Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
135
i
i
138
I
Góra szumiała opodal dąbrową, a wyżej jeszcze, ponad listowiem hojnie rozpostartym, niby kudły jakiego zielonego kożucha, działo się, jakby anieli tkali biały welon i spuszczali go w dół: to mgła osnuwała drzewa i pospólne im roślinne twory. Wydawało się, iż góra całkiem na jasną się przemienia, chowając z wolna zieleń pod mgielnym giezłem, wybornie pasmami słonecznego złotogłowiu przetkanym. I nie mógł książę (choć człek był wojennego ducha) napatrzyć się tej Stworzyciela Pana wystawie, natomiast, dziwnego przeczucia pełen, postój kazał, żeby zastanowić się, co dalej trzeba. Wnet również modły naklęczne odprawił, a i nowy klasztor obiecał dać niebu, jeśli wóz ruszy, po czym zasnął, z murawy, starym wojowników trybem, nierozkoszne łoże sporządzając.
Próbował w spoczynku precz pędzić smutki od siebie, a oto, gdy z ja-wosenną marudą się zmagał, objawiła mu się świątynia i klasztor, wokół którego mnichowie w białych sukienkach stali. Co widząc, pojął wszystko Władysław swym chrześcijańskim umysłem i wiele już spania nie używał, ale zaraz rozgłosił swoje ustawy, z których pierwsza była, iż obraz ma być na górze jaśniejącej umieszczony.
Nie było teraz kłopotu z odjazdem. Konie ruszyły lekko ku farze częstochowskiej, gdzie najpierw Łukaszowy trud zawieszono. A niedługo, gdy książę, mocno brzęknąwszy mieszkiem, zbudował na górze kościół i klasztor, szesnastu braciszków świętego Pawła sprowadzając tam od Madziarów, święty obraz spoczął na zawsze w jasnogórskich murach, gdyż ów miły zakąt wybrała^ dlań sama Królowa i Matka nasza. Miało się naów-czas na Rok Pański 1382. I chociaż napaść husycka niepojęte zło potem uczyniła, swojego hultaja szablą tnąc po dwakroć ciemne lico, Maryja ziemi polskiej nie opuszcza, lecz łaskami ją syci i wszelaką obronę czyni, wciąż wniebogłosym „ave" pozdrawiana.
Dzięki Ci, Matko Przedziwna, za serca wszystek!
Dzięki, Panno Wierna, żeś u nas jest stale!
Dzięki, Bramo Niebieska, która na trakt śródgwiezdny wiedziesz, choćby i kto, lichego zdrowia męczennik, kulą się musiał podpierać!
Jak król na Świ^ i dlacze jest to
dze do Kraków królową i panią wszech krajach r»ni. godny klas rem najcennieji tegoż eremu ś Utwin tutaj goś ; fcsiążę, acz jes 2 największą cz modły intonują pół miecze z po momentach), n schylił się też cl s.— ewcy mieli, — Szczo et( Zawołał po < świadomego gi townoAdą. pali wszystko się ski
Jak król nasz miłościwy Jagiełło
na Świętym Krzyżu cudem ozdrowiał
i dlaczego Dębno
jest to herb bardzo chrześcijański
oku Pańskiego 1386, w miesiącu lutym, kiedy zima wyległa na ziemię i swym białym gronostajem bory Cal-vi Montis grubo przykryła, stało się tam niezwykłe wydarzenie.
Do klasztoru znajdującego się na onej górze (przezwanej Łysą na wzór Kalwaryjskiej) zjechał był wielki książę litewski Jagiełło wraz z licznym dworem i wieloma możnymi panami polskimi, którzy mu towarzyszyli w drodze do Krakowa, gdzie niebawem miał przyjąć chrzest tudzież czcigodną królową i panią Jadwigę pojąć za małżonkę. Łysa Góra słynęła wtedy we wszech krajach chrześcijańskich, jako że pracowici braciszkowie benedyktyni, godny klasztor na niej pobudowali tudzież świątynię opromienioną darem najcenniejszym, bo relikwiami Krzyża Świętego, od których i miejsce tegoż eremu Świętym Krzyżem pobożnie nazywano. Teraz więc, gdy Litwin tutaj gościł, nie omieszkali mu swej świętości pokazać, zwłaszcza że i książę, acz jeszcze wciąż w służbie Perkunasa, pilnie pragnął jej widoku. Z największą czcią i uniżeniem sam opat dobył z ołtarza srebrny relikwiarz i, modły intonując, ukazał go dostojnemu kunigasowi. Panowie polscy, w pół miecze z pochew wysuwając (jak to zwyczajem się stawało w takowych momentach), na kolana padli. Książę Jagiełło, światło na duszy czując, schylił się też chętnie, ile że nie był przecie barbarusem, za jakiego go prześmiewcy mieli,'.atoli zdumiała go tak znaczna uroczystość. Zawołał nagle: — Szczo eto?
Zawołał po swojemu, z ruska, i nawet ręką po relikwiarz sięgnął. Nieświadomego grzechu poganina opat rychło powstrzymał przed niestosownością, palcem mu lekko znak przeczny dając, i byłoby może wnet wszystko się skończyło, ale Jagiełło uczuł, iż nagle uschła mu prawica.
139
140
Zadrżał.
— Ach, ja neszczasny i szczo ja maju dejaty! — krzyknął gniewnie, lecz raptem, złość w sobie już dzierżąc, złą rzecz odszukał w pamięci i wdał się w srogie deliberacje.