Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Opiekun taki nazywa się w staropolskim języku piasi że był niejako piastunem tycłi dzieci; ztąd też najwyższy ten dygnitarz książęcego dworu i państwa piastem się nazywa w owe czasy. Był tedy i na dworze ostatniego Popiel taki piast, ale czy-to, że ostatni Popiel zmarł bezdzietnie, czy też, że naród nie chciał ich już do tronu dopuścić, stało się, że piast książęcy panowanie osięgnął. I ztąd nazwa nowej dynastyi, od urzędu jej założyciela; jestto więc tytuł, a nie imię, bo nazywał siq Chościsław; później dopiero, kiedy urząd piastów dawno już przestał istnieć, słowo to przybrało znaczenie nazwiska całego rodu. Temu Chościsławowi, kiedy jeszcze był na urzędzie piasta przy Popielu, takie przytrafiło się zdarzenie: Oto dwóch wysłanników św. Metodego, przeszedłszy przez Ślązk, zawitało do Wielkopolski, szukać chętnych do słuchania słowa bożego. Przybyli też do Kruszwicy jako do stolicy państwa, próbować, czy im się nie powiedzie nawrócić najwyższych dygnitarzy, a może i samego księcia. Ale książę Popiel bardzo źle przyjął cudzoziemców, przeciwko wszelkim prawom gościnności, tej wielkiej cnoty naszych przodków. Nietylko nie pozwolił im rozgościć się i wypocząć u siebie, ale sromotnie wyrzucić kazał. Ujął się wtenczas za nimi książęcy piast i do siebie zaprosił, co wskazuje, że miał wielką odwagę wobec księcia. Gdy u niego przebywali w gościnie, wypadła właśnie uroczystość rodzinna u gościnnego Chościsława; oto synek jego doszedł lat siedmiu, więc podług pogańskiego zwyczaju należało mu urządzić postrzyżyny, które odbyły się oczywiście z wielką uroczystością. Dwaj pierwsi polscy misyonarze byli przy tem obecni i przy nich nadano siedmioletniemu chłopcu imię Ziemowita. - Czy kogo w Kruszwicy nawrócili, niewiadomo; Chościsław pozostał przy pogaństwie. Zresztą zdaje się, że ci pierwsi wysłannicy św. Metodego krótko tam bawili i nie zajmowali się jeszcze systematycznem nawracaniem, ale chodziło im o to, żeby poznać kraj i ludzi, jaką mają pogańską religię, zwyczaje i obyczaje, jakiego są usposobienia i jakie u nich stosunki i żeby o tem wszystkiem zdać sprawę św. Metodemu; potem dopiero św. Metody miał zarządzić, co trzeba do nawrócenia kraju, ale wśród ciągłych prześladowań i kłopotów nie zdążył już tego uczynić, mając pełną głowę ciężkich przepraw na Morawach.
Pamięć tych odwiedzin pierwszych chrześcijan utrzymała się jednak w rodzie piastowskim, a kiedy później prawnuk Chościsława piasta, a wnuk Ziemowita, nawróciwszy się przyjął chrzest św., wspominano z dumą o tem, że pod dachem domu założyciela rodu znaleźli schronienie pierwsi głosiciele ewangielii. Zdarzenie to, opowiadane i powtarzane, dostało się do ust prostego ludu, a przechodząc tradycyą z pokolenia na pokolenie, przekształciło się wreszcie na bardzo piękną legendę. Legenda ludowa, nie wiedząc, co znaczy słowo piast, a wiedząc, że królewski ród nazywa się Piastowicami, to znaczy potomkami piasta, zrobiła z tego słowa imię i opowiada, że gdy książę Popiel wygnał apostołów, a nikt z obawy książęcego gniewu nie chciał ich przyjąć, znaleźli schronienie na dalszem przedmieściu, u ubogiego rataja ze służby książęcej, imieniem Piast i trafili u niego na postrzyżyny; ale biedny człowiek był w kłopocie, czem przyjąć gości, bo tak mało miał jadła i napitku, że ledwie mogło starczyć na tych kilku krewnych, których zaprosił; ale nie dbając o to, bardzo szczerze obcych częstował i honory im robił. Za tę poczciwość owi apostołowie uprosili u Boga cud, żeby ani jadła, ani napitku, nie ubywało tak, że Piast mógł teraz posłać po innych gości i zebrać ich bardzo wielu na huczną biesiadę; tylko po misy i dzbany posłał pożyczyć do książęcego dworu. Imię Ziemowita wymyślili synkowi ci święci cudzoziemcy; jestto książęce imię i oznacza tyle, co pana ziemi; przepowiedzieli bowiem, że synek ten będzie księciem - i potem zniknęli. W niektórych stronach opowiadają o Piaście trochę inaczej, że był nie ratajem, lecz kołodziejem. Jedno i drugie jest bajką, ale świadczy, że odwiedziny te wysłanników św. Metodego we wdzięcznej pamięci chowali książęta nasi, a lud mile je wspominał, skoro tak przyozdobił opowieść o nich.
Margraf Gero