Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Podmioty gospodarcze ubiegaj¹ce siê o pozwolenie (licencjê) na import powinny dostarczyæ: a) potwierdzenie pozwolenia na prowadzenie dzia³alnoœci gospodarczej...Hrabina przyjê³a mnie bardzo ³askawie, ¿yczliwie poda³a mi rêkê i potwierdzi³a, ¿e od dawna ju¿ pragnê³a mnie widzieæ* niebawem [wrócimy do te) rozmowy]930u...rodowa), coraz czêœciej staj¹ siê polem prywatnych eksperymentów nie najwy¿szych lotów, aczêsto o charakterze wrêcz antynarodowym, demoralizuj¹cym i szyderczym...Ani w Japonii, ani w Indiach nie odnajdujemy tej nienawiœci do samych siebie, która doprowadzi³a do zniszczenia religii i wielkiej czêœci chiñskiego dziedzictwa...- Na mojej dyskrecji jednak ci zależy? I na tym, bym ostrożnie wybieraÅ‚a sobie przyjaciół? SkinÄ…Å‚ na potwierdzenie gÅ‚owÄ… z wyrazem napiÄ™cia w twarzy...du¿ej amplitudzie temperatury cia³a mog³y rozszerzyæ zasiêg geograficzny czêœciowo do strefy umiarkowanej...Użytkownik zalogowany na tym koncie ma peÅ‚ne prawa do sprawdzenia i modyfikacji dowolnie wybranej części systemu...częściej w wieku 13-14 lat, kiedy wchodzÄ… w pokwitanie, i jest on równoznaczny z wytryskiem nasienia...Ostatecznym potwierdzeniem faktu, że jest poważnym kan­dydatem do prezydenckiego urzÄ™du, byÅ‚ atak ze strony senatora Britta...czyźni odskoczyli gwaÅ‚townie, Å›ciskajÄ…c siÄ™ za rozmaite części ciaÅ‚a i przeklinajÄ…c gÅ‚oÅ›no...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Gabriel prześledził połyskujące wstążki rzek, poczynając od ich ujścia do oceanu, i natknął się na kilka miast, zaznaczonych najczęściej ciemnoszarą warstwą dymu z kominów. Tam gdzie widoczności nie ograniczały zanieczyszczenia lub chmury, na ulicach dostrzec można było ludzi. Rubens szybko napisał program szacujący wielkość miast na podstawie liczby ulic i próbek gęstości zaludnienia otrzymanych przez liczenie osób na danej ulicy.
Największe z miast miało w przybliżeniu około miliona ludności. Widocznie przynajmniej niektóre elementy systemu społecznego musiały nieźle funkcjonować.
Inne obszary planety - pustynie i gęste lasy - pozostawały prawie w ogóle bezludne, choć teoretycznie można było wyobrazić sobie całe cywilizacje skryte pod koronami drzew.
Zespoły analizujące dane dostarczyły kolejnych szczegółów: po wodach pływały żaglowce i łodzie wiosłowe, osiągające długość nawet osiemdziesięciu metrów; na polach pracowały zwierzęta pociągowe; po prymitywnych drogach poruszały się wozy, karety i jeźdźcy. Nad rzekami stały zamki, fortece w kształcie gwiazd broniły miast i niewidzialnych granic, oddziały wojska ćwiczyły musztrę na poligonach.
Saigo urządził swój świat niczym gladiatorską arenę: pozwolił swym istotom wyrzynać się nawzajem. Mogło przy tym zginąć tysiące ludzi, zastrzelonych lub porąbanych prymitywną bronią. Równocześnie na pewno wiele ofiar padało wśród ludności cywilnej. Gabriela odrazą napawał tak bezlitosny i bezczelny brak skrupułów przy organizowaniu społeczeństwa.
