Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Często się zastanawiałam, dlaczego wtedy na Malcie nie zginęłam. Może... może dostałam drugą szansę, żebym mogła wynagrodzić ci krzywdy. - Uśmiechnęła się przez łzy. - Jeśli jesteś przekonany, że chcesz, żebym była szczęśliwa, nie odmówię ci, ponieważ za bardzo cię kocham.
Po tych słowach zapadła cisza. Wszystko już zostało powiedziane. Ross wyciągnął rękę do jedwabnego kaftana, w który ubrana była Juliet, odsłonił jego poły i dotknął zawieszonego na łańcuszku pierścionka spoczywającego na sercu żony. Potem chwycił za łańcuszek i zerwał go jednym silnym pociągnięciem. Złapał pierścionek, a łańcuszek rzucił na ziemię.
- Ja, Ross, biorę sobie ciebie, Juliet, za żonę - zaczął, wsuwając jej pierścionek na palec - na dobre i na złe, w biedzie i bogactwie, w zdrowiu i chorobie, aby cię kochać, szanować i być ci wiernym, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Tym pierścieniem poślubiam cię ponownie. - Potem uniósł dłoń żony i ucałował.
Łzy, które Juliet tak usilnie starała się powstrzymać, spływały jej teraz po policzkach strumieniami. Prawą rękę przycisnęła do serca. Powtórzyła za mężem formułkę przysięgi małżeńskiej, a następnie dodała kilka słów od siebie.
- Gdzie ty, tam i ja, ukochany mężu, bo należę do ciebie ciałem, umysłem i duszą. - Pochyliwszy się, pocałowała Rossa. W pocałunku zawarła zarówno podziękowania, jak i obietnicę szczęścia na przyszłość.
Z bijącym sercem Ross porwał żonę w ramiona i przeniósł ją do łóżka. Tam poświęcili ich odświeżone zaślubiny. Po raz pierwszy od ich ponownego spotkania nie dzieliły ich żadne cienie przeszłości; najgorsze zostało ujawnione, a mimo to ich małżeństwo przetrwało, a nawet stało się silniejsze. Kochali się z pasją i głęboką czułością, która w młodości nawet im się nie śniła.
Po stosunku leżeli w objęciach, rozprawiając o przyszłości, która nie była już terenem zakazanym. W końcu ogarnęło ich zmęczenie, ale zanim odpłynęli w sen, Juliet postanowiła zadać mężowi pytanie, którego wcześniej nie śmiałaby zadać.
- Czy wtedy, gdy przyjechałeś na Maltę, gdybyśmy się spotkali, wybaczyłbyś mi zdradę?
Ross zmarszczył brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Zabrałbym cię ze sobą, ponieważ cię kochałem i dlatego że byłaś moją żoną - powiedział w końcu. - Sądzę, że bylibyśmy szczęśliwi, ale o zdradzie chyba nie umiałbym zapomnieć. Wbiłaby się ona między nas niczym żelazny klin. Jednak udręka ostatnich czterech miesięcy zupełnie mnie wypaliła. Przestałem zważać na nieistotne sprawy. Teraz Malta wydaje mi się odległa i nieważna. To, przez co razem przeszliśmy, tak nas zbliżyło, że nie ma miejsca na żal i urazy. Dla mnie przeszłość już się nie liczy. Ważna jest chwila obecna i to, że się kochamy.
Juliet oparła głowę na ramieniu męża, szykując się do zaśnięcia w jego objęciach. Bardziej do siebie niż do niego powiedziała cicho:
- Teraz i zawsze, i na wieki wieków, amen.
EPILOGPort Southampton Październik 1841
Oparta leniwie o poduchy kanapy, Juliet lekko rozmarzonym wzrokiem przyglądała się, jak bagażowi wynoszą z kabiny ich walizy. Ostatnio, odkąd między nią a Rossem zapanowała zgoda, odkąd ich związek nabrał nowych barw, coraz częściej zdarzały jej się takie chwile błogiego spokoju.
Minął miesiąc, zanim uporządkowała wszystkie swoje sprawy związane z Serevanem. Ale do matki do Konstantynopola napisała od razu. Tak jak radził Ross, Juliet nadzór nad fortecą przekazała w ręce Saleha. Wyjechali z Serevanu w tym samym dniu, co Ian - oni na zachód, a brat, nadal chudy, ale opalony i silny, na południe w kierunku Zatoki Perskiej.
Podróż do Konstantynopola minęła im bardzo przyjemnie. W Meszhedzie odwiedzili Rezę, żeby się upewnić, że chłopak czuje się dobrze. Jego rodzina, wdzięczna za uratowanie syna, przyjęła ich tak gościnnie, że mogliby u niej spędzić nawet całe życie, gdyby tylko chcieli. W Teheranie pożegnali się z Muradem, pozostawiając go z taką premią, że Pers po prostu zaniemówił.
Po przyjeździe do Konstantynopola doszło do bardzo emocjonalnego spotkania matki z córką. Oczywiście lady Cameron nieustannie z zadowoleniem przypominała dzieciom o trafności jej macierzyńskiego instynktu. Ponieważ jej misja dobiegła końca, wyruszyła wraz z córką i zięciem w drogę powrotną do Anglii przez obszar śródziemnomorski, ale oddzieliła się od nich na Gibraltarze, postanawiając spędzić zimę u przyjaciół.