Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Senator Britt z Marylandu prowadził kampanię już od roku i w prawyborach w New Hampshire ugruntował swoją pozycję, zdobywając drugie miejsce. Zgromadził na koncie dziewięć milionów dolarów, znacznie więcej wydał i zamiast walczyć o fotel w Białym Domu, połowę czasu musiał tracić na zbieranie pieniędzy. Miał dość tej żebraniny, dość ciągłych redukcji personelu i zamartwiania się o reklamy, dlatego kiedy jeden z reporterów spytał go o Lake’a i jego dwadzieścia milionów dolarów, Britt warknął: „To brudne pieniądze. Żaden uczciwy kandydat nie zgromadziłby w tym czasie tak dużej kwoty”. Powiedział to przed wejściem do fabryki chemicznej w Michigan, gdzie ściskał ręce moknącym na deszczu robotnikom.
„Brudne pieniądze” - prasa błyskawicznie to podchwyciła i rozpropagowała.
Aaron Lake wkroczył na arenę wydarzeń.
Senator Britt miał tymczasem inne problemy, o których wolałby zapomnieć.
Przed dziewięcioma laty wraz z kilkoma kolegami z Kongresu podróżował po Azji Południowo-Wschodniej. Jak zwykle latali pierwszą klasą, zatrzymywali się w najlepszych hotelach i jedli homary, a wszystko po to, żeby dogłębnie poznać panujące w tej części świata ubóstwo i zbadać źródła kontrowersyjnego problemu taniej siły roboczej wykorzystywanej przez firmę Nike. Na początku wyprawy Britt poznał w Bangkoku pewną dziewczynę i symulując chorobę, postanowił zostać tam kilka dni dłużej, podczas gdy jego koledzy kontynuowali podróż do Laosu i Wietnamu.
Payka miała dwadzieścia lat i bynajmniej nie była prostytutką. Pracowała jako sekretarka w ambasadzie USA, a ponieważ płaciła jej Ameryka, senator obdarzył ją niejako profesjonalnym zainteresowaniem. Był daleko od domu, od żony, od pięciorga dzieci i od swoich wyborców, a oszałamiająco piękna i kształtna Payka chciała studiować w Stanach.
Niewinny flirt szybko przerodził się w namiętny romans, dlatego senator niechętnie wrócił do Waszyngtonu. Dwa miesiące później poleciał do Bangkoku ponownie z - jak wyjawił żonie - bardzo pilną, acz tajną misją.
W ciągu dziewięciu miesięcy odwiedził Tajlandię czterokrotnie. Zawsze podróżował pierwszą klasą, zawsze na koszt podatników, dlatego szeptać o tym zaczęli nawet najwięksi globtroterzy w Kongresie. Tymczasem Britt pociągnął za odpowiednie sznurki w Departamencie Stanu i wszystko wskazywało na to, że Payka wkrótce wyląduje na amerykańskiej ziemi.
Nie wylądowała. Podczas czwartego i ostatniego spotkania wyznała mu, że jest w ciąży. Była katoliczką i aborcja nie wchodziła w rachubę. Senator potraktował ją bardzo oschle, powiedział, że musi to sobie przemyśleć, i w środku nocy uciekł z Bangkoku. Zbieranie faktów o ubóstwie Azji Południowo-Wschodniej dobiegło końca.
Na początku kariery politycznej Britt, zatwardziały zwolennik twardej polityki fiskalnej, zdobył krótkotrwały rozgłos, krytykując CIA za rozrzutność i marnotrawstwo pieniędzy podatników. Teddy Maynard nie zareagował, lecz słowa senatora nie przypadły mu do gustu. Kazał odnaleźć w archiwum jego cienką, bardzo zakurzoną teczkę i kiedy Britt poleciał do Bangkoku po raz drugi, towarzyszyli mu agenci CIA. Oczywiście senator nic o tym nie wiedział, choć kilku siedziało z nim w pierwszej klasie, podczas gdy inni czekali na lotnisku. Obserwowali hotel, w którym zakochani spędzili trzy upojne dni. Robili im zdjęcia w drogich restauracjach. Widzieli dosłownie wszystko. Britt był nieostrożny i głupi.
Później, kiedy urodziło się dziecko, CIA zdobyła dokumenty ze szpitala, a potem wyniki badań DNA. Payka wróciła do pracy w ambasadzie, tak że agenci bez trudu ją odnaleźli.
Kiedy jej synek miał rok, zrobili mu zdjęcie, gdy siedział na kolanach mamy w śródmiejskim parku. Od tamtej pory fotografowali go regularnie, a kiedy skończył cztery lata, w jego małej twarzyczce można już było odnaleźć odległe podobieństwo do twarzy senatora Dana Britta z Marylandu.
Tymczasem tatuś chłopczyka przepadł bez wieści już dawno temu. Jego zamiłowanie do zbierania faktów na temat Azji Południowo-Wschodniej dramatycznie osłabło, gdyż skupił uwagę na innych, równie ważnych regionach świata. Po pewnym czasie ogarnęło go chorobliwe pragnienie zostania prezydentem Stanów Zjednoczonych; wcześniej czy później przypadłość ta dopada wszystkich zasiadających w Kongresie senatorów. Ponieważ Payka się z nim nie kontaktowała, szybko o tym koszmarze zapomniał.
Miał pięcioro dzieci z prawego łoża i wyszczekaną żonę. Tworzyli zgrany zespół i swego czasu oboje prowadzili żarliwą kampanię w obronie wartości rodzinnych i życia poczętego („Brońmy naszych dzieci!”). Razem napisali książkę i choć ich najstarszy syn miał wówczas dopiero trzynaście lat, tłumaczyli w niej czytelnikom, jak wychowywać dzieci, by nie uległy wpływom obrzydliwej kultury, w jakiej przyszło im żyć. Kiedy urzędujący prezydent zażenował kraj swoimi seksualnymi wybrykami, senator Britt zyskał miano najbardziej zatwardziałej dziewicy w Waszyngtonie.
Potrącili z żoną czułą strunę i konserwatyści zasypali ich pieniędzmi. Na spotkaniach przedwyborczych w Iowie poszło mu całkiem dobrze, był drugi w New Hampshire, lecz zasobów finansowych ubywało, a jego popularność szybko spadała.
Wkrótce miała spaść do zera. Po kolejnym dniu brutalnej kampanii Britt i jego ekipa stanęli na krótki wypoczynek w motelu w Dearborn w Michigan. I właśnie tam senator poznał swoje szóste dziecko - choć nie osobiście.
Agent nazywał się McCord i z fałszywą legitymacją prasową w kieszeni jeździł za nim od tygodnia. Twierdził, że jest dziennikarzem jednej z gazet w Tallahassee, tymczasem od jedenastu lat pracował w CIA. Wokół Britta kręciło się tylu reporterów, że nikt tego nie sprawdził.