Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
W sztuce (ryciny, rzeźba, malarstwo) wyobrażany jest jako siłacz podtrzymujący na ramionach kulisty nieboskłon. Od jego imienia wywodzi się nazwa zbioru map – atlasu.
Doktor tłumaczy, iż tych dwóch również poświęca się za ludzkość. Sam Kordian uznaje ich za niespełna rozumu, przy czym obala jednostkową koncepcję buntu i poświęcenia w obronie spraw ogólnonarodowych. Naraz do szpitalnej sali wdziera się z żołnierzami i nakazem pojmania Kordiana Wielki Książę Konstanty. Doktor znika. Jak się okazuje był tylko tworem wyobraźni chorego, rozgorączkowanego młodzieńca. Kordian ma być poprowadzony na Plac Saski.Scena siódma Osoby: Wojsko polskie, generałowie, Car, Wielki Książę Konstanty, Chór, Kuruta, Lud
Na Placu Saskim gromadzą się żołnierze. Na rozkaz Księcia Konstantego Kordian ma dokonać wyczynowego skoku – musi konno pokonać piramidę utworzoną z bagnetów. Skok udaje się. Książę jest zachwycony i obiecuje dzielnemu wojakowi wolność, ale car Mikołaj I zwraca się skrycie do generałów o zwołanie sądu wojennego i zatwierdzenie wyroku śmierci.
Na Placu Saskim w Warszawie zbierają się żołnierze, tworząc zgrabny szyk. Gra Orkiestra. Car uroczyście pozdrawia wojaków. Kilku żołnierzy przyprowadza Kordiana i stawia go przed władcą. Przybiega rozwścieczony Książę Konstanty i impertynencko ubliża skazańcowi:„Ha! psie polski! przyszedłeś – czemuś taki blady?”Rozkazuje mu przeskoczyć konno przez szpaler żołnierzy z wzniesionymi w górę bagnetami. Jeżeli ta niezwykle trudna sztuka powiedzie się młodzieńcowi, Książę zamierza darować mu życie. Wie jednak, że jest to praktycznie niewykonalne. Przywołuje Kurutę – generała, którego bardzo ceni. Obydwaj potwierdzają swoje przypuszczenia – Kordian nie przeskoczy żołnierskiego szyku najeżonego bagnetami, ale młodzian odważnie dosiada konia. Ku zdziwieniu i uciesze ludu, udaje mu się skok. Zyskuje tym sympatię i podziw Wielkiego Księcia. Ów zamierza go uwolnić.
„(...) No! no! chwat młodzieniec! (...)Ręczę za twoje życie(...)”Jednak car, mimo Kordianowego popisu, zwraca się potajemnie do generałów z prośbą o sąd wojenny i wydanie rozkazu rozstrzelania Kordiana. Na placu rozlega się melodia Mazurka Dąbrowskiego.
Historia skoku. Prawdopodobnie pomysł przedstawienia skoku Kordiana przez szpaler żołnierskich bagnetów ma źródło w dwóch faktach, o których owego czasu mógł posłyszeć Słowacki: pierwszy wspomina postać Wielkiego Księcia i pewnego odważnego oficera wykonującego przed wodzem popisowe skoki na koniu. Oficer wcale nie planował skoku przez bagnetową piramidę, lecz w pewnym momencie zwierzę przestało reagować na rozkazy jeźdźca. Widząc odwagę żołnierza, książę Konstanty zdenerwował się i wydał komendę utworzenia „przeszkody” z bagnetów. Koń i jeździec pokonali ją kilkakrotnie; drugi nawiązuje do skoku Józefa Ordęgi ponad głowami żołnierzy rosyjskich w bitwie pod Stoczkiem (14 luty 1831) podczas powstania listopadowego.
Scena ósma Osoby: Kordian, Ksiądz, Grzegorz – stary sługa, Oficer
W celi więziennej Kordian spowiada się przed śmiercią, żegna z życiem oraz ze sługą Grzegorzem. Boi się zapomnienia, choć jednocześnie wie, że zasila szeregi wielkich Polaków, którzy złożyli ofiarę ze swojego życia na ołtarzu wolności.
W izbie klasztornej zamienionej na więzienie znajdują się: Kordian, Ksiądz i Grzegorz. Skazaniec przed śmiercią spowiada się i godzi ze swoim losem. Zaprzecza, jakoby pozostawił na ziemi coś wartościowego. Jest gotów umrzeć, ale jednocześnie desperacko usiłuje zostawić na świecie jakaś cząstkę siebie, ocalić pamięć o sobie. Kapłan obiecuje w przyklasztornym ogrodzie zasadzić różę na jego cześć i nazwać ją imieniem straceńca.Młodzieniec w patetycznych słowach mówi o swoim „odejściu”:„Zamknę cierpienia i bole pokonam;Lecz tu łez moich duma nie zatrzyma...O! gdybym wiedział, że tak bez powrotuZiemię żegnałem; przed chwilą odlotuPatrzałbym na świat innymi oczyma,Dłużej! Ciekawiej, a może ze łzami...”Czuje się samotnym indywidualistą, ale jednocześnie raduje go myśl, że nie jest biernym człowiekiem z tłumu, który godzi się na tyranię Cara. Próbował przeciwstawić się narzuconej władzy, walczył. Jest narodowym bohaterem zasilającym szeregi „zmarłych Polaków”. Mówi: „Nie będę z nimi! – Niech słowo ojczyznaZmaleje dźwiękiem do trzech liter cara;”Po odejściu Księdza Grzegorz przypomina Kordianowi o dziecinnej próbie samobójczej. Przypuszcza, że obecnie młodzieniec ponosi konsekwencje tamtego nierozważnego, grzesznego czynu.Sługa, na życzenie Kordiana, obiecuje ochrzcić wnuka imieniem panicza, ale skazaniec po chwili wycofuje się ze swojej prośby. Obawia się, by los nie skrzywdził chłopca, tak, jak stało się to w jego przypadku:„Kordian:Boże! dziecka za imię ukarać nie raczysz,Ani mu stworzysz życie równe memu życiu?”„Pamiątkami” po bohaterze mają być blada róża kwitnąca w klasztornym ogrodzie i nienarodzony jeszcze chłopiec noszący imię Kordian. Do celi wchodzi oficer z zapłakanym Księdzem i obwieszcza, że aresztanta czeka śmierć przez rozstrzelanie. Kordian całuje siwą głowę klęczącego sługi: „Bądź zdrów – mój wierny – ojcze...”Scena dziewiąta Osoby: Wielki Książę Konstanty, Car, Adiutant
Wielki Książę Konstanty usiłuje wymóc na carze Mikołaju I akt ułaskawienia dla Kordiana. Król oponuje. Dochodzi do spięcia między braćmi. Obydwaj kłócą się, a zarzewiem konfliktu staje się problem władzy. Z czasem spór przeradza się w słowną walkę. Konstanty grozi bratu użyciem armii. Przestraszony Mikołaj podpisuje akt ułaskawienia.