Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Barles doskonale wiedział: fakt, że serbski artylerzysta, na przykład, wystrzeli z moździe­rza nabój PPK-S1A, a nie PPK-SSB i trafi w kolejkę po chleb w...Ingtar, lord Ingtar z Dynastii Shinowa (IHNG-tahr, shih­NOH-wah): Wojownik rodem z Shienaru, poznany w Fal Dara...— On tam jest, łap go! — krzyknął Wilhelm i rzuci­liśmy się w tamtą stronę, mój mistrz szybciej, ja wolniej, gdyż niosłem kaganek...Dobbs i Joe Głodomór nie wchodzili w grę, podobnie jak Orr, który znowu majstrował przy zaworze do piecyka, kiedy zgnę­biony Yossarian przykuśtykał do...Potem każdy po kolei zaglądał do środka, rozchy­lał płaszcze i — cóż, wszyscy, łącznie z Łucją, mogli sobie obejrzeć najzwyklejszą w świecie...Nikt z jego nowych znajomych nie wiedział nic o zabiera­nych z ulicy i dobrze opłacanych dziewczynach, którym na Croom's Hill kazał stać nago w ogrodzie, aż...Czy duchy, które walczyły ze sobą za życia, uważają się jeszcze po śmierci za nieprzyjaciół i czy są jeszcze przeciwko sobie nawzajem za­wzięte, jak za...Gdyby wciąż była wolna, mogłaby chcieć poślubić go z obowiąz­ku, bądź co bądź miała ojca pułkownika...Minęli kilka dość dużych zajazdów i innych budynków, które mogłyby posłużyć im za kwatery, po czym dojechali do przeciw­ległego krańca miasta...Pani Wanda dziwnie jakoś popatrzyła na niego, a potem na psa, który swoimi kaprysami dezorgani­zował całą robotę w domu...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Sakaru? Zapewne wtedy właśnie przestała słuchać.
- Rzadko przebywam w towarzystwie przek... dam. Za­pominam, że wy macie słabe brzu... chciałem rzec, uhm, deli­katne żołądki.
Jeśli nie przestanie skubać tej łaty na oku, to się dowie, jak delikatny jest jej żołądek.
Liczba niczego nie zmieniała. Jeśli dwóch Shienaran zna­czy dobrze, w takim razie piętnastu to wspaniale. Jej własna, prywatna armia. Nie trzeba się przejmować ani Białymi Pła­szczami, bandytami albo zamieszkami, ani też,, czy się pomy­liła, ufając Galadowi. Ile szynek zje codziennie piętnastu ludzi? A teraz trzeba do nich przemówić stanowczo.
- No ta niech będzie. Każdego wieczora, tuż po zapad­nięciu zmroku. jeden z was... jeden, pamiętajcie!... przyjdzie i zapyta o Nanę. Pod takim imieniem jestem znana. - Nie miała powodu, by im rozkazywać; szła tylko o to, by nabrali zwyczaju postępować tak, jak ona im każe. - Elayne uchodzi za Morelin, ale pytajcie o Nanę. Jeśli potrzebujecie pieniędzy, przychodźcie do mnie, nie do Masemy.
Musiała zdusić grymas, kiedy te słowa opuszczały jej usta. W piecyku w wozie wciąż było złoto, ale Luca jeszcze nie zażądał swych stu koron, a w końcu przecież zażąda. Zawsze jednak pozostawała jeszcze w razie konieczności biżuteria. Musiała dopilnować, by uniezależnili się od Masemy.
- Poza tym żaden z was ma nie zbliżać się ani do mnie, ani da menażerii. - Bez tego zapewne ustawiliby się na stra­ży albo zrobili coś równie idiotycznego. - Chyba że zawita jakiś statek. W takim razie macie natychmiast do mnie przy­biec. Rozumiecie?
- Nie - mruknął Uno. - Dlaczego, do cholery, mamy się trzymać z dala...? - Gwałtownie cofnął głowę, kiedy jej ostrzegający palec prawie dotknął jego nosa.
- Pamiętasz jeszcze, co powiedziałam na temat twojego języka? - Musiała się zmuszać, by patrzeć na niego obojęt­nie; rozjarzone oko sprawiało, że podskakiwał jej żołądek. ­Jeśli nie, to dowiesz się, dlaczego mężczyźni w Dwu Rzekach wyrażają się przyzwoicie.
Obserwowała, jak trawi to w umyśle. Nie wiedział, jakie są jej związki z Białą Wieżą, tyle tylko, że istnieją. Mogła być agentką Wieży albo kimś wyszkolonym przez Wieżę. Albo nawet Aes Sedai, tyle że taką, która nie tęskni za noszeniem szala. A skoro pogróżka była dla niego dość niejasna, mógł więc dopuścić najgorszą interpretację. Poznała taką technikę duża wcześniej, nim Juilin wyłożył ją Elayne.
Kiedy okazało się, że pomysł chwycił - i zanim Uno zdo­łał zadać jakiekolwiek pytanie - opuściła rękę.
- Będziecie trzymali się z dala z tego samego powodu, co Galad. Żeby nie przyciągać uwagi. A co do reszty, to tak postąpicie, bo ja tak każę. Musicie akceptować moje decyzje, ho jeśli będę zmuszona je wam za każdym razem tłumaczyć, nie starczy mi czasu na nic innego.
To był komentarz, który pasował do Aes Sedai. Poza tym nie mieli wyboru, jeśli, jak im się wydawało, chcieli jej pomóc dotrzeć do Randa, co oznaczało, że nie mieli żadnego wyboru. Podsumowując wszystko, poczuła się całkiem zadowolona z siebie, kiedy odprawiła ich w stronę Samary i ruszyła w stro­nę wyczekującego tłumu i szyldu z imieniem Valana Luki.