Obrazy z planety nie przekazywały żadnego urządzenia bardziej skomplikowanego niż młyn z wiatrakiem. Biedni, stworzeni przez nano mieszkańcy zostali celowo wyposażeni w barbarzyńską cywilizację.
Załoga Cressidy analizowała dane, a tymczasem sonda minęła Gaal 97 i obecnie znajdowała się po przeciwnej stronie słońca w stosunku do planety. Żadne nowe informacje nie wskazywały na to, by w układzie mieszkał ktoś jeszcze. Gabriel kazał próbnikowi zawrócić po długim łuku. Korekta kursu miała nastąpić dokładnie w momencie, gdy sonda przysłaniała kwazigwiezdne źródło promieniowania radiowego w odległej galaktyce. Jeśli Saigo umieścił na swej planecie detektory, może przypiszą one impuls grawitacyjny tamtemu kwazarowi.
Na Cressidzie nano budowały kolejne próbniki, atom po atomie.
Gabriel zostawił w oneirochrononie Deszcz po Suszy, by śledził rozwój wypadków, a sam się stamtąd wycofał. Nagle stwierdził, że w Świecie Zrealizowanym panuje nieprzyjemna wilgoć: zajęty obserwowaniem Gaal 97, wyszedł z łazienki i cały mokry rzucił się na swoje łóżko. Odnosił wrażenie, że jest nadmiernie pobudzony. Umysł galopował szybciej niż Cressida, puls i oddech przyśpieszyły. Czuł, że jest odwodniony i głodny.
Wstał, wytarł się ręcznikiem, nałożył szlafrok, nalał sobie soku owocowego i polecił Kem-Kemowi przygotować coś do jedzenia.
- TERAZ SIĘ ZACZYNA.
Głos o nieznanym pochodzeniu odezwał się w jego mózgu. Gabriel zdumiał się, że go to nie dziwi.
Na języku czuł metaliczny posmak.
Poczekał chwilę na następne oświadczenie, ale nic do niego nie dotarło. To Głos przemówił - Gabriel, nazywając go w myślach, użył dużej litery.
GÅ‚upi GÅ‚os.
Gabriel musiał wiele przemyśleć i miał nadzieję, że w tym czasie Głos będzie trzymał gębę na kłódkę.
Wiedział jednak, że bez względu na to, co podpowie mu rozum, postawi stopę na tej planecie. Odetchnie jej powietrzem, napije się wody, poobserwuje mieszkańców zmagających się ze swym przerażającym życiem.
Nie mógł sobie tego odmówić. Planeta Saiga budziła wprawdzie odrazę, ale zarazem był to największy cud współczesności i Gabriel po prostu musiał go doświadczyć.
Wszystko jednak we właściwym czasie.
Robić kopie zapasowe. Zawsze. Dane przekazywane przez tachlinię docierały do nowej sieci komunikacyjnej Gabriela i magazynowane były w kilku bankach danych. Jedynie totalny atak mataglapa mógłby je zniszczyć. A to całkowicie zdekonspirowałoby spiskowców, sam Gabriel nie mógłby tego lepiej zrobić.
Tylko zakodowany sygnał wysyłany przez Gabriela do Flety, regularnie co siedemdziesiąt dwie godziny, zapobiegał podaniu danych do powszechnej wiadomości.
Sonda, po powrocie, dostarczyła na Cressidę nowe informacje. Potwierdzały one pierwsze spostrzeżenia. Według ocen, na planecie mieszkało od miliarda stu milionów do dwóch miliardów ludzi. Dalsze obserwacje powinny uściślić tę liczbę.
Gabriel przesłał pakiet danych oraz wstępne raporty swych zespołów, po czym wrócił do oneirochrononu i przez chwilę przysłuchiwał się niezwykle inteligentnemu gwarzeniu swej załogi.
- Gabriel Aristos? - dobiegł go głos Marcusa.
- Dzień dobry. Właśnie chciałem cię poprosić, abyś oszacował zasoby konstrukcyjne…