wielcy panowie należeli w owym czasie do najbogatszych ludzi Europy - więc i świata), miejsce,
gdzie rezyduje dwór, a z nim korpus dyplomatyczny. A więc-wielki świat. Ta ambiwalencja miała swoje dobre strony. W Warszawie było kilkaset prawdziwych profesjonalistek. W
porównaniu z dwudziestoma tysiącami Paryża, tyle co nic. Natomiast tyle właśnie, ile można objąć znajomością, o ilu można słyszeć i zapamiętać. Panowie Kossakowski i Nagłowski nie byliby władni opisać Paryża czy Londynu, ale gracko przychodziło im porać się z Warszawą